14 września 1957 r. Wielki popyt na zegarki, interweniuje MO

To były niemieckie zegarki. 150 sztuk po 280 zł. To była specjalna, duża oferta z okazji 10-lecia PDT. Tłum kupujących zmiażdżył ladę. Musiała interweniować milicja - wspomina Tomasz Czyżniewski.

14 września 1957 r. Wielki popyt na zegarki, interweniuje MO.
To były niemieckie zegarki. 150 sztuk po 280 zł. To była specjalna, duża oferta z okazji 10-lecia PDT. Tłum kupujących zmiażdżył ladę. Musiała interweniować milicja.
W sumie zegarków nadeszło 200. Tych po 280 zł było 150. Podzielono je na dwie partie. Jedne sprzedano w piątek, pozostałe zostały na sobotę. Pojawił się tłum „niezdyscyplinowanych” klientów. Gdy po przerwie obiadowej ruszyła sprzedaż, pod naporem chętnych nie wytrzymały szyby w ladach z artykułami przemysłowymi. Interweniowało kilku milicjantów, którzy akurat byli w sklepie. Nie pomogło. Porządek zaprowadziła dopiero wezwany pluton z pogotowia milicyjnego. Ok. 16.00 stoisko zamknięto i do wieczora już go nie uruchomiono.
- Pałek ani gazów łzawiących nie użyto. Milicjanci owszem byli, ale przyjechali w sile „jednego samochodu” – tłumaczył „Gazecie Zielonogórskiej” dyrektor PDT (nie wystąpił z nazwiska). Zastrzegał, że wszystkie zegarki poszły do sprzedaży a pracownicy sklepu nie mogli ich kupować. Wcześniej rada zakładowa PDT rozprowadził tylko 10 sztuk. Klienci mogli kupić tylko jeden zegarek.
Fot. Czesław Łuniewicz – zbiory Archiwum Państwowe w Zielonej Górze
Przypominam, że w moich tekstach o dawnej Zielonej Górze, wykorzystuję również Wasze wspomnienia. Dopisanie uwag i wspomnień traktuję jako zgodę na publikację W ten sposób razem możemy ciekawiej opowiadać o naszym mieście.
facebook Tomasz Czyżniewski