Billboardowe zabawy [FELIETON]
![Billboardowe zabawy [FELIETON]](/media/k2/items/cache/736f5a6a34417a6cd1db5d086f74b81e_XL.jpg)
Jakiś czas temu radni PO rozwiesili po mieście billboardy, na których zaatakowali radnych klubu Zielona Razem - za ich reakcję na pomysł odbudowy w niezmienionym kształcie amfiteatru. Grafika billboardu sugerowała, że wymienieni z nazwiska członkowie Zielonej Razem to samo zło i kilo mułu. Napisałem wtedy, że to głupi ruch, bo wywoła reakcję drugiej strony i w obliczeniach pomyliłem się o dwa tygodnie. Przed urzędem marszałkowskim pojawił się, opatrzony odpowiednim zdjęciem, billboard pytający - czy pani marszałek z PO nie dba o bezpieczeństwo rowerzystów?
Między tymi wydarzeniami są trzy subtelne różnice. W pierwszym przypadku billboardów było więcej, a radni Zielonej wzruszyli ramionami i rzeczy nie komentowali. W drugim przypadku billboard jest jeden i pewnie mało kto by go zauważył, gdyby nie… konferencja prasowa zwołana przez „oburzoną” PO, dzięki której każdy już o billboardzie wie. A jak prasa, to komentarze jednej i drugiej strony, artykuły w gazetach (ten też), wywiady w radio itp. I tym sposobem skucha radnych koalicji rządzącej w województwie, za jej własną sprawą, stała się szeroko znana. Trzecia różnica - autorzy pierwszego billboardu oskarżyli stanowczo radnych ZR, że nie chcą ratować amfiteatru - co jest kłamstwem, na drugim billboardzie autor tylko pytał, czy marszałek dba o bezpieczeństwo rowerzystów. Choć pytanie było retoryczne.
Mam przed sobą wynik głosowania sejmiku nad wnioskiem radnej Beaty Kulczyckiej o treści następującej: „Dopisać do strategii województwa zdanie >szczególnie ważne jest połączenie sieci ścieżek rowerowych miast wojewódzkich z przejściami granicznymi województwa lubuskiego oraz Brandenburgii i Saksonii<”. Tłumacząc na nasze - uznanie, że trzeba wybudować ścieżki rowerowe przy drodze śmierci do Nowogrodu Bobrz., w stronę Krosna Odrz., czy od Gorzowa do Kostrzyna. Każdy kto nimi jeździ wie, że w letnie weekendy to drogi dla rowerzystów bardzo, bardzo niebezpieczne i wydawałoby się, że tak racjonalny wniosek zostanie przyjęty bez dyskusji. Tymczasem… Temu, że zagłosował przeciwko niemu Tadeusz Jędrzejczak (mimo, że z Gorzowa), czy Jan Świrepo - nie dziwię się. Starsi panowie, rowerów pewnie nie używają. Ale Marcin Jabłoński - zawsze trendy, czy Sebastian Ciemnoczołowski, który będąc burmistrzem piękną ścieżkę do Chwalimia zrobił - tego nie pojmuję. Pani marszałek też zagłosowała przeciwko ścieżkom i tego nie rozumiem, tak jak w tej sprawie nie rozumiem pozostałych radnych partii, która głosi, że trzeba dbać o klimat i promować zieloną energię. Musieli mieć potężną mgłę, niekoniecznie pocovidową, bo w chodzącą po mieście wieść, że „uwalili ścieżki rowerowe”, bo zgłosiła to radna „nie z tego klubu” - jakoś mi się wierzyć nie chce. Wolę wierzyć, że to skucha…
Jednak stała się ona dobrym pretekstem do odpowiedzi na „czarne” billboardy PO. Teraz pewnie znów druga strona rozwiesi jakieś megaplakaty, potem znów będzie odpowiedź i jak mawiał mój kolega, Krzysiek Gadkowski, „bójka wisi w powietrzu”. A sprawy ścieżek stają się drugorzędne… Cieszą się firmy mające nośniki, smuci propagator ścieżek, Robert Górski, wkurzam się ja, bardzo często jeżdżący drogą nr 32.
Jak to się skończy? Pewnie jak w starym dowcipie - przyjdzie gajowy i pogoni obie strony, Tę opowieść dedykuję tym, którzy wojnę billboardową wywołali i tym, co się dali do niej sprowokować.
Andrzej Brachmański