Czas zawodowców [FELIETON]
Dla ośmioklasistów ten czas jest czasem szczególnym, bo podejmują - sami lub z podpowiedzią rodziców - decyzje, które zaważą na ich przyszłości. Jaką szkołę średnią wybrać? - to pytanie zaprząta im głowy co najmniej od kilku miesięcy.
W mojej młodości sprawa była prosta - najlepsi szli do liceum, trochę słabsi lub uzdolnieni technicznie do technikum, a słabi uczniowie do zawodówki. „Babcia” Haydukowa - prześwietna germanistka w moim liceum uważała, że nic nas tak nie zmotywuje do nauki jak stwierdzenie, że jeśli nie rozróżniamy Plusquamperfekt od Partizip Zwei, to nasze miejsce jest „w warsztatach na Rzecznej”. Przy tejże ulicy mieściły się bowiem warsztaty Zasadniczej Szkoły Zawodowej i, jej zdaniem, było to właściwe miejsce dla takich nieuków jak my.
To rozróżnienie, ten stereotyp, funkcjonuje jeszcze wśród wielu rodziców nawet młodszego niż moje pokolenia. Tylko… nieprawdziwy ci on jest, jak wieść o tym, że Czerwony Kapturek pożarł wilka. Dziś nastały czasy zawodowców! Na rynku pracy szuka się absolwentów z fachem. A im fach konkretniejszy, tym bardziej pożądany. Mój znajomy, który prowadzi wielki serwis ciężarówek nie tak dawno poprosił: Znasz dyrektorkę tej zawodówki? Załatw, proszę, bym mógł przekonać jej uczniów, że warto by odbywali u mnie praktyki. Będę ich woził codziennie te 70 kilometrów, byle tylko chcieli u mnie praktykować, bo być może potem część z nich u mnie zostanie.
Tak kochani, tak zmienia się świat. Dziś nie ma zapotrzebowania na kolejną panią socjolog, psycholog czy historyka. Dziś liczy się brukarz, kucharz, mechanik, geodeta. Nastały czasy zawodowców - absolwentów szkół technicznych.
A zawodówki i technika dziś inne. W warsztatach już nie obrabia się młotka pilnikiem. Pojawiły się w nich całkiem współczesne maszyny - do obrabiarek najwyższej klasy CNC włącznie.
Miasto od kilku lat realizuje program „Modernizacja szkolnictwa zawodowego”. Dzięki funduszom Unii Europejskiej oblicze zawodówek i techników zmienia się na naszych oczach. Tu już nie uczy się kierowników taczek czy operatorów hebli. Kształcimy przyzwoitych fachowców, bardzo poszukiwanych na rynku pracy.
Dlatego drodzy rodzice, nie wybijajcie swoim pociechom z głów pomysłu, by pójść do szkoły zawodowej czy technikum. Oni mądrze myślą. Wiedzą to, czego jeszcze wielu z was nie wie - nastał czas zawodowców.
O czym z przekonaniem piszę ja - stuprocentowy humanista, czyli pięknoduch, zakochany w kinie i książce, ale mający problem z naprawieniem cieknącego zlewu.
PS. W mieście pojawiła się plotka, że nasz szpital marszałkowski zamierza zrezygnować z budowy wielopoziomowego parkingu, tego, na którego kształt głosowali zielonogórzanie. Wierzyć mi się nie chce… Wprawdzie na razie dają zarabiać niezłe pieniądze prywatnemu operatorowi parkingu przy Podgórnej, ale żeby po tylu wojnach teraz rezygnować z tak potrzebnej budowy? Gdyby tak się stało, dla mnie byłby to znak, że Bóg kompletnie opuścił gabinety między Zyty a Podgórną. Ktoś coś wie bliżej na ten temat?
Andrzej Brachmański