Czasami trzeba poprzeć tych Złych [FELIETON]
Te listę można by ciągnąć i ciągnąć. Właściwie jedyną rzeczą, na którą jeszcze nie zdecydował się Kaczyński jest wsadzanie przeciwników politycznych do więzień, choć przykłady Gawłowskiego, Nowaka i Giertycha świadczą o tym, że pokusa jest duża.
Jednak moim zdaniem największym osiągnięciem Kaczyńskiego i Kurskiego jest wmówienie lemingom z PO, iż są totalną opozycją. I lemingi, jak to lemingi – rzecz kupiły. Więc cokolwiek nie zrobi PiS lemingi są przeciw. Nieważne co zrobi - są przeciw.
A przecież nikt nie jest tak mądry, by nie robić głupstw i nikt nie jest tak głupi, by czasami nie zrobić coś mądrego. Lewica, pewnie dzięki Maciejowi Gduli i Markowi Dyduchowi, a PSL dzięki Kosiniakowi czasami „meandrują”. A PO nie ! Z założenia jest przeciwko wszystkiemu co wymyśli PiS. Wielu z nas zna pewnie to zjawisko – jeśli w rodzinie pokłóci się dwóch braci to cokolwiek zrobi jeden, drugi będzie przeciwny. A ponieważ i PiS i PO wywodzą się z tego samego pnia to tak naprawdę jest to po prostu zażarta kłótnia w „rodzinie’. O Konfederacji nie wspomnę, bo to większe ekstremum niż kaczory a Kukiz – cóż, jaka postać? Czy jak tam na nasze babcie mówiły na brudny ręcznik? Jest taki, jak każdy mądry widział już dawno a każdy głupi zobaczył ostatnio.
PO nie umie prowadzić polityki „zniuansowanej”. Dali sobie i swoim wyborcom wmówić, iż jedzenie ośmiorniczek przez członka rządu to grzech ciężki i nawet tego, iż najbardziej obraził biedotę ich ówczesny doradca a dzisiejszy premier nie potrafią obrócić na swoją korzyść…
No i przede wszystkim nie potrafią przyznać, że przeciwnik też ma dobre pomysły. Gdyby potrafili mogliby część splendoru wziąć na siebie, a że nie potrafią to cały splendor za dobre pomysły spada na rząd.
Myślę, że wszyscy pamiętają jak PO zwalczało 500 plus. I co? Trzeba było trzech lat by cichcem przyznali, iż to był ruch dobry.
Teraz mamy podobną sytuację. Bowiem, moim zdaniem, uchwalenie i podpisanie przez pełniącego funkcję prezydenta znanego narciarza Andrzeja Dudę nowelizacji Kodeksu Postepowania Administracyjnego z punktu widzenia racji państwa polskiego było słuszne. A lemingi co? A lemingi zupełnie się pogubiły. Najpierw część z nich zagłosowała za ustawą a zdecydowana większość się wstrzymała (co jednak oznaczałoby iż wiedzieli, iż ustawa jest słuszna tylko nie mieli odwagi zagłosować z PiS, bo jakby to wyglądało) a potem, gdy ustawa wywołała kryzys w stosunkach z nacjonalistycznym rządem Izraela, zaczęli ją krytykować. Zupełnie nie czują, że większość Polaków, zwłaszcza z miast i miasteczek na Wschodzie znów pomyślało - ktoś dba o nasze interesy. A może tylko o nasze fobie? Ale dba.
Nowelizacja KPA, która de facto zamyka okres roszczeń o zwrot mienia jest jak najbardziej słuszna i leży w interesie państwa polskiego. Zresztą każdego państwa! Żadne bowiem społeczeństwo nie może bowiem funkcjonować w stanie ciągłej niepewności. Jest to nasze czy nie? Jak szacuje w Onecie Piotr Kozanecki w 80-85 procentach dotyczy ona Polaków a jakieś 15-20 proc Żydów polskiego pochodzenia. Ale to właśnie państwo Izrael i lobby ludu mojżeszowego w USA rozpętało histerię w tej sprawie.
My tu na Zachodzie dobrze znamy ten stan. Iluż dziadków i ojców, babć i mam traktowało życie na tzw. Ziemiach Odzyskanych jako stan tymczasowy. Po co się tu zagnieżdżać jak zaraz Niemcy tu wrócą? Dopiero Gomułka, którego tak lubimy odsądzać od czci i wiary wprowadził element większej pewności podpisując traktat z Brandtem o uznaniu przez RFN granicy na Odrze i Nysie.
Ale pamiętam taki artykuł w „Gazecie Lubuskiej” po przegranej przez Tuska kampanii prezydenckiej z Kaczyńskim, w którym jedna z czytelniczek wyznała, iż nie głosowała na Tuska bo „on jest Niemcem i mógłby oddać te ziemie Niemcom”. Ponad pół wieku po wojnie obawa, że dawni właściciele wrócą ciągle żyła!
Dziś już tu tych obaw nie mamy. Wielka w tym zasługa Gomułki i Brandta, potem Mazowieckiego i Kohla, ale i zwykłych Niemców. Nawet jeśli przyjeżdżają zobaczyć swoją ojcowiznę to z sentymentu, nie grożą powrotem (może jakieś incydenty się zdarzają, ale nic mi o tym nie wiadomo) a często nawet nawiązują dobre relacje z obecnymi właścicielami.
Inaczej jest na Wschodzie. Tam ciągle niepewność jest. Ale nie z powodu Niemców, ale Żydów. I wzrasta.
Jak wiadomo Polacy żydowskiego pochodzenia przed wojną byli podzieleni tak samo jak rdzenni Polacy. Większość to była bidota, ale istniała też klasa średnia i bogata. O ile jednak bogaci Polacy to głównie ziemiaństwo, to bogaci Żydzi to głównie mieszczaństwo. O ile problem bogatego ziemiaństwa PRL rozwiązała radykalnie przeprowadzając parcelację majątków i reformę rolną o tyle z mieszczaństwem sprawa była bardziej skomplikowana. W Warszawie wszystkie nieruchomości znacjonalizowano, ale w reszcie kraju nie. Polacy, nawet w komunie, byli właścicielami kamienic, nieruchomości, działek. Natomiast mienie po Polakach żydowskiego pochodzenia albo przeszło w ręce państwa albo zamieszkali w nim ocalali z wojennej pożogi Polacy, często nawet otrzymując stosowne akty własności.
Potem PRL upadł i rozpoczęła się „reprywatyzacja”. To, że większość Polaków odczuła ją jako złodziejską i niesprawiedliwą, mało kto z polityków chce przyznać. Poznański naukowiec, profesor UAM, Jacek Tittenbrun napisał cztery grube tomy działa, „ Z deszczu pod rynnę – historia polskiej prywatyzacji”, które zostało gruntownie przemilczana – pokazywało bowiem ze szczegółami kto, kiedy i jakimi sztuczkami wchodził w posiadanie nie swojego majątku. Takie przykłady mamy nawet w Zielonej Górze.
W ramach tej reprywatyzacji zgłaszali się też ocaleni z Holocaustu polscy Żydzi, dziś przeważnie obywatele Izraela i USA i generalnie odzyskiwali swoją własność, jeśli istniała. Trzeba powiedzieć, iż w większości zachowywali się jak niegdyś Niemcy. Gminy żydowskie starały się o zwrot lub jeśli to było niemożliwe o rekompensatę za obiekty sakralne, starały się o odzyskanie i renowacje cmentarzy (sam w takiej niełatwej akcji w Słubicach brałem udział), i to wszystko. Niczym nie ryzykuję, jeśli powiem, że wyznaniowe gminy żydowskie zachowywały się w tym procesie o wiele, wiele lepiej i były o wiele, wiele mniej pazerne niż Kościół katolicki.
Minęły jednak lata i nagle zaczęło się pojawiać coraz więcej roszczeń o zwrot prywatnego majątku po polskich Żydach. Majątku niewątpliwie pożydowskiego, ale w większości po ludziach, którzy tragicznie zginęli w czasie Holocaustu. Minęły lata i nagle coraz częściej pojawiali się pełnomocnicy rzekomych spadkobierców, mających grupo powyżej stu lat, ba, w USA zawiązała się organizacja, która uzurpuje sobie prawo do majątku po nieznanych Żydach. Ta organizacja uzyskuje poparcie wpływowych polityków amerykańskich. (ogólnie to patent godny naśladowania – ogłaszamy z Bocheńskim, że jesteśmy spadkobiercami wszystkich zmarłych bezpotomnie rolników w Lubuskiem, bo ojciec Bochena i mój byli kiedyś rolnikami , i żądamy by państwo przekazało nami ich nieruchomości. Dobre co?)
Sprawa, jako już się rzekło dotyczy Polaków polskiego pochodzenia tylko w jakiś 20 procentach, ale ponieważ są najgłośniejsi to uwaga skupiona jest na nich. Ale reszta – czyli jakieś 80 proc to nasi rodzimi cwaniacy. Dlatego uważam, iż dobrze się stało, iż rząd PiS zdecydował się przerwać ten kontredans. 30 lat to chyba dość czasu na zgłoszenia roszczeń? Prawda?
To jest rozwiązanie w interesie polskiej racji stanu.
Dlatego wszystkie ugrupowania powinny w tej sprawie poprzeć rząd. Lewica milczy, (bo ma w tej sprawie dużo za uszami), stanowisko PSL-u jest mi nieznane a PO – znów daje ciała. Jest przeciw rozsądnemu rozwiązaniu, popiera cwaniaczków przy okazji się kompromitując. Kiedy w którejś telewizji usłyszałem posła PO, który mówił przy tej okazji, iż obozy zagłady powstawały w Polsce, bo tu był największy antysemityzm to zamarłem. Mniej rozgarnięty jest chyba tylko poseł Suski. To prawda, że Polacy byli i są w znacznej mierze antysemitami, ale niemieckie obozy zagłady powstały tu nie dlatego, że nasi przodkowie byli antysemitami, ale dlatego, iż tu mieszkało najwięcej Żydów w Europie i logistycznie było to dla hitlerowców najprostsze. Ale skoro reprezentant podobno inteligenckiej partii mówi takie głupoty, to co sobie mają pomyśleć wyborcy, którzy nie chcieliby głosować na PiS i szukają swego wyboru? Głosować na kolejnych głupków?
Jeśli lemingi chcieliby coś ugrać na tej sprawie to powinni poprzeć ideę przedawnienia roszczeń reprywatyzacyjnych (wziętą zresztą z polskiej konstrukcji prawnej zasiedzenia) i głośno, bardzo głośno się domagać, by idea ta objęła także Kościół Katolicki i walić jak w bęben w Kwaśniewskiego. No ale wtedy musieliby stanąć ramię w ramie z PiS i przeciwko Kościołowi Katolickiemu. Tego ich wyobraźnia nie jest w stanie ogarnąć.
Można by też „podrzeć łacha’ z PiS i zapytać się: - skoro uznajecie, że roszczenia przedawniają się po 30 latach, to dlaczego jednocześnie podnosicie roszczenia wobec Niemców? Bo przecież sam na własne uszy słyszałem w radio publicznym w czwartek jak jeden z funkcjonariuszy PiS proponował by za poroniony pomysł odbudowy Pałacu Saskiego zapłacili Niemcy.
Prawdziwa polityka jest grą złożoną. Prostackie „nie, bo skoro Oni to wymyślili to nie” powoduje, iż to przeciwnik narzuca zasady gry. A w prostackiej grze PiS jest na pewno bardzo dobre i znów, niestety, zaliczyło kolejny punkt u wyborców w centralnej i wschodniej Polsce.
PS.By uprzedzić hejterów. Nie jestem antysemitą. Lubię żydowską kulturę, kuchnię, znam paru przedstawicieli narodu mojżeszowego i są to wspaniali ludzie. Ale cwaniaczkom należy mówić nie! Dotyczy to to zarówno Żydów, Francuzów, Włochów i …Polaków. I jeśli coś jest w interesie państwa to nawet jeśli nie lubimy rządzących (a ja ich nie cierpię) to należy w słusznej sprawie ich poprzeć. Tym bardziej, że mam nieodparte wrażenie, iż wielu Polaków chciałoby się przestać bać, że przyjdzie Żyd w Łodzi, Austriak w Galicji, Rosjanin w Białymstoku czy rzekomy potomek polskiego szlachcica lub mieszczanina w Warszawie czy Poznaniu i powie: to moje! A tak, zwłaszcza w wykonaniu polskich cwaniaczków dzieje się od lat. Przecież warszawskie stowarzyszenie „Miasto jest nasze” stało się znane dzięki walce z dziką prywatyzacją a Jolanta Brzeska została z tego powodu zamordowana. Więc nawet jeśli to PiS jest złe do szpiku kości (a jest) to czasami trzeba mu przyznać rację, nawet jeśli jest to tylko częściowe rozwiązanie problemu.
Andrzej Brachmański