Drzewo - sprawa polityczna [FELIETON]
Dlatego podpowiadam prezesowi Sikorze. W moim rodzinnym mieście mieszkańcy też posadzili drzewa. I mogli im nadać imiona. Te imiona znajdują się na tabliczkach przy każdej roślinie. I każdy kto taką posadził, opiekuje się nią.
- Tu sadzą, a tam wycinają - rozkrzyczała się stała grupka. Ożeż… Przecież na tym polega cykl przyrody. Drzewo się sadzi, a potem ścina. Do czego zaraz wrócę.
Jeszcze dobrze nie rozpoczęto rewitalizacji Parku Tysiąclecia a już „Gazeta Wyborcza” publikuje zdjęcia ze stosami drewna i z tezą: wycinają nam Park Tysiąclecia. Ożeż… Specjaliści zrobili projekt, określili co trzeba ciąć, by park mógł być piękny, inny specjaliści weryfikowali i wydawali zgody na cięcia, ale dziennikarz wie lepiej - tną znaczy niszczą, tną znaczy władza miejska jest be…
ZGK sadzi drzewa. Należałoby się cieszyć? Gdzie tam! Grupa mieszkańców Kisielina zaprotestowała przeciwko sadzeniu drzew, bo „na nasze posesje spadną liście i kto to będzie sprzątał”. Ożeż…
Drzewo - nie tylko w Zielonej Górze - stało się sprawą polityczną. Tną - zbrodnia, sadzą - też niedobrze, bo nie takie, nie w tym miejscu, a dlaczego czasem w donicy itp.
Jan Długosz zapisał anegdotę o Stańczyku, który udowodnił, że wszyscy krakowianie to lekarze. Dziś można by powiedzieć, że większość Polaków w miastach to dendrolodzy. Każdy zna się na drzewach, każdy wie, co wycinać (a generalnie - nie wycinać), każdy wie co sadzić i jak (a generalnie - jak sadzi władza, to sadzi źle).
Jak wycinają drzewo w mieście, to winien zły prezydent, bo mało kto wie, że zgodę na wycięcie miejskiego drzewa musi wydać marszałek. Jak chcę wyciąć drzewo na własnej posesji, to zły prezydent, bo mi to utrudnia przez „zbędne procedury” a to przecież „moje drzewo”. Jak wycinają pod inwestycję, to źle, bo niszczą zieleń, jak nie robią inwestycj,i to źle, bo nie rozwijają miasta…
Drzewo stało się przedmiotem politycznym, pałką do uderzania we władzę i urzędników - nawet jeśli pokończyli odpowiednie szkoły i skrupulatnie przestrzegają procedur.
Dziś procedury wydawania zgody na wycięcie drzewa są bardzo szczegółowe. Prezydent nie może sam sobie dać pozwolenia, prywatny właściciel nie może sam decydować o swoim drzewie. Ale powstała opinia, że zła władza tnie, tylko dobrzy społecznicy bronią zieleni. A jak władza sadzi, to i tak sadzi źle.
Zdarzają się decyzje, które mimo dochowania procedur, opinii specjalistów, wydają się kontrowersyjne. Do dziś za taką uważam zgodę na wycięcie drzewa przed budynkiem Sądu Okręgowego, na wniosek jego prezesa. Generalnie jednak władze samorządowe w całej Polsce do zieleni przywiązują dużą wagę. Tyle, że zieleń stała się tematem politycznym i zatraciliśmy umiejętność spokojnego o niej rozmawiania. A może jest tak, jak w starym powiedzeniu: każdemu nie dogodzisz?
PS. A z losowania Pucharu Polski wcale się nie cieszę. Nie dlatego, że Legia wydaje się poza zasięgiem Lechii. Dlatego, że boją się warszawskich kiboli i wszystkiego co się z nimi wiąże.
Andrzej Brachmański