Janusz Kubicki: Stelmet nie zostawił Falubazu w potrzebie!
fot. Damian Grabski
Tweet
Wczoraj deszcz, dziś wyszło słońce. Jest takie przysłowie, zawsze po burzy wychodzi słońce. Tak będzie i teraz. Wczoraj Stelmet S.A. ogłosił, że nie zostawi klubu żużlowego Falubaz Zielona Góra, że dalej będzie z nim. Zostanie tytularnym sponsorem na kolejny rok. Właściciel tej firmy to jest super gość. Od wielu lat wspiera zielonogórski sport - pisze prezydent Janusz Kubicki.
Dziś troszeczkę duży tekst, ale czasami człowiek musi inaczej się udusi. Poczytajcie, jak chcecie, i macie kilka minut na to. W życiu nie zawsze jest z górki, czasami jest tak, że jest gorzej i gorzej i znowu gorzej, jest ciężko, wszystko idzie źle. Ale jak w piosence „Nie daj się” zawsze trzeba iść do przodu, nie patrzeć wstecz, nie mazać się, nie biadolić. Trzeba walczyć, a wtedy może się udać. Trzeba tylko chcieć. Wiele razy już tak miałem, że mówili – nie uda się, na pewno tego nie będzie, to będzie klęska – a jednak jest inaczej. Wiem, że jak się o coś walczy z całych sił to można to osiągnąć. Wczoraj Stelmet S.A. ogłosił, że nie zostawi klubu żużlowego Falubaz Zielona Góra, że dalej będzie z nim. Zostanie tytularnym sponsorem na kolejny rok. Właściciel tej firmy to … to jest super gość. Od wielu lat wspiera zielonogórski sport. Przez lata przekazał, nie setki tysięcy, a miliony złotych. Mógłby sobie za tą kasę kupić kilkanaście domów, a on wspiera, on jest z nami (zielonogórzanami). Kiedy klub w potrzebie to … to może na niego liczyć.
A co najważniejsze, nie robi tego dla własnych korzyści, sponsoring w klubie nie ma być dla niego trampoliną do kariery politycznej, medialną szopką czy miejscem promocji własnej osoby. Nie zobaczycie go w mediach, nie bryluje na salonach. On woli pomagać i pracować. Kilka lat temu, kiedy jeden z klubów był na skraju bankructwa pomógł, ratował. Inni, którzy zadłużyli klub na milion nie dali grosza. Dziś potrafią wypinać piersi do orderów. Ja również dałem się namówić na ratowanie klubu. Kupiliśmy akcje. Dziś ponoszę tego konsekwencje. Nie uciekam od nich. Niech będzie, że to wszystko moja wina, że ja za wszystko odpowiadam, za wszystkie decyzje. Nie będę się wypierał, choć wiem, że tak nie jest i nie było. Ponoć tylko winny się tłumaczy. Niestety funkcja Prezydenta zobowiązuje. Są tacy, którzy tak uważają, że to wszystko moja wina i oczekują teraz rozwiązania. Są też tacy, którzy nigdy nie byli na żużlu, ale dla celów politycznych są dziś znawcami, opisują i komentują, powiem więcej cieszą się ze spadku, bo można mi dokopać.
Tak jest polityka, takie jest życie, tacy są ludzie. Ja mimo wszystko cieszę się, że udało się przekonać Stelmet S.A, żeby nie zostawił klubu. Ja ze swoje strony też deklaruję, że klubu nie zostawię w potrzebie. Jak się „narozrabiało” to trzeba to posprzątać. Trzeba wypić piwo, które się nawarzyło … przecież kupiłem akcje, przecież jestem współwłaścicielem. Mówi się trudno, czas zakasać rękawy i do roboty.
Jeszcze jedno zamieściłbym foto właściciela Stelmetu, ale wiem, że on tego sobie by nie życzył. Wiem, też, że jest wiele innych firm, które nie zostawią klubu w tej trudnej sytuacji. Teraz jest ten moment, kiedy klub musi poznać prawdziwych przyjaciół, bo tych poznaje się w biedzie. Teraz czas na pomoc a nie na „kopanie” leżącego. To jest najłatwiejsze. Liczę na to, że będzie tak, iż Stelmet dał sygnał a inni pójdą za nim. Wiem, że w Zielonej Górze jest wielu wspaniałych ludzi i można na nich liczyć.
PS. Mam jedną nauczkę na przyszłość – jak coś kupujesz to uważaj, konsekwencje mogą być straszne.