Kiedy będzie lepiej? [FELIETON]
W tym tygodniu nieźle zapowiada się Kozzi Gangsta Festiwal, ale to jednak impreza kierowana do dużo węższego grona odbiorców. Niemniej warto zajrzeć i tam. Mnie najbardziej ciekawi pomysł filmów proponowanych przez ks. Andrzeja Dragułę, moim zdaniem dziś najmądrzejszego zielonogórskiego kapłana.
Święto wina i miodu za nami i wracają problemy, o których przez te kilka dni zapomnieliśmy. Krótko przed Winobraniem zielonogórzan rozpaliła informacja o zmianach w rozkładzie jazdy MZK. „Brakuje kierowców” - tłumaczyli dyrektor i prezydent. Wielu mieszkańców nie przyjmowało tego tłumaczenia. „To wina prezydenta i dyrektora” - mówił i pisał niejeden. Tymczasem w ostatnim tygodniu problem kierowców okazał się problemem nr 1 nie tylko u nas. „W związku z brakami (kierowców) w jednym tylko tygodniu lipca PKM Katowice nie zrealizowało ponad 350 kursów. W PKM-ach woj. śląskiego brakuje rąk do pracy” - doniósł kilka dni temu Onet. Jak napisał 3 września branżowy portal transport.info - cała Europa boryka się z tym problemem, a Polska jest tu liderem. Instytut „Transport Inteligence” ocenia, że w Europie brakuje około 400 tysięcy kierowców(!), z czego szacuje się, że ponad 120 tys. w Polsce. Olbrzymie niedobory są też w Niemczech i Wielkiej Brytanii.
To nie są dobre informacje dla nas - zielonogórzan. Bo oznaczają konieczność podniesienia płac w MZK, a co z a tym idzie… cen biletów. I pewnie gorszą siatkę połączeń. Niestety - nie jesteśmy tu zieloną wyspą, a szkoda. A każdy mądry człowiek wie, że nigdzie na świecie samorząd nie jest w stanie konkurować z sektorem prywatnym, jeśli chodzi o zarobki.
W dłuższej perspektywie ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania prognozowane tempo przesiadania się zielonogórzan z samochodów do komunikacji publicznej. Już na samym początku dyskusji nad nowa strategią komunikacyjną miasta pojawia się pytanie o jej wykonalność w tej materii. Brak kierowców, a więc słabsza siatka połączeń, a więc mniej chętnych na porzucanie samochodów…
W czasie ostatniej komisji budżetowej rady miasta, skarbnik miasta poinformowała, że dochody bieżące zaczynają niebezpiecznie zrównywać się z wydatkami bieżącymi, co prawdopodobnie jest odłożonym skutkiem pandemii. Jeśli ten trend się utrzyma, oznaczać będzie m.in. dla oświaty, pomocy społecznej i miejskich jednostek budżetowych konieczność obcinania wydatków.
Wreszcie Polski Ład. Wprawdzie nie wyliczyliśmy jeszcze, ile samorząd Zielonej Góry będzie kosztowało wprowadzenie tego programu, ale Związek Miast Polskich podał, że w skali kraju dochody samorządów zmniejszą się o 13 mld złotych.
A jeśli jeszcze Unia wstrzyma finansowanie - co już nie jest iluzoryczne - lub co gorzej, ziszczą się słowa marszałka Terleckiego (PiS) o chęci wyprowadzenia Polski z UE, to przyjdzie nam zrezygnować z wielu pięknych marzeń. Pewnie wróci stary dowcip: „Kiedy będzie lepiej? Już było”
Andrzej Brachmański