Konsultacje i integracje [FELIETON]
Radny Paweł Zalewski, onegdaj związany z Ruchem Miejskim, wykonał tytaniczną pracę, by doprowadzić do uchwalenia tej uchwały. Nie żeby sam, zdaje się, że miał grono licznych pomocników, ale dla mnie to on jest twarzą tej uchwały. Ale to nie on będzie odpowiadał za klęskę lub triumf tego pomysłu.
Konsultacje społeczne to modny ostatnio trend w polskich samorządach. Przybył z Zachodu, gdzie jest mniej lub bardziej znaczącym elementem lokalnej polityki. Sporo opowiadała mi o tym dr Agnieszka Opalińska, która też poprowadziła ze trzy lata temu takie konsultacje na Chmielnej. Bardzo się podobały i jeśli konsultacje w naszym mieście miałyby iść w takim kierunku, byłoby super. Fajne konsultacje prowadziła też pani Irina Brovko w sprawie skweru Kopernika, ich wyniki zostaną wykorzystane wkrótce przy renowacji tego miejsca. Ale istnieje też duża pokusa, by mechanizm konsultacji wykorzystywać jako broń polityczną przeciwko władzom samorządowym. Jeśli tak się stanie, to idea szybko zostanie zabita. Po pierwsze - mieszkańcy w swej masie wyczują istotę takich konsultacji, po drugie - żadna władza nie jest tak głupia, żeby sobie z takimi zagrywkami nie poradzić. Wreszcie istnieje też możliwość, że konsultacje zostaną utopione w drobiazgach. Słowem, materia jest trudna i nieoczywista. Dobrze przeprowadzone konsultacje to proces poznawania różnych opinii, źle przeprowadzone - stają się polem bijatyki. Jak będzie, zobaczymy.
To na naszym podwórku. Na ogólnopolskim podwórku mamy próbę kolejnej konsolidacji samorządowców przeciwko centralizacji władzy i upolitycznienia samorządów. Nie ma co owijać w bawełnę, poprzednia pod nazwą „Bezpartyjni Samorządowcy” została zabita przez prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego, w momencie kiedy ten, wbrew stanowisku innych założycieli ruchu, zdecydował się na koalicję z PiS we Wrocławiu. „Bezpartyjni” deklarowali współpracę z wszystkimi siłami prosamorządowymi, więc koalicja z PiS to był ten jeden most za daleko. Tym bardziej, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest siłą niszczącą polskie samorządy. Odebranie samorządom wojewódzkim kompetencji w zarządzaniu ochroną środowiska, wodami wojewódzkimi a teraz odbieranie marszałkom i starostom szpitali, cofa nas do początku lat 90. Niestety, dotychczasowe związki samorządów, w tym zdominowany przez prezydentów z PO Związek Miast Polskich, okazują się organizacjami niezdolnymi do kontrakcji. Stąd pomysł na konsolidację jest dobry, bez względu na formę (miasto, miasteczko, wieś), czy wielkość samorządu. W minionym tygodniu sąd w Poznaniu zarejestrował Ogólnopolską Koalicję Samorządową będącą w istocie stowarzyszeniem stowarzyszeń samorządowych. Założyciele deklarują, że „.najważniejszym celem nowego związku jest zintegrowanie tych samorządowców, którzy widzą i rozumieją konieczność obrony niezależności samorządów”. Założenie OKS to także efekt bezceremonialnego wpływania central partyjnych na samorządy wojewódzkie, dla władz których ważniejszym partnerem jest partyjny szef w Warszawie niż bezpartyjny wójt w przysłowiowym Pcimiu. To kolejna próba zjednoczenia samorządowców wokół idei samorządu nie w służbie partii, lecz bezpartyjnej wiekszości mieszkańców. Czy się uda? Osobiście wątpię, choć znając szefa OKS - świetnego wójta Tarnowa Podgórnego, Tadeusza Czajkę wiem, że samorządowcy łatwo skóry nie sprzedadzą..
Andrzej Brachmański