Koronowirus w Zielonej Górze? W szpitalu dwóch pacjentów z podejrzeniem zakażenia!
Dzisiaj (3.03) Szpital Uniwersytecki im. Karola Marcinkowskiego w Zielonej Górze przedstawił fakty i mity o koronawirusie. Do lecznicy trafiło dwóch pacjentów z podejrzeniem zakażenia. Próbkę na obecność wirusa wysłano do laboratorium Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. Prawdopodobnie jutro poznamy wyniki.
Na oddziale chorób zakaźnych obecnie przebywa dwóch pacjentów. Pierwszy mężczyzna trafił do Zielonej Góry w poniedziałek (2.03), karetką przeznaczoną do przewozu osób z koronawirusem. Wrócił z zakończenia karnawału w Niemczech, z miasta, w którym wystąpiły zachorowania. Źle się poczuł, kaszlał i miał duże trudności z oddychaniem. Drugim pacjentem jest Litwin, kierowca ciężarówki, który lekarzom powiedział, że pracował we Włoszech.
- Stan tych pacjentów jest dobry, nie wymagają dodatkowego leczenia – przekonywał Jacek Smykał, kierownik klinicznego oddziału chorób zakaźnych. – Oddział zakaźny jest przygotowany na przyjęcie chorych. Pacjenci z naszego oddziału dla bezpieczeństwa, nie będą kontaktować się z chorymi z innych oddziałów – zaznaczał. – Do szybkiej diagnostyki mamy u siebie rentgen i aparat USG.
Szpital poprosił wojewodę o niezbędny sprzęt m.in. stetoskopy i ECMO (niewielkie urządzenie, które może na jakiś czas całkowicie zastąpić płuca pacjenta). Wojewoda zadeklarował pomoc i zakup sprzętu w ramach rezerw budżetowych. Odzież ochronna i maski już są.
[caption id="attachment_15448" align="alignnone" width="2048"] fot. Piotr Jędzura ŁZ[/caption]
Szpital przygotowany?
Oddział zakaźny szpitala funkcjonuje jako zamknięty. Dla przykładu chory na wirusowe zapalenie opon mózgowych powinien zgłosić się na oddział neurologii, a na zapalenie wątroby na oddział wewnętrzny. - Inne oddziały będą musiały zastąpić oddział zakaźny w przypadku pilnej potrzeby hospitalizacji – wyjaśnia dr Antoni Ciach, dyrektor ds. lecznictwa.
W całym szpitalu już ograniczono wizyty. Lekarze wpuszczają do pacjentów jedną osobą, sugerują krótsze odwiedziny. Szpital w Zielonej Górze jako jedyny w województwie lubuskim może pochwalić się oddziałem zakaźnym. Jeżeli chorych będzie więcej, szpital umieści ich w obecnym budynku laryngologii i okulistyki.
Doktor J. Smykał uspokajał. Twierdzi, że szpital wszystkie procedury przećwiczył już z innymi wirusami: SARS, ptasią i świńską grypą, a ostatnio z bakterią New Dehli.
[caption id="attachment_15449" align="alignnone" width="2048"] fot. Piotr Jędzura ŁZ[/caption]
Tylko bez paniki!
Na zakaźnym urywają się telefony od zaniepokojonych mieszkańców, którzy chcą się upewnić, czy nie „zdiagnozowali” u siebie, któregoś z objawów wirusa. W hurtowniach brakuje maseczek ochronnych.
Ciach apelował, żeby nie wywoływać niepotrzebnej paniki. – Koronawirus daje objawy podobne do grypy: kaszel, katar, gorączkę, choć nie w każdym przypadku. Osoby zdrowe, które ulegną zakażeniu nie mają się czego obawiać – tłumaczył. – To nie jest tak, że na każdym rogu czai się potwór, jakim jest koronawirus. Wirus ten zagraża osobom o obniżonej odporności, chorujących np. na nowotwory, w podeszłym wieku po 80 roku życia – wyliczał. – Na szczęście nie ma u nas wirusa, rozprzestrzenia się jednak i musimy go „oswajać” i walczyć z nim.
Renata Korczak, przewodnicząca zespołu ds. zakażeń szpitalnych zaapelowała do lubuskich lekarzy i pozostałych szpitali, aby nie kierować pacjentów do oddziału zakaźnego z innymi chorobami. – Jeżeli zdarzy się, że na którymś ze szpitalnych korytarzy, znajdzie się pacjent w maseczce, nie oznacza, to od razu podejrzenia zarażenia koronawirusem – dodała. - W szpitalu są też inne patogeny.
Jak postępować, żeby zminimalizować ryzyko zachorowania? Trzeba często myć ręce. Kaszląc lub kichając zasłaniamy twarz, aby niepotrzebnie nie narażać innych. Nie nosimy na co dzień maseczek ochronnych przeciwko koronawirusowi. Bo nie są one aż tak skuteczne, jak przekonują ich producenci.
Izolacja domowa
Pacjenci w dobrym stanie mogą zostać poddani tzw. izolacji domowej. Jak ona wygląda? – Zajmuje się tym Sanepid – wyjaśnił A. Ciach. - Jeżeli ktoś ujawnia, że przebywał w rejonie, w którym były zachorowania, ale nie zaobserwował u siebie objawów chorobowych, Sanepid zaleca mu obserwacje. Może chodzić do pracy, normalnie funkcjonuje. Jeżeli ktoś miał bezpośredni kontakt z chorym, Sanepid zaleca kwarantannę domową, lub w niektórych przypadkach zgłoszenie się do lekarza lub oddział zakaźny – wyliczał.
Pamiętajmy, jedna zarażona osoba może zarazić kolejne cztery, pięć. Choroba może nie dawać żadnych objawów. Można mieć zaledwie mały katar.