Lasy to nasze wspólne dobro, a jednak w nich śmiecimy
Wiele na temat tego, jak wygląda skala wyrzucania odpadów w lasach mogą powiedzieć pracownicy Nadleśnictwa Zielona Góra. – Niestety, wciąż otrzymujemy sygnały od mieszkańców o kolejnych partiach śmieci znajdowanych przez spacerowiczów. Na naszym terenie przybywa miejsc, gdzie ludzie wyrzucają stare opony, AGD czy gruz. Wydaje się, że w dużej mierze jest to związane z działalnością różnych firm, które postrzegają to za świetny sposób na oszczędności – twierdzi nadleśniczy Rafał Ozimiński.
130 ton na 5 ha
Gdzie w ostatnim czasie leśnicy notują największy wzrost liczby nielegalnych odpadów? - Są to lasy w okolicy Łężycy, która bardzo dynamicznie się rozrasta, ale też np. w pobliżu trasy na Krosno Odrzańskie. Tam ilość śmieci wzrasta lawinowo. Ale staramy się z tym walczyć – podkreśla nadleśniczy.
Nadleśnictwo organizuje wspólne akcje z mieszkańcami, polegające na wysprzątaniu konkretnego obszaru. Jednym z bardziej „ekstremalnych” przykładów była ostatnia inicjatywa związana z uprzątnięciem 5 ha lasu, koło miejscowości Słone.
– Zakładaliśmy, że znajduje się ich tam ok. 50 ton. Niestety, byliśmy zbytnimi optymistami, co do ilości odpadów niewidocznych, przykrytych warstwą ziemi i pokrytych roślinnością. Łącznie trzeba było usunąć aż 130 ton! Bardzo dziękujemy prezesowi Krzysztofowi Sikorze i Zakładowi Gospodarki Komunalnej, który przyjął na siebie ciężar transportu i utylizacji zgromadzonych śmieci – podkreśla R. Ozimiński. I jednocześnie zauważa, że do nadleśnictwa coraz częściej też zgłaszają się grupy osób i stowarzyszenia, które chcą sprzątnąć wybrane fragmenty lasów. – To dobry prognostyk na przyszłość – dodaje.
Darmowy wywóz odpadów
Prezes ZGK przyznaje, że Zakład stara się pomagać różnym służbom oraz instytucjom w uprzątnięciu dzikich wysypisk na terenie Zielonej Góry, współpracuje też z gminą Świdnica. – W mieście nasi pracownicy regularnie pojawiają się okolicy ul. Foluszowej czy też Zachodniej, gdzie od lat ktoś wyrzuca odpady sanitarne, RTV i meble. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. W sytuacji, gdy na wysypisku w Raculi uruchomiliśmy nowoczesny PSZOK, gdzie za darmo można, co roku wyrzucić do 2 ton odpadów, trzeba być skończonym idiotą, aby podrzucać śmieci do lasu – złości się prezes Sikora.
Ma nadzieję, że wraz ze wzrostem świadomości mieszkańców ten problem będzie w przyszłości się zmniejszał. - Na pewno na wiosnę, kiedy topniejące śniegi odsłonią odpady będziemy organizowali kolejne akcje porządkowe i edukacyjne. Dbajmy o nasze lasy, to jest nasze dobro wspólne – apeluje K. Sikora.
Mieszkańcy pomagają
O tym, że czasami trzeba wziąć sprawy we własne ręce wiedzą w Suchej. Gdy, jakiś czas temu lokalna Ochotnicza Straż Pożarna zorganizowała sprzątanie okolicznych lasów chętnych mieszkańców sołectwa nie brakowało. – Bardzo się z tego cieszę, takie oddolne inicjatywy są ważne – podkreśla radny Paweł Wysocki, który sam brał udział w akcji.
(md) - łz