Bardzo ważne jest, że lokalna społeczność, a za nią miejscowe media pielęgnują pamięć o tragicznym marszu śmierci, w jakim uczestniczyły żydowskie młode kobiety pracujące do lutego 1945 r. w fabrykach południowo - wschodniej części dzisiejszego województwa lubuskiego.
Wśród tych fabryk były zakłady w Grunberg, które obsługiwała kolej zielonogórsko - szprotawska, których właściciele byli akcjonariuszami spółki kolejowej. Dlatego Muzeum Kolei Szprotawskiej rozpoczęło wspólnie z Muzeum Polin oraz Żydowskim Instytutem Historycznym badania tego okresu funkcjonowania kolei szprotawskiej.
Pisząc o "marszu śmierci", wspominając ku przestrodze jego przyczyny, przebieg i skutki warto jednak podać kilka faktów, które wynikają z prowadzonych badań. Niektóre odkrywane fakty są odległe od sztampowej historii Holocaustu, niosą za sobą wielką głębię emocji i lokalnej specyfiki. Odchodzą od nieco zdehumanizowanej martyrologii, nadają bardziej ludzki wymiar tej tragedii.
Z zachowanych w Żydowskim Instytucie Historycznym relacji więźniarek i robotnic żydowskich, które spędziły lata wojenne w Grunberg wyłania się ciekawy i chyba mało spodziewany obraz niemieckich robotników, mieszkańców Grunbergu, z którymi młode Żydówki dzieliły roboczy dzień a którzy wspierali jak mogli więźniarki. We wspomnieniach pojawiają się wręcz takie zapisy, że tylko dzięki pomocy zielonogórskich, niemieckich pracowników wiele dziewczyn przetrwało.
Jest świadectwo, z którego wynika, iż osoba pochodzenia żydowskiego ochotniczo zgłosiła się do pracy w Grunberg, a wybrała nasze miasto dlatego, że miała tutaj, w Grunberg dwie siostry (w rodzinnym Będzinie były pogłoski o likwidacji getta).
Nie ma już dzisiaj śladów po kilku filiach KL Gross Rosen, jakie funkcjonowały w Grunberg (tak na terenie starego miasta, jak i Nowego Miasta). Warto jednak poznawać również przeżycia (nadzieje, oczekiwania, emocje, realcje z rodzimą ludnością) ich młodych więźniarek, stojących często dopiero na progu swojego dorosłego życia. Pomimo tragicznych okoliczności, były to przez te kilka lat ich młodości mieszkanki naszego miasta, pracowały w fabrykach z których historią się utożsamiamy, ale których historii tak naprawdę nie znamy. Czy kibicując na stadionie Falubazowi, zdajemy sobie sprawę, że do 1945 r. w ówczesnym Falubazie pracowali żydowscy więźniowie, a nazwy "Zgrzeblarki", "Falubaz" pojawiają się w ich powojennych zeznaniach ?
W lutym 1945 do "marszu śmierci" dołączono ok. 1000 pracownic zielonogórskiej fabryki nici (filia zakładów z Nowej Soli), zakładów wełnianych (późniejszej Polskiej Wełny), późniejszego Falubazu, Dekory i in. Niewiele z tych dziewczyn dotarło do Bawarii i w okolice Pragi. Jako Muzeum Kolei Szprotawskiej szukamy dzisiaj śladów po filii KL Gross Rosen w Przylepie, szukamy czy wiodła do niego bocznica kolejowa, ale jednocześnie czytamy wspomnienia więźniarek oraz dokumenty obrazujące warunki ich pracy, jakie odnaleźliśmy daleko od Zielonej Góry, w Niemczech, zachowane w dobrym stanie i dużym pietyzmem.
Pamiętajmy o tym wszystkim, może podczas spaceru dawnym torowiskiem Polskiej Wełny i Zefamu, o "marszu śmierci" i obelisku pod Kargową, a idąc na mecz Falubazu, zatrzymajmy się po drodze na chwilę przy tablicy obok Kauflanda.
Mieczysław J. Bonisławski
Muzeum Lokalne Kolei Szprotawskiej
PS
W załączeniu jedno ze zdjęć ewidentnie z okresu hitlerowskiego w Grunbergu.
Nie jest to promowanie faszyzmu. Dla równowagi pamiątka z okresu pionierskiego, zdjęcie z tabliczką Grunberg, ale poprawione na Zielona Góra.
[caption id="attachment_13952" align="alignnone" width="640"]

fot. archiwum Mieczysław J. Bonisławski Muzeum Lokalne Kolei Szprotawskiej[/caption]