Między dawnymi a nowymi laty [FELIETON]
![Między dawnymi a nowymi laty [FELIETON]](/media/k2/items/cache/45294f5d9da0fb35fd507176430538d8_XL.jpg)
Dzień później wystawa, a raczej wystawka, była gotowa. Zaskoczenie - bardzo ciekawe spojrzenie na dzieje naszych ziem. Maleńka ekspozycja mówi o dziedzictwie materialnym na Ziemiach Zachodnich i Północnych (lubię to określenie, które choć uważane za „komunistyczne”, to nie narodziło się w PPR, lecz w czasie wojny w poznańskim konspiracyjnym Instytucie Zachodnim i dobrze oddaje istotę sprawy). Po raz pierwszy spotkałem się z takim podziałem: Dziedzictwo Zastane, Dziedzictwo Wszczepione, Dziedzictwo Wytworzone, Dziedzictwo Utracone. Podział jakże prosty i klarowny. „Całe dzieciństwo upłynęło mi właśnie w otoczeniu przedmiotów, które dziedziczyliśmy po poprzednich mieszkańcach” - cytują na wystawie Macieja Słonimskiego. Te przedmioty, mimo tylu lat są wśród nas, zielonogórskie kamienice, przebijające spod tynku stare szyldy, ale i meble, takie jak biurko, przy którym piszę ten tekst, zachowane krzesła, maszyny, narzędzia. Dziedzictwo wszczepione - przywieźli je nasi przodkowie, przybyli tu dobrowolnie - jak szambelan Piotrowski i kolejarze z Wielkopolski albo przymusowo - jak rodzina Korczów czy Kwaśniewskich. Jest też dziedzictwo, które wytworzyliśmy mieszkając tu - nowe osiedla, dorobek teatru czy uniwersytetu. Ale… nic nie jest jednoznaczne. Ot, winiarstwo. Niby za Niemca robiono tutaj kwaśne wina, ale gdyby nie Zarugiewicz, który przybywszy z dalekich Karpat „wszczepił” przybyszom z Wielkopolski i zza Buga szlachetną sztukę tworzenia napoju Dionizosa, to kto wie, czy Zielona Góra byłaby dziś Bachusowym miastem. A Emma? Jest dziedzictwem zastanym, czy wytworzonym? Zastanym? Przecież nie było jej przez lata. Wytworzonym? Niby tak, ale bez tamtej Emmy przedwojennej, nie byłoby Emmy dzisiejszej (i oczywiście uporu Czyżniewskiego, który tak długo przekonywał prezydenta Janusza Kubickiego, że warto, aż ten podzielił zdanie Tomka).
Jestem przeciwnikiem tezy, że kontynuujemy wielowiekowe tradycje tych ziem, moim zdaniem II wojna przerwała brutalnie ciągłość ich historii i pisze się ona od nowa). Z drugiej strony uczymy się na historii, że podbijający często przejmują dziedzictwo ludów podbitych. Wprawdzie dawniej zdobycie terytorium nie wiązało się z masowym exodusem pokonanych, więc to przejmowanie dziedzictwa było bardziej naturalne, ale w tym przypadku mamy do czynienia nie tyle z przejęciem dziedzictwa, ile z adaptacją jego fragmentów. Tak, ta koncepcja jest jedną z najlepszych konstrukcji socjologicznych ostatnich lat - dlatego warto zajrzeć pod drewniane budki stojące przy ratuszu.
A potem, trochę nielegalnie, bo to jeszcze plac budowy, przejść się po parku Tysiąclecia. To sztandarowy przykład, jak dziedzictwo zastane, które nie wytrzymało konfrontacji z uczuciami nowoprzybyłych (bo nie jest tak, że likwidacja cmentarza niemieckiego nie spotkała się z przychylnością), po latach, w nowym pokoleniu, przekształca się w nowe „dziedzictwo wytworzone”, nawiązujące do tego, co było. Myślę, że nasz prezydent, przecinając wiosną wstęgę na wejściu do odnowionego parku Tysiąclecia, symbolicznie nie przetnie więzi między dawnymi a nowymi laty, lecz je z powrotem zwiąże.
Andrzej Brachmański