Nic się nie stało [FELIETON]
Nie oznacza to, że nie należy o ich występie rozmawiać. Dla mnie, jeśli zawodnik zajmuje w rankingu swojej dyscypliny określoną, nawet odległą lokatę, a podczas igrzysk poprawia ją - bijąc, na przykład, rekord życiowy - to nie można mieć do niego żadnych pretensji, wręcz należy go chwalić, nawet jeśli był, powiedzmy, 20. Jeśli jednak zawalił, uzyskał wynik gorszy albo zdecydowanie gorszy od tych, które wcześniej zaliczał bez kłopotu, to nie można się wykręcać słynnym już tekstem, że nic się nie stało. Otóż stało się. Ocenę tego, czy 27. miejsce naszego pływaka oraz 13. i 20. pięcioboisty i pięcioboistki to sukces czy porażka, pozostawiam trenerom i zawodnikom. Mam nadzieję, że potrafią to sprawiedliwie ocenić.
Ruszył lubuski futbol. Na razie w wykonaniu trzecio i czwartoligowców oraz piłkarzy z okręgówki. Obawy, jakie pojawiły się przed startem zielonogórskiej Lechii, częściowo znalazły swoje uzasadnienie. Dwie porażki, remis i jeden punkt, a przed zespołem wyjazd na trudny mecz. Jakąś nadzieją może być to, że dwie pierwsze przegrane to były tzw. głupie porażki. W inauguracyjnym spotkaniu zielonogórzanie sami sobie strzelili gola - na dwie minuty przed końcem - przy dobrym dla nich wyniku 1:1. W drugim, podejmując lepszy od siebie zespół rezerw Zagłębia Lubin, w ocenie wszystkich obserwatorów grali fajnie, prowadzili 2:0, by w dziesięć minut stracić trzy gole, a na końcu czwartego.
Oczywiście można i trzeba pytać, jak tego dokonać i co jest nie tak, że potrafimy grać dobry futbol przez pół godziny, by zmarnować wszystko w dosłownie kilka minut, ale jak widać da się...
Zielonogórzanie w środę grali w Bielsku Białej z Rekordem i po 20 minutach byli zdecydowanie lepsi, ale nie potrafili strzelić gola nawet z karnego, a gospodarze dosłownie w pierwszej akcji zdobyli bramkę. Na szczęście nasi wyrównali i wywieźli z trudnego terenu Bielska remis. W sobotę Lechia ma wyjazd do Żmigrodu, jeśli przegra, to rzeczywiście - po czterech kolejkach z punktem na koncie - wpadnie w dół albo w końcu się podniesie. Wychodzi na to, że jeśli w końcu uniknie głupich wpadek i katastrofalnych błędów w obronie i zacznie wykorzystywać sytuacje (może być lepsza od karnego?) to może będzie wygrywać. Oby stało się to jak najszybciej.
Piłeczka jest najważniejsza, ale już na dniach rusza sezon w ekstraklasie koszykarzy. Zielonogórski Enea Zastal BC zmontował fajny skład, ma głodnego sukcesów trenera i wielkie oczekiwania kibiców, którzy bardzo stęsknili się za halą CRS i udział w meczu nie za pośrednictwem telewizora, ale osobiście. Miejmy nadzieję, że zapowiadana czwarta fala nie wypędzi, tak jak jej poprzedniczki, kibiców z hal i wreszcie będą mogli dopingować swój zespół.
Andrzej Flügel