Oczami młodych ludzi [FELIETON]
Pierwszy tekścik napisała 12-letnia wtedy Sandra i nosi on tytuł „Notatka z końca XX wieku”.
„Jesteś nastolatką - Twój problem i to duży. Idziesz z mamą na zakupy. Wolałabyś z kumpelą, ale mama to bankier, więc z braku laku… Szlifujecie chodniki od dwóch godzin. Wtem kłuje Cię w oczy… ekstraminiówa. Pokazujesz rodzicielce, a ona nie wie, o co chodzi. Jak gdyby nigdy nic zachwyca się białą bluzeczką z przepisowym kołnierzykiem jak dla pensjonarki. Wchodzimy do sklepu, ja wykorzystuję czas. Prezentuję jej wszelkie zalety szałowej kiecki… i że będę miała w czym wystąpić na sylwestra. Ona wytrzeszcza oczy i robi dziką awanturę! Kupuje wstrętną bluzeczkę.
Mój wzrok spotyka czyjś. To mój chłopak. O rany, jeszcze jego tu przyniosło. Piekę raka, nie wiem gdzie się podziać. Chciałabym zapaść się pod ziemię! Sylwestra diabli wzięli! No, nieee, nie całkiem. Spędziłam go u babci, w ślicznej (według mamy) bluzeczce i troskliwie opiekując się (czytaj - grając w planszówki) sześciorgiem młodszych kuzynów i kuzynek. Ich rodzice i moi mieli milenijnego sylwestra. A ja przeszłam w XXI wiek z gromadą kuzynostwa w XX-wiecznej bluzeczce. Kiepski jest los nastolatki z przełomu XX i XXI wieku.”
Drugi tekst to dzieło o rok młodszej Malwiny. Nosi tytuł „Kompleks nietoperza”.
„Jeśli myślisz, że na świecie istnieje równość, to coś zasłoniło Ci oczy. Jeden jest chudy, a drugi gruby. Jeden jest silny, a drugi słabowity. Jeden ma wzrok sokoli, inny patrzy jak nietoperz. Niektórzy nie lubią sokołów, inni nie lubią nietoperzy. Ale kto powiedział, że sokół jest lepszy? Koleżankę, które nosi okulary nazywali okularnicą. Dziewczyna była nieszczęśliwa. Jeśli jesteś gruba, to też masz przechlapane. No bo wyobraź sobie… Idziesz spokojnie szkolnym korytarzem. Niby nic, a tu nagle „dwie laski” oglądają się za Tobą i w śmiech. Mówią o tobie różne rzeczy. Mądrale! One mogą wyśmiewać się do woli i uchodzi im to na sucho. Oczywiście chude jak szpilki! W takiej sytuacji rozpłakujesz się i uciekasz w najdalszy kąt. Wstydzisz się, spotkała Cię krzywda. Bo daleko Ci do Barbie. Ale zaraz… czy te dwie Barbie z korytarza były idealne? Jedna koścista, obie miały piegi. Z ocenami u nich też nie najlepiej. Kto w końcu jest lepszy - sokół czy nietoperz? Sokół, bo lepiej widzi.”
Trzeci tekst to refleksja też 11-letniej Izabeli, zatytułowana „Murzynek”.
„Jeśli jesteś dziewięciolatkiem, a Twoja mama właśnie spodziewa się kolejnego dziecka, to masz „przechlapane”. Wyobraź sobie: nadchodzi ten dzień. Wszyscy są zdenerwowani, aż tu nagle zjawia się mały dzidziuś, który w dodatku wygląda jak „murzynek”. Cała rodzina biega od pokoju do pokoju, przynosi pudry, maści… a Ty stoisz z zadaniem z matematyki i nikt nie chce Ci pomóc. Gdy prosisz tatę, słyszysz: „Cicho, bo obudzisz dziecko” albo „Nie mam czasu”. Gdy mamę: „Nie teraz, później”. I tak przez cały dzień. Rodzice po prostu nie mają czasu. Gdy wracasz następnego dnia z jedynką w dzienniku… szlaban na wszystko. Gdy już nie wytrzymujesz płaczu dziecka, mama na dokładkę daje Ci „murzynka”. On ciągnie Cię za włosy, szarpie, zwala wszystko na podłogę! Coś okropnego! Nie możesz spać w nocy. A co najgorsze, Ty zawsze musisz być cicho.”
Choć te tekściki mają już kilka lat, wydają się ciągle aktualne i warte czytania przez nas, dorosłych. By spróbować zrozumieć, co się dzieje w młodej głowie. Nie tylko w Dzień Dziecka.
Andrzej Brachmański