Odloty [FELIETON]
Co ciekawe, wraz z twórcami taryfikatora odlecieli też dziennikarze. Koleżanka po fachu pyta nowego szefa zielonogórskiej drogówki: czy ten taryfikator pomoże w walce z piratami drogowymi? Kurczę, czy kierowca jadący siedemdziesiątką po Szosie Kisielińskiej o drugiej w nocy to na pewno pirat drogowy? Koleżanki i koledzy, łyknęliście narrację rządu jak gęś kluski. Nowy taryfikator nie służy walce z piratami tylko fiskalizmowi i będzie powodem wielu dramatów, nawet komornicy sądowi się z niego nie cieszą, bo bez wątpienia przyda im roboty. Walce z piratami drogowymi służyłaby zwiększona obecność drogówki na ulicach, ale jak z tym jest każdy widzi…
Jakiś czas temu lekko odleciała też ekipa naszego MZK, próbując zlikwidować linię nr „0”. Na szczęście szybko się zreflektowała, choć w szybkości reakcji niewiele wyprzedziła rząd, który odleciał z Polskim Ładem. Tyle, że przywrócenie „zerówki” jest dużo prostsze niż posprzątanie bałaganu narobionego w systemie podatkowym. Jeśli to ostatnie jest w ogóle możliwe…
Zupełnie za to odleciała miejscowa dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, budując za miliony niepotrzebne rondo w Nowogrodzie Bobrzańskim, a nie mogąc znaleźć kilkuset tysięcy na prawoskręt do Piasek - o wiele bardziej na „drodze śmierci” potrzebny.
Spektakularny odlot zaliczają też specjaliści od promocji marki w Urzędzie Marszałkowskim. Zaproponowany przez nich kilka dni temu Duszek-Lubuszek, choć pewnie miał nawiązywać do Caspra - przyjaznego duszka, bardziej przypomina mi „gumkę” dla panów niż przyjazną zjawę. Choć zdaje mi się, że w całej sprawie chodziło o to, by jeden kabareciarz dał zarobić drugiemu, bo pisanie o lubuskich zamkach przez Artura Andrusa pomysłem jest chyba średnim. Dlatego nie dziwię się znaczącym uśmieszkom redaktora Awińskiego, gdy na falach Akademickiego Radia komentował pojawienie się owego Duszka.
Odleciała, a właściwie poleciała do Dubaju ekipa z województwa. I tu Państwa zaskoczę… Wbrew prezydentowi i krytykom tego pomysłu uważam, że wcale nie jest taki odlotowy. Władza „od zawsze” bierze udział w takich eskapadach. To jeden z jej przywilejów i obowiązków. Być tam, gdzie coś się dzieje! Wyjazd do Dubaju niczym się nie różni od wyjazdów Dudy, Morawieckiego a wcześniej Kwaśniewskiego do Davos, spotkań polityków i prezydentów w ramach Klubu Wałdajskiego, Forum Gospodarczego w Krynicy i wielu podobnych imprez. Pozornie nic nie dają, pozornie są to fajne wycieczki, a jednak… władze całego cywilizowanego świata uprawiają taką „turystykę”, bo nigdy nie wiadomo czy z takiej podróży nie wyniknie coś pożytecznego dla gospodarki kraju czy regionu. To trochę jak kupowanie kuponów w totolotku. Najczęściej to pusty los, ale czasem trafi się szóstka. Tym razem kupon jest arcydrogi, ale może okaże się trafny, czego reprezentantom województwa życzę.
Andrzej Brachmański