Pandemia atakuje - płaskoziemcy trwają [FELIETON]
Dużo się dzieje, ale dla mnie w tej chwili to nie są główne ani nawet drugorzędne tematy dnia... Dziś głównym tematem jest COVID.
Nie ma już chyba osoby, która nie zna osobiście kogoś, kogo wirus dopadł. O koronawirusie rozmawiamy w domach i z przyjaciółmi, wydarzenia ostatniego tygodnia spowodowały, że coraz mniej ludzi „wybrzydza” na szczepionki. Już nie musi to być ta konkretna. Byle była. Rząd sobie nie radzi z pandemią, a pracownicy służby zdrowia dokonują nieludzkich wysiłków, by ratować życie covidowców, choć… służba zdrowia, jako organizacja, jest w totalnej rozsypce. Wydawałoby się, że wszyscy powinniśmy-– kochając rząd lub nienawidząc - podporządkowywać się obostrzeniom. Czesi nie mogą wyjeżdżać poza swój powiat, a na drogach pilnuje tego policja. U nas… dramatyzm sytuacji spływa po większości jak po kaczce. Maseczka? Dystans? Rękawiczki? Po co?
Pisze na Facebooku Robert Górski: - Szpital tymczasowy i SOR nie mają wolnych łóżek. Od rana nie wysiadamy z ambulansów. Rozpoznałem dzisiaj 5 pacjentów z COVID-19. 3 osoby były w ciężkim stanie, a wczoraj na deptaku odbył się happening „Fałszywa pandemia”...
Moja babcia, kobieta niewykształcona formalnie, acz oczytana i światła, w takich razach mówiła: - Patrz, synek, tyle wysiłku nauczycieli, a głupki jak były, tak są…
Wiele lat później mogę tylko napisać, że nie tylko są, ale dzięki mediom społecznościowym policzyli się, zobaczyli, że jest ich dużo i nie mają oporów by się ze swoją głupotą obnosić.
Jakże trafnie diagnozował to przed półwiekiem wielki Bułat Okudżawa:
By mógł rozpoznawać swój swego/ Każdemu mądremu stempelek na łeb/ Przybiło się razu pewnego/ Od lat te stempelki w użyciu są i/ Ten system i później się przyda/ I mądrym dziś mówią: „Ech, durnie żesz wy”/ A głupich, jak zwykle, nie widać/ Nie widać, nie widać.
Andrzej Brachmański