„Leśne Oczko” - prawdziwy raj dla działkowców
Klimatyczny i bardzo zadbany ogród ukrył się w lesie, za stadniną koni klubu sportowego Centaurus. Ostatnio wypiękniał. Zyskał nowe zielone alejki - to blisko kilometr drogi utwardzonej płytami ażurowymi przepuszczającymi wodę. - Nasz teren położony na zboczu był wypłukiwany przez wody deszczowe, powstawały leje, które niszczyły grunt. Teraz alejki i ich użytkownicy są bezpieczni - mówi Urszula Furtak, przewodnicząca zespołu projektowego. - W planach jest położenie płyt ażurowych na kolejnych alejkach - dopowiada Bożena Majchrzak, prezeska ROD „Leśne Oczko”, zarazem przewodnicząca kolegium zielonogórskich ogrodów działkowych.
Życie w ulu na tablicy
W ogrodzie stanęło 11 tablic promujących ekologię i gospodarkę odpadami. To informacje o lesie, życiu w ulach i kompostowaniu roślin. Pomoce naukowe posłużą też najmłodszym. Ogród ma charakter otwarty. Do Nowego Kisielina przyjeżdżają uczniowie z zielonogórskich szkół, z sołectw Stary Kisielin i Zawada, dzieci z niepełnosprawnościami np. na wózkach inwalidzkich i dorośli z pociechami na spacery. Na placu pojawiły się też ławostoły, ławki, kosze na śmieci i zegar słoneczny. Zadanie to efekt projektu pn. „Rozwój zielonej infrastruktury poprzez wsparcie ogrodów działkowych”. Pomoc finansową pozyskano z Unii Europejskiej w drodze konkursu organizowanego przez ARiMR. Koszt inwestycji - 100 tys. zł.
Wiśnie i kasztanowce
Z okazji 800-lecia powstania Zielonej Góry i 700-lecia uzyskania przez nią praw miejskich posadzono osiem ozdobnych wiśni japońskich. Na tabliczkach umieszczonych przy drzewkach upamiętniono osoby zasłużone dla ogrodu m.in. prezydenta Kubickiego, Krzysztofa Sikorę, prezesa ZGK i Mariana Pasińskiego, prezesa Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców w Zielonej Górze. Dodatkowe drzewka - kasztanowce - posadzono wzdłuż płotu przy ogrodowym parkingu. Zaplanowana na piątek, 12 maja, uroczystość to także okazja do nadania imienia Studni Anioła. Odwiert wykonano w 2022 r., dzięki wsparciu miasta i Zarządu Krajowego Polskiego Związku Działkowców. Koszt - 109 tys. zł.
Otwarcie na zieleń i naturę
W „Leśnym Oczku” jest 198 działek i 336 działkowców. Brakuje wolnego kawałka ziemi. - Po pandemii dwukrotnie wzrosło zainteresowanie ogrodami - wyjaśnia prezeska B. Majchrzak, - Teren nieobjęty obostrzeniami świetnie nadawał się do wypoczynku z rodziną. Przy okazji przyciągnął możliwością uprawy własnych warzyw i owoców. Działki zrobiły się modne, znacznie wzrosła ich wartość. - Obecnie działki nabywają rodziny, które chcą miło i aktywnie spędzić czas na powietrzu - dodaje U. Furtak. - To ludzie otwarci na zieleń i naturę. Doskonale w otoczeniu ogrodu czują się dzieci, dlatego przybywa elementów infrastruktury dla nich np. huśtawek i trampolin. Maluchy bezpiecznie śmigają alejkami na rowerkach i hulajnogach. Dodatkowo tym roku, dzięki wsparciu Zakładu Gospodarki Komunalnej, na ogrodowy plac zabaw dotrą nowe elementy związane z edukacją ekologiczną, m.in. gry planszowe - z nich maluchy nauczą się jak segregować śmieci. Będzie to uzupełnienie znajdujących się tu tablic edukacyjnych.
Ogród ma nowoczesną hydrofornię sterowaną komputerowo, pełną sieć wodną i elektryczną. Wiele inwestycji powstało dzięki zaangażowaniu poprzednich zarządów, w tym pracy wieloletniego prezesa ROD Ryszarda Furtaka. Prawie na każdej działce są budki lęgowe dla ptaków i hotele dla owadów. Nie ma problemów z zapylaniem kwiatów i drzewek. Działkowcy prowadzą własne winnice i pasieki. Wielu chwali się uprawą bakłażanów, papryki a nawet arbuzów. Patronką ogrodników jest św. Dorota, jej figurka wita wjeżdżających do ogrodu. - Dzięki niej omijają nas gradobicia - dodaje U. Furtak.
Powidła z dyni
Pani Urszula jest tradycyjną działkowiczką. Ma elegancką altankę, starannie przystrzyżony trawnik i piękne kwiaty. Dwa ary terenu wydzieliła na warzywnik i w sezonie uprawia marchewkę, pietruszkę, buraki i pomidory w rajkach - jak na plantacjach w południowej Europie. - Mamy z mężem piwniczkę pełną przetworów, moja popisowa zaprawa to sałatka ogórkowo-marchwiowa. Robię powidła gruszkowe i dżemy z borówki amerykańskiej - opowiada. Pani Bożena ma duże zapasy z własnymi wyrobami. Specjalizuje się w powidłach z dyni, kompotach i aromatycznych nalewkach. - Wokół są lasy pełne dorodnych rydzów i z nich robię użytek - śmieje się. - Zielona Góra nie może być zielona tylko z nazwy, dlatego włączyliśmy się do obchodów jubileuszu miasta - mówią zgodnie panie.
(rk)