"A my zostajemy w Zielonej Górze" - jeszcze jedna forma wsparcia
Mieczysław J. Bonisławski:
Jak ktoś kiedyś powiedział, dar nie musi być wartościowy. Największym darem jest to co dajemy ulubionego, to do czego sami jesteśmy przywiązani.
Na razie żyję jeszcze moją ostatnią książką, tą o kolejarskich śladach w powojennej, PRLowskiej i w końcu współczesnej nam Zielonej Górze. I nią też w jakiś sposób chciałbym się podzielić z Ukraińcami przybywającymi do naszego miasta.
50% ceny, którą Czytelnicy zapłacą kupując książeczkę w informacji turystycznej w ratuszu lub w Palmiarni od jutra (9 marca) do końca miesiąca przeznaczmy wspólnie na wsparcie przybywających do Zielonej Góry uchodźców. To znaczy ja połowę tego co zostawicie tam kupując moją książkę 1 kwietnia przeleję na wskazany cel.
Podzielę się tym co mi aktualnie sprawia radość. Z Waszym udziałem. Może przyłożycie do tego swoją rękę?
wzg