- Sucha bardzo się rozwija. A siłą sołectwa są żyjący tu ludzie. Jeszcze kilka lat temu mieszkało u nas około 350 osób. Dziś może to już być ponad tysiąc mieszkańców - twierdzi sołtys Ireneusz Rypson.

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji - Krzysztof Janik - po objęciu stanowiska w 2001 roku miał pomysł, by część urzędów centralnych przenieść z Warszawy do innych miast. Powodem był brak miejsc dla rozrastającej się administracji oraz chęć lekkiej decentralizacji na wzór niemiecki. Nie udało się. Opór urzędników był tak wielki, że ani jeden urząd centralny - z wyjątkiem istniejącego w Katowicach „od zawsze” Wyższego Urzędu Górniczego - nie został wyprowadzony ze stolicy. Gdy nastały kolejne rządy, poszło jeszcze dalej - nawet Dowództwo Marynarki Wojennej (choć pod inną nazwą) przeniesiono z Gdyni do Warszawy.

Zmiany, zmiany, zmiany: od tygodnia nie ma już podstawowego środka prewencji - kwarantanny z kontaktu, uczniowie właśnie żegnają naukę zdalną, a w marcu być może Polacy nawet zdejmą maseczki.

Rzekome nieprawidłowości finansowe, praca dla rodzin urzędników, etaty dla rodzin dziennikarzy za przychylne teksty. Ten przerażający obraz urzędu marszałkowskiego wyłania się z anonimowego listu, który trafił m.in. do redakcji Radia Zachód oraz prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego. Sprawa została poruszona na antenie regionalnej rozgłośni. - Widzę, że to jest szambo, które zaczyna wybijać w urzędzie marszałkowskim – komentuje Janusz Kubicki.

W Zielonej Górze nadal szaleje silny wiatr. Strażacy w całym mieście usuwają skutki wichury. W akcje zaangażowani są także ochotnicy. – W wielu rejonach zabezpieczamy miejsca, w których wichura powaliła drzewa. Jesteśmy też w kontakcie z pozostałymi służbami i mieszkańcami. Udrożniamy parkingi, drogi osiedlowe i chodniki – tłumaczy Paweł Wysocki, strażak ochotnik z OSP Sucha. Jednostka z Suchej zabezpieczyła m.in. ul. Wazów, na której silny wiatr powalił drzewo, które zablokowało przejazd przez ulicę.

Prezydent Zielonej Góry w ostrych słowach skrytykował władze szpitala za błędne decyzje związane z przyszłością lecznicy, a zarząd województwa za decyzje personalne i obsadzanie lubuskich szpitali partyjnymi działaczami. - Niestety za zarządzanie szpitalem wzięli się politycy. Wiceprzewodniczący lubuskiej Platformy Obywatelskiej, który rządzi tym szpitalem wspólnie z byłym generałem policji doprowadzili do zapaści – mówił Janusz Kubicki na antenie Radia Zachód. - W szpitalu są pieniądze na wszytko, tylko nie na to co jest najważniejsze. Są pieniądze, żeby zatrudniać na intratnych stanowiskach partyjnych działaczy z wysokimi pensjami, a po kilku latach widać zaniedbania – dodał.