Marszałek obcina kasę, samorządy protestują. Będzie skandal na całą Europę

W województwie lubuskim działają cztery obszary tzw. ZITów, czyli Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Dwa z nich, zielonogórski i gorzowski funkcjonowały już wcześniej. Powstały też dwa nowe, czyli żarsko-żagański i świebodzińsko-międzyrzecki. Na obszarze ZITów mieszka 600 tys. Lubuszan. Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, którzy wcześniej przystąpili do ZITów, z powodzeniem realizowali u siebie inwestycje oczekiwane przez mieszkańców. Przekrój tych zadań był olbrzymi od rewitalizacji przez ekologię, komunikację i kanalizację.
Urząd marszałkowi zachęcał pozostałych samorządowców do tego, aby też łączyli się w obszary funkcjonalne, żeby sięgnąć po unijne dotacje w ramach ZITów. Samorządowcy idąc za przykładem kolegów i głosem marszałka połączyli więc siły i zaplanowali wspólne inwestycje, teraz okazuje się, że zamiast sporo zyskać, mogą wiele stracić.
- Dotąd Zielona Góra, Gorzów Wlkp. i okoliczne gminy otrzymywały wsparcie w wysokości 314 euro na mieszkańca, teraz propozycja zarządu województwa jest o połowę mniejsza, to nieco ponad 150 euro – tłumaczy Krzysztof Kaliszuk, zastępca prezydenta miasta na antenie Radia Zielona Góra. - W przeciągu ostatniego roku kilka razy spotykaliśmy w tej sprawie z zarządem województwa i cały czas podkreślamy, że się na to nie zgadzamy. Zarząd twierdzi, że będziemy o tym rozmawiać i zastanawiać się nad kompromisem, ale za każdym razem kiedy wracamy do tematu słyszymy tę samą propozycję – dodaje.
Co ciekawe pozostałe gminy, które nie są objęte ZITami i nie łączy ich żadna strategia, poza zwykłymi porozumieniami o współpracy dostaną wyższe pieniądze. Proponowana kwota to 228 euro na mieszkańca. Samorządowcy są przekonani, że ten krzywdzący podział pieniędzy to wynik politycznych gierek zarządu województwa.
- Zarząd cały czas próbuje miastu Zielona Góra, a ostatnio też miastu Nowa Sól rzucać kłody pod nogi. Mamy jakąś wojenkę polityczną, ale to jest lekka przesada, bo w kontekście ZITów mówimy o ponad połowie mieszkańców województwa lubuskiego. Ten problem musi być rozwiązany, trzeba znaleźć kompromis – tłumaczy Kaliszuk.
Do tematu będziemy wracać.
wzg / rzg