Milionowe afery, oskarżenia i próba likwidacji. Czy zarząd województwa zasługuje na zaufanie Lubuszan?
Głosowanie nad wotum zaufania i absolutorium dla zarządu województwa, każdego roku budzi emocje. O ile dokumenty i sprawdzania finansowe biorą pod lupę wyznaczane do tego organy kontrolne, z opinią których trudno dyskutować, tak nad wotum zaufania można, a nawet trzeba się chwilę zastanowić. Zgodnie z definicją wotum to wyrażenie zaufania do działalności zarządu i aprobata dla jego bieżących poczynań. Czy, aby na pewno Lubuszanie mogą ufać zarządowi, który w minionym rok praktycznie co miesiąc gasił wizerunkowy pożar związany z jakąś aferą? I nie mówimy tu o drobnostkach, bo przy wielu tematach trudnych dla zarządu województwa chodzi o grube miliony. Dotyczy to chyba jednej z najgłośniejszych afer w dziejach lubuskiego. Urząd marszałkowski chcąc pomóc przedsiębiorcom, którzy ucierpieli podczas pandemii ogłosił program tzw. bonów rozwojowych. Dzięki nim na lokalny rynek wpompowano miliony złotych publicznych pieniędzy. O tym komu i na jakich warunkach pomogła ta kasa sprawdzają odpowiednie służby, ponieważ sami przedsiębiorcy zgłaszali, że z tym programem dzieją się dziwne rzeczy. W ubiegłym roku wątpliwych atrakcji dostarczanych nam przez zarząd województwa było wiele: próba likwidacji Medyka, głośny na całą Polskę powrót lubuskiej delegacji z Dubaju, miliony na wewnętrzną propagandową telewizję urzędu marszałkowskiego i hejter w roli rzecznika, który szybko zniknął, do tego oskarżenia o mobbing i molestowanie w gorzowskim WORD oraz liczące po kilkadziesiąt tysięcy złotych w skali roku dodatki do pensji dla wicemarszałków i członków zarządu. Każdy z nas może sam ocenić działania zarządu. Koalicja rządząca z regionem z pewnością podniesie ręce ZA udzieleniem wotum zaufania, a działacze będą opowiadać, że lubuskie to kraina mlekiem i miodem płynąca. Pytanie dla kogo?
Więcej na ten temat w dzisiejszej Gazecie Lubuskiej.
wzg/gl