Bachus siedzi tutaj od 10 lat - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 371
Rzeźbę trzeba było ręcznie wynieść z samochodu i ułożyć na podeście[/caption] - Pragnę zaproponować, aby przy wyremontowanym wejściu na Wzgórze Winne do Palmiarni, na rogu ul. Podgórnej i Wrocławskiej, postawić odtworzony pomnik Winiarki Emmy. Pomnik stał przed II wojną światową w okolicach dzisiejszej al. Niepodległości. Warto byłoby go odtworzyć – pisał Zbyszko Stojanowski-Han. Podobnego zdania był radny Jacek Budziński. - A ja mam prawie gotową rzeźbę Bachusa z… drewna – wpadł do pokoju redaktor Artur Matyszczyk, kładąc na stole kolorowe zdjęcie drewnianego Bachusa, stojącego przy wejściu na Winne Wzgórze. To był pomysł radnego SLD Waldemara Zela. - Według naszych wyliczeń koszt rzeźby zamknąłby się w 30 tysiącach złotych. Oczywiście, jeżeli znajdą się pieniądze i będzie taka potrzeba, później w to samo miejsce można postawić droższy pomnik, na przykład granitowy czy kamienny - tłumaczył Zell, zapewniając, że pomysł z Bachusem przypadł do gustu prezydentowi Januszowi Kubickiemu. I się zaczęło. Dziesiątki telefonów i listów. Co robić i który pomnik jest lepszy? Dyskusja nabrała nawet barw politycznych: wolimy lewicowego Bachusa czy prawicową Winiarkę Emmę? Spór był trudny do rozstrzygnięcie, bo zielonogórzanom podobały się oba pomysły, a miejsce było jedno. I pieniędzy nie za dużo. Dyskusja trwała kilka tygodni. - Dobrze, niech o wyborze pomnika i jego lokalizacji zadecyduje specjalna rada pomnikowa – zadecydował prezydent Kubicki. Równocześnie zapowiedział, że co roku przeznaczy pieniądze na kolejne formy przestrzenne upiększające miasto. Słowa dotrzymał. Szefem rady został dyrektor muzeum Andrzej Toczewski. Rada na swoim pierwszym posiedzeniu przegłosowała, że pierwszy stanie Bachus. Miejsce? Dawny grzybek u zbiegu ul. Żeromskiego, Kupieckiej i al. Niepodległości. Emma miała powstać w kolejnych latach. Rozpisano ogólnopolski konkurs, na który wpłynęło kilkanaście prac. Wygrali go rzeźbiarze z Krakowa Robert Dyrcz i Jacek Gruszecki. Pracę rozpoczęli w styczniu 2010 r. – Wreszcie się udało. To już trzeci konkurs, któremu szefuję – wzdychał wtedy A. Toczewski. Już w maju 2001 r. magistrat zaprosił do współpracy dziesięciu artystów. Jednak propozycji było mało, konkurs został unieważniony. – Wtedy nie wyszło. Bardzo się przy tym nie upieraliśmy, bo był spory opór. Musiałem słuchać, że chcę stawiać pomnik pijakowi i rozpustnikowi. A przecież chodzi o symbol miasta i przypomnienie tradycji – opowiadał mi prezydent Zygmunt Listowski. Wkrótce ogłoszono kolejny konkurs. Tym razem wpłynęło 14 prac. Do finału przeszło sześć prac. [caption id="attachment_22870" align="alignnone" width="2560"] fot. Tomasz Czyżniewski
Przebieg operacji obserwował tłum zielonogórzan[/caption] - Nie rzuciły na kolona. Konkursu nie rozstrzygnięto, fontanna nie stanęła – wspominał Toczewski… Bo w miejscu dawnego grzybka miała stanąć fontanna. Samo przygotowanie terenu (m.in. doprowadzenie wody) miało kosztować miasto około 100 tys. zł. Pomysły były różne. Według najwyżej ocenionego projektu miała 3,5 metra wysokości. Dwumetrowy Bachus, zmęczony życiem i trochę ospały, miał być wykonany z brązu, a fontanna z białego i zielonego marmuru. Inna propozycja to bóg wina z chwiejącą się beczką, z której leje się woda. Na lekkim rauszu przypominał o tradycji picia wina. W innym wariancie Bachus z triumfalnie uniesionym pucharem stał na leżących kobietach. Sprawę odłożono na lata. Aż do 2010 r. Wtedy na wiosnę zielonogórska delegacja pojechała do Krakowa zobaczyć model rzeźby z gipsu. - Ja jestem zadowolona – oceniała wiceprezydent Wioleta Haręźlak. Jedna rzecz ją jednak nurtowała: - Czy Bachus wytrzyma oblegających go zielonogórzan? - Wytrzyma – uspakajał R. Dyrcz. – W newralgicznych fragmentach wewnątrz odlewu będą stalowe taśmy zabezpieczające przed złamaniem czy urwaniem fragmentu Bachusa. Obydwoje mieli rację. Bachus jest wciąż oblegany przez zielonogórzan i turystów. Od 10 lat znosi to bez problemów. [caption id="attachment_22872" align="alignnone" width="2560"] fot. Tomasz Czyżniewski
Andrzej Toczewski sprawdzał wytrzymałość odlewu[/caption]
Tomasz Czyżniewski codziennie nowe opowieści i zdjęcia Fb.com/czyzniewski.tomasz