Chłodne popołudnie w piwnicy u Starego Fryca - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 413 (1001)
- Czyżniewski! Ja też powinnam dostać medal z tej okazji, bo muszę wysłuchiwać twoich dyskusji z sobą samym na temat zbieranego materiału. I drugi medal za wieczne boje o mycie patelni - moja żona też była w jubileuszowym nastroju. Muszę się zastanowić, gdzie jest jakiś sklep z medalami, żeby ją docenić.
- Lekturę „Łącznika” zaczynam zawsze od ostatniej strony - usłyszałem od kilku osób. Mam nadzieję, że tak czytając od tyłu, docieracie również do pierwszej strony.
Fot. Tomasz Czyżniewski - Piwnice w budynku przy ul. Sikorskiego 6 - degustacja win
Natomiast Alfred Siatecki nadał mi tytuł Primo Optimorum Grunebergensins (to mniej więcej to samo co Doktor Honoris Causa). - Chylę głowę przed Tobą, Mistrzu historii, prawd i plotek spacerujących po zielonogórskich ulicach - napisał.
Samochwałka napisana, możemy udać się na wędrówkę po dawnej Zielonej Górze. Hitem czerwca był festiwal piwnic winiarskich. W 411. odcinku Spacerownika wstąpiłem do dawnej piwnicy Ernsta Theodora Franke przy dzisiejszej ul. Kupieckiej. Później, klucząc uliczkami śródmieścia, zajrzałem do kilku innych lokali.
- Zmierzasz do mnie? Szkoda, bo ja właśnie idę na koncert w Sali Szeptów. Piwnica jest cały czas otwarta - zapraszał mnie Przemysław Karwowski, znany orędownik winiarstwa. Od kilku lat jest właścicielem kilkusetletniej piwnicy w budynku przy Sikorskiego 6. W dół schodzi się wąskimi, stromymi schodami. Trzy komory, klepisko, wilgoć tak pożądana w piwnicach winiarskich. Co za niepowtarzalny klimat.
- Mam już wszystkie pozwolenia. Mogę przystępować do remontu. Cegły zostaną oczyszczone, zbuduję toaletę, a zamiast klepiska będzie posadzka z cegieł - opowiadał P. Karwowski. - Nie będę tu prowadził działalności gastronomicznej, bo lokal jest za mały. Będzie otwierany sporadycznie, na jakieś spotkania, czy odwiedziny zorganizowanych grup. Będą stoły, beczki, wino, pamiątki historyczne.
Piwnica ma ponad 330 lat. Budynek przy Sikorskiego 6 został zbudowany między 1690 a 1692 r. Kronikarze różnią się co do tej daty, ale z naszego punktu widzenia to niewielka różnica. Wtedy został zbudowany jako Landhaus - dom stanów ziemskich. To była jedna z najważniejszych budowli w mieście. Odbywały się tu sejmiki stanów ziemskich, takiego samorządu właścicieli ziemskich z okolicy. Sejmiki zbierały się do 1740 r. Później, po zajęciu Śląska przez Prusy, zmienił się system polityczny i do budynku wprowadzili się urzędnicy królewscy. Tutaj w latach 1772-1809 pracował poborca podatkowy Samuel Reiche, twórca zaginionej kroniki. Odnotował w niej liczne wizyty króla Prus Fryderyka Wielkiego, który w sumie był w Grünbergu 44 razy i zatrzymywał się w Landhausie. Podobno mieszkał w pokoju z oknami od strony ogrodu, czyli od strony dzisiejszego rektoratu.
Ze zbiorów Sławomira Ronowicza - Wnętrze winiarni Pod Starym Frycem - to był niewielki lokal
W 1800 r. na parterze znajdowała się kasa podatkowa, a na piętrze sala zebrań. Trzy lata później stanęła przed budynkiem pierwsza w Zielonej Górze latarnia uliczna. Następnie przemianowany na siedzibę sądu powiatowego, służył państwu pruskiemu do 1858 r., kiedy po wybudowaniu nowego sądu przy placu Słowiańskim, budynek został sprzedany kupcowi Juliusowi Peltnerowi. Ten handlował materiałami, towarami kolonialnymi oraz winem. Był również właścicielem działki i domu obok (dzisiaj Planetarium Wenus). W 1897 r. Peltner przebudował parter budynku i obok sklepu z materiałami kolonialnymi przeznaczył dwa pomieszczenia na winiarnię. Nazwał ją Pod Starym Frycem (Zum Alter Fritz), nawiązując do króla Fryderyka Wielkiego, bardzo popularnego władcy w Grünbergu. I tak zostało przez kilkadziesiąt lat. Lokal w 1945 r. przejął Stanisław Jaśkiewicz, który oferował w nim śniadania i obiady oraz wyborowe wina, likiery i wódki. Później znajdował się tutaj sklep sieci Konsumy, przeznaczony dla milicjantów.
Peltner był też właścicielem działki obok. Jego spadkobiercy w 1911 r. otrzymali zgodę na wybudowaniu w tym miejscu wielkiej kamienicy mieszkalnej ze sklepami na parterze. To jedna z niewielu budowli w mieście, która uległa zniszczeniu w 1945 r. Gruz przez wiele lat zalegał w tym miejscu. Działkę zabudowano dopiero 15 lat po wojnie, gdy w lipcu 1961 r. uruchomiono kino Wenus. Dzisiaj jest tutaj Planetarium.
Ze zbiorów Sławomira Ronowicza - Widok ul. Sikorskiego w 1904 r.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz