Zamiast powoli kuć w kamieniu, wymyślono sposób na szybkie stawianie pomników w mieście. Zastosowano ceramikę z Gozdnicy. Rzeźby stoją już po 40-50 lat i wciąż je trzeba remontować.
- Czyżniewski! Pewnie masz na myśli pomnik Korczaka. Stoi obok naszej szkoły. Gdzie schowałeś patelnię? – moja żona na chwilę przerwała konwersację, pilnie rozglądając się po kuchni. Pewnie za chwilę zajrzy do lodówki.
Mówiąc o naszej szkole, powinna raczej użyć liczby mnogiej. Ona chodziła do LO VII, ja do „Mechanika” przy ul. Wyspiańskiego. I obydwoje byliśmy harcerzami ze szczepu Korczakowcy. Poznaliśmy się na jednym z letnich obozów.
To komendant Korczakowców Jerzy Zgodziński wymyślił postawienie pomnika. 1979 rok był Międzynarodowym Rokiem Korczakowskim pod patronatem UNESCO. Wtedy zapadła decyzja, że pomnik stanie w naszym mieście, przy ul. Wyspiańskiego. Wersji pomnika było kilka. W jednej Korczak siedział otoczony płytami z wyrytymi cytatami z jego dzieł. W innej stał, obejmując dzieci. Krąg również otaczały płyty z cytatami. Ta wersja zwyciężyła.
Początkowo pomnik miał być zrobiony z kamienia.
– Specjalnie sprowadziliśmy bloki z Pińczowa. Zostały ustawione w jednej z hal Zastalu. Tam miałem go wykuć - opowiadał mi Tadeusz Dobosz, który wyrzeźbił pomnik. - Okazało się, że musi być gotowy na wrzesień. Mieliśmy raptem trzy miesiące na jego wykonanie. Niesamowite tempo. Z kamienia trzeba było zrezygnować i wraz z Markiem Przecławskim, z którym robiłem to dzieło, pojechaliśmy do Gozdnicy.
Korczak powstawał w kawałkach ręcznie formowanych i później wypalanych. Gotowe elementy trafiły na plac budowy. Montaż szedł błyskawicznie. Dobosz sam pospawał stalowy szkielet z dwuteowników i prętów zbrojeniowych, na których opierały się płyty. Pomnik montowano warstwami, po kolei pnąc się w górę. Do środka wlewano beton. Prosto z gruszki, aż woda szparami wyciekała.
Wszystko było gotowe na 15 września 1979 r. Do Zielonej Góry przyjechali oficjele z wielu krajów świata. W sumie ok. 80 osób. Na placu przy ul. Wyspiańskiego zebrały się setki osób. Głównym punktem artystycznym uroczystości było prawykonanie oratorium „Róże Starego Doktora”. Muzykę napisał Norbert M. Kuźniak, słowa Jarosław Lisiecki. Utwór wykonały połączone chóry szkolne oraz orkiestra PSM. Imprezę przerwała wichura. Tego samego dnia wkopano akt erekcyjny pod budowę Domu Harcerza.
Kamionkę z Gozdnicy wykorzystano również przy projektowaniu kolejnych rzeźb. Jedną z nich jest „Rodzina” autorstwa T. Dobosza, stojąca na os. Łużyckim. – Wymaga naprawy. Może przy okazji warto jej dołożyć kilku nowych członków rodziny –żartowała Czytelniczka.
Rzeźba stoi w tym miejscu prawie 40 lat. Była jednym z plonów wystawy „Moje miasto. Propozycje i impresje” zorganizowanej w BWA w 1975 r. Przedstawiono wtedy wiele propozycji rzeźb, które miały urozmaicić krajobraz miasta.
W mieście stanęły trzy rzeźby: „Baby” – rzeźba przedstawiająca trzy matrioszki – również dzieło T. Dobosza, ustawione przed amfiteatrem w 1976 r. Pięć lat później – w 1981 r. – stanęła wspomniana „Rodzina”. Trzecią realizacją była „Nieskończoność” Jana Pałki, zrealizowana w 1980 r. Niestety, tę betonową rzeźbę zlikwidowano podczas rozbudowy filharmonii.
[caption id="attachment_23905" align="alignnone" width="2560"]
Fot. Bronisław Bugiel
„Rodzina” stoi pośród bloków na os. Łużyckim[/caption]
Do kamionki gozdnickiej sięgali również inni twórcy. To z niej jest zrobiona „Winiarka” Haliny Kozłowskiej-Bodek, stojąca na skwerze na rogu ul. Sobieskiego i Jedności. Dzieło pokazano podczas wystawy w BWA w 1977 r. – Zostało skradzione z ekspozycji, autorka odtworzyła projekt na podstawie zachowanej dokumentacji. Sprawcy kradzieży nigdy nie odnaleziono – pisze Igor Myszkiewicz w książce „Signura Temporis. Zielonogórskie pomniki i rzeźby plenerowe”. „Winiarka” stanęła na skwerze w 1979 r.
[caption id="attachment_23907" align="alignnone" width="1988"]
Fot. Zbigniew Rajche
Winne Wzgórze – trwa ustawianie rzeźby „Wzrastanie I”[/caption]
W 1978 i 1980 r. dwie abstrakcyjne rzeźby ustawił na Winnym Wzgórzu Marek Przecławski nazywając je „Wzrastanie I” i „Wzrastanie II”. Tego autora jest też „Włókniarka” znajdująca się przed Novitą. Nie jest w najlepszym stanie. Natomiast ma się dobrze popiersie Norwida tegoż samego autora, ustawione w patio biblioteki wojewódzkiej.
[caption id="attachment_23909" align="alignnone" width="1305"]
Fot. Tomasz Czyżniewski
„Baby” stoją przed amfiteatrem od 1976 r.[/caption]
Czy to już wszystkie „gozdnickie” dzieła? Mam nadzieję, że o żadnym nie zapomniałem.
[caption id="attachment_23912" align="alignnone" width="3359"]
Fot. Bronisław Bugiel
„Winiarka” jest ozdobą skweru na rogu ul. Sobieskiego i Jedności[/caption]
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz