Jak kiedyś w naszym mieście węglem handlowano - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 480 (1069)

- Czyżniewski! Pamiętasz, mieszkałam nieopodal EC i jej kominów. Różnie to bywało - moja żona przypomniała widok z okna jej rodzinnego domu przy ul. Batorego. O patelni ani słowa. Pewnie dlatego, że właśnie wróciliśmy z koncertu grupy Powerwolf (synowie mnie zaciągnęli) i w domu nie zdołałem jeszcze nabrudzić.
W domu mojej żony paliło się głównie koksem (teraz gazem). Ja mam doświadczenie węglowe. Jako najmłodszy przedstawiciel rodu Czyżniewskich, czyli najwcześniej wracający ze szkoły do domu, byłem mistrzem pieców. W domu na mojej ukochanej ulicy Wesołej mieliśmy piece kaflowe (po latach prześliśmy na miejskie centralne ogrzewanie). Z dużą wprawą paliłem w nich węglem. Kamiennym, brunatnym i brykietami. Przypomniałem sobie o tym, czytając że na magazyn ZGK przyjechało pierwsze 200 ton węgla rozprowadzanego przez samorządy w ramach akcji rządowej. Trafi on do 70 rodzin. Chętnych jest w tej chwili 490 rodzin. Piszemy o tym na str 1.
Fot. Zbigniew Rajche. Wozak na ul. Wandy, węgiel trafił już do piwnicy
Dzielnicowe Biura Opałowe
65 lat temu sprzedażą i rozprowadzaniem opału w mieście zajmowały się Dzielnicowe Biura Opałowe. Takie biura mieściły się przy ul. Jedności Robotniczej, Dąbrowskiego, Sikorskiego, Bema, Walki Młodych, Wrocławskiej, Kopernika. Później liczbę biur zredukowano do trzech. Węgiel na zasadzie przedpłaty mógł kupić każdy mieszkaniec miasta, który nie korzystał z deputatu. Trzeba było jednak przedstawić zaświadczenie o liczbie zajmowanych izb, zamieszkałych w nich osobach oraz posiadanych urządzeniach grzewczych. Dla różnych dzielnic wyznaczano różne terminy składania zamówień. Zakładano, że skład przy ul. Węglowej/Lisiej może dziennie wyekspediować 80 ton węgla. Zamówienia na pierwszą ratę węgla rozpoczynano zbierać od 1 lipca. W połowie października 1957 r. swój przydział węgla wykupiło jedynie 60 proc. uprawnionych. Ludzie czekali do ostatniej chwili mimo straszących tytułów prasowych: „Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi…” Węgla już nie można było otrzymać od ręki.
W tym czasie rozwożono go po mieście furmankami. W styczniu 1960 r. skład opału współpracował z 25 wozakami.
Fot. Bronisław Bugiel. Nowoczesny wóz konny z hydraulicznym podnośnikiem
Na Węglową marsz
Przed laty największym i najważniejszym miejscem handlu węglem w mieście był skład przy ul. Węglowej/Lisiej. Tutaj dostarczano go wagonami i po rozładunku rozwożono po całym mieście. To był częsty temat w „Gazecie Zielonogórskiej” (dzisiaj „Gazeta Lubuska”). Gazeta przekonywała mieszkańców, by kupowali węgiel z wyprzedzeniem. Często w specyficzny sposób.
- Przysłowie powiada, że kto nie kupi węgla latem, tego zima bije batem - pisał dziennikarz „GZ” (wydanie z 28 lipca 1971 r.) w podpisie pod zdjęciem ukazującym dużą hałdę węgla. Skład opału był dobrze zaopatrzony.
- Występuje tam tylko chwilowy brak koksu. Wczoraj obsłużono około 50 klientów - relacjonowała gazeta. - Obecnie są pewne kłopoty z transportem. Wozacy mieszkają przeważnie w okolicznych wsiach i pracują na swoich polach lub działkach.
Wozacy byli problemem, bo nie chcieli wozić opału za oficjalne stawki, żądając od 20 do 100 procent więcej. Zbierali od klientów kwity na kupiony węgiel i przywozili go pod wyznaczony adres. Z terminami bywało różnie. Taka furmana zajeżdżała pod mój dom na Wesołej. Czasami zrzucali opał z tyłu budynku tuż przy oknie do piwnicy. Czasami na chodniku i trzeba było go wnosić w wiaderkach. Mozolna robota. Moja i brata.
Fot. Czasław Łuniewicz/ zb. Archiwum Państwowego wZG. Do składu przy ul. Węglowej/Lisiej węgiel przywożono wagonami
Grzeje nas EC
Na szczęście w końcu budynek podłączono w latach 70. do sieci ciepłowniczej zasilanej przez Elektrociepłownię Zielona Góra. Piece rozebrano i nie musiałem w nich palić. Budowę EC rozpoczęto w 1971 r. Ruszyła w październiku 1974 r. Przez 40 lat korzystała z węgla kamiennego. Początkowo był to główny materiał opałowy. Do epokowej zmiany doszło w 2004 r., po wybudowaniu za 532 mln zł bloku gazowo-parowego. Zaczęła się epoka gazu. Kotły opalane węglem traciły na znaczeniu. 10 lat później ostatecznie z nich zrezygnowano. Zalegające na hałdzie 10 tysięcy ton węgla wywieziono do elektrociepłowni we Wrocławiu. Ostatni transport odjechał we wtorek, 18 marca 2014 r.
Fot. Katarzyna Maksymczak. Ostatni transport węgla odjeżdża z bocznicy EC. 18 marca 2014 r.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz