Napoleon Junior ma już osiem żołędzi - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 408 (996)
- Czyżniewski! O ile dobrze pamiętam, to ktoś go podpalił. Złapano sprawcę? - moja żona potrafi mnie zadziwić swoją pamięcią. Pamięta o podpaleniu, a tym razem zapomniała sprawdzić stan czystości patelni…
- Nie zapomniałam! - nagle usłyszałem za plecami. - Złapano sprawcę?
O to samo zapytałem nadleśniczego Macieja Taborskiego.
- Nie, nie złapano - odpowiedział szef nadleśnictwa Przytok, na terenie którego rósł dąb.
Niespełna 11 lat temu, 15 listopada 2010 r., M. Taborski był bardzo roztrzęsiony.
-Barbarzyńcy! Nie wiem, co bym z takim zrobił, gdybym go dorwał - głos drżał mu ze złości. Bo jak się nie wściec, patrząc na spalony dąb? Napoleon to był skarb klasy europejskiej.
Rozmawiałem z nadleśniczym jako reporter „Gazety Lubuskiej”, kilkadziesiąt minut po tym, gdy strażacy skończyli dogaszać pień drzewa. Miało około 650 lat. To był najgrubszy w Polsce dąb szypułkowy (obwód pnia wynosił 1.052 cm), jeden z nielicznych tak wartościowych obiektów w Europie. Poległ w walce z ludzką głupotą.
Fot. Tomasz Czyżniewski - 15 listopada 2010 r. Smutny widok. Z potężnego Napoleona pozostały jedynie zwęglone kikuty.
Dąb był wcześniej dwa razy podpalany. Pierwszy raz w 1927 r. Później w 2004 r. Od lat w środku wypalony, trzymał się tylko na jednym zdrowym fragmencie, z którego wyrósł olbrzymi konar. Wypalona część drzewa była tak duża, że przypadkowy ogień nie mógł się rozwinąć. Trzeba go było specjalnie rozniecić po zdrowej stronie drzewa.
Sygnał o pożarze policja i straż pożarna otrzymały w poniedziałek ok. 8.00. Nic już nie można było zrobić. Pogorzelisko wyglądało makabrycznie. Kilkunastometrowy, zdrowy konar zwalił się na bok. Z pięknego dębu został jedynie kilkumetrowy kikut i tablica opowiadająca jego historię. I historię ludzkiej głupoty, wobec której okazał się bezbronny.
Kiedy doszło do podpalenia? - Prawdopodobnie w niedzielę wieczorem lub w nocy. Jeszcze o 13.00 kolega zrobił mu ostatnie zdjęcie - opowiadał mi zastępca nadleśniczego, Przemysław Kozłowski. - Było tutaj sporo turystów.
Rys. Gerhard Reisch Przedwojenna rycina z 1928 r. przedstawiający dąb Theodora Schubego
-Ktoś popełnił zbrodnię, zabrał nam wszystkim coś wyjątkowego, coś, czego inni nam zazdrościli - komentował wtedy prof. Leszek Jerzak z Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Została tylko żeliwna tablica, jeszcze przedwojenna, którą już wtedy postawiono informując, że tutaj rośnie naprawdę wyjątkowe drzewo.
Tablica przed wojną wisiała w widocznym miejscu, przypominając, że widzimy przed sobą dąb Theodora Schubego, niemieckiego botanika i działacza ochrony przyrody, który badał i opisywał pomniki przyrody Śląska, również dąb koło Zaboru. Dąb nazwano imieniem profesora w 1920 r. Zrobiła to księżna Hermina von Schönaich-Carolath, pani na Zaborze. Po śmierci męża, księżna w 1922 r. została drugą żoną byłego cesarza Wilhelma II. Od tej pory nazywano ją cesarzową, chociaż formalnie ten tytuł jej nie przysługiwał, bo Wilhelm wcześniej abdykował.
Po wojnie Schube odszedł w niepamięć. Polacy przemianowali drzewo na Napoleona, nawiązując do legendy, że podobno pod dębem odpoczywał cesarz Napoleon - podczas wyprawy na Moskwę w 1812 r.
Tablica kilkadziesiąt lat przeleżała w ziemi, zakopana pod dębem. W latach 70., podczas prac pielęgnacyjnych wokół drzewa, odnaleziono ją. - Trafiła na złomowisko Arsmetu w Starym Kisielinie. Jedna z pracownic zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy jest to coś cennego, bo chcą to wywieźć. Natychmiast pojechałem do Kisielina i w ten sposób tablica została uratowana - opowiada dziś prof. Jerzak.
Fot. Wikipedia/Mohylek Przed podpaleniem w 2010 r. liście rosły tylko na fragmencie drzewa
W miniony poniedziałek, pieczołowicie odnowiona tablica została zamontowana na kamieniu - umieszczonym na terenie zielonogórskiego Ogrodu Botanicznego. Obok rośnie potomek Napoleona, uroczyście posadzony tutaj we wrześniu 2014 r. Przyrodnicy mówią na niego Napoleon Junior. Został sklonowany z resztek spalonego drzewa, które leśnicy przechowywali w nadleśnictwie Przytok.
-Też go sadziłem. Ma nawet kilka żołędzi - śmieje się rektor UZ, prof. Wojciech Strzyżewski.
-Dokładnie osiem - precyzyjnie podaje dr Sebastian Pilichowski z Ogrodu Botanicznego. - To jest klon Napoleona. To, co dzisiaj jest pniem młodego drzewa, kiedyś było gałęzią starego Napoleona. Takie klony bardzo szybko wydają żołędzie. Jeden z nich posadziłem w doniczce. Genetycznie jest tym samym drzewem, które rosło koło Zaboru.
Niestety, nie tak wiekowym, olbrzymim i bardzo cennym. Trzeba poczekać jakieś 600 lat…
Fot. Piotr Jędzura Okolicznościowa płyta mówiąca o tym, że widzimy: „Najstarszy śląski dąb - dąb Theodor Schube, 10,5 m obwodu pierśnicy.”
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz