Pamiętajcie! Przez ulice przechodzimy tylko po pasach - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 493 (10

- Czyżniewski! Do zaprowadzania porządku użyli pałek czy bloczka z mandatami? – moja żona odniosła kontuzję i zamontowano jej dziwny wentylek hamujący krwawienie. Chyba przy okazji spowodował podniesienie poziomu drażliwości. To minus. Na plus - jest mniej dyskusji o mało używanej patelni…
Malujemy pasy
65 lat temu porządku w mieście strzegli funkcjonariusze milicji obywatelskiej używający pojazdów oznakowanych skrótem MO. W poprzednim odcinku Spacerownika opisywałem zamontowanie pierwszej w mieście sygnalizacji świetlnej, nazywanej „automatycznym milicjantem”. To był wrzesień 1958 r. Dwa miesiące później na brukowanych ulicach w śródmieściu zaczęto malować pasy. Ustawiono przy nich drogowskazy z napisem PRZEJŚCIE, żeby obywatel wiedział do czego służy zebra. Przejście po niej przez ulicę miało podnieść poziom bezpieczeństwa. Dlatego funkcjonariusze MO prowadzili akcje prawidłowego poruszania się po ulicach. W maju 1961 r. trwała ona tydzień.
- Radzimy nie przechodzić jezdni w miejscach niedozwolonych i zwracać baczną uwagę na ruch uliczny – pisała „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 23 maja 1961 r. – Przecież nikomu chyba nie uśmiecha się zapłacenie mandatu karnego w wysokości od 5 do 100 zł.
Kilka dni wcześniej od nowa wymalowano zebry na ulicach. Piesi stanowili duży problem. Na 51 wypadków w 1960 r. 18 spowodowali przechodnie, głównie dzieci. Pojawiły się głosy by ograniczyć ruch na ul. Żeromskiego lub nawet ją zamknąć dla pojazdów. Ostatecznie wprowadzono ruch jednokierunkowy.
Ze zbiorów Rafała Makowieckiego. Stary Rynek. Przy ratuszu wymalowano dobrze widoczne zebry, przy których stawiono drogowskazy z napisem PRZEJŚCIE
Pouczenia z Kołchoźnika
Tymczasem w pierwszym półroczu 1961 r. w 21 wypadkach zginęły dwie osoby, w tym jedno dziecko. Akcję nauki chodzenia po ulicach kontynuowano w kolejnych latach. Imano się różnych sposobów. W kwietniu 1963 r. milicjantów uzbrojono w krótkofalówki, które miały bezpośrednie połączenie z miejskim radiowęzłem. Opisywałem go w 479 odcinku Spacerownika na początku listopada zeszłego roku. Tzw. kołchoźniki, czyli głośniki połączone kablem z radiowęzłem, zastępowały o wiele droższe radioodbiorniki. Montowano je w zakładach pracy, mieszkaniach i na ulicach.
- Obywatelu! W tym miejscu nie przechodzimy przez jezdnię. Zebra jest 20 metrów dalej! – milicjant przy pomocy stacji radiowej przekazywał do radiowęzła a ten przekazywał sygnał do głośników rozmieszczonych wzdłuż ulic. Wrażenie musiało być piorunujące – nagle stajesz się bohaterem przekazu słyszanego w całym mieście. Co za wstyd! Tak przyłapany obywatel zapewne nie prędko ponownie wszedł na ulicę w niedozwolonym miejscu.
Mamy radar
Dwa miesiące później milicjanci pochwalili się nowym sprzętem. – Po raz pierwszy 6 czerwca Inspektorat Ruchu Drogowego MO w Zielonej Górze wprowadził do swej pracy nad podniesieniem stanu bezpieczeństwa na drogach – radar – odnotowała „GZ” z 17 czerwca 1963 r. Gazeta przy okazji opisała jak działa urządzenie i stwierdzając, że „ponieważ szybkość pojazdów poza granicami administracyjnymi miast i osiedli jest w zasadzie nieograniczona” poinformowała, że radar będzie stosowany w miastach. Na pierwszy ogień poszła Zielona Góra, Świebodzin i Międzyrzecz. W pierwszym dniu pracy złapano 49 kierowców przekraczających dozwoloną prędkość 50 km/h. Byli to głównie motocykliści.
Fot. Czesław Łuniewicz/ ze zbiorów Archiwum Państwowego w ZG
KRONIKA MO 1963
* Pijacki szał. Zatrzymano do wytrzeźwienia Krystynę M., która awanturowała się w Autostopie. Zatrzymana porwała na sobie odzież. Po wytrzeźwieniu nie chciała opuścić aresztu i czekała aż do zmroku. Krystyna M., za awanturowanie się w miejscach publicznych, już nie raz była „gościem” izby wytrzeźwień.
* Kradzież. Lidia F., zam. przy ul. K. Lisowskiego, wyniosła do pralni pierzynę celem przewietrzenia. Pierzyna zmieniła właściciela.
* Włamanie. Do kiosku warzywnego przy ul. Wrocławskiej dokonano włamania. Sprawcy skradli 400 zł bilonem oraz 20 kg pomidorów i 30 kg ogórków. Dochodzenie w toku.
* Napad. Około godz. 23.00 na al. Niepodległości napadnięto przechodzącego Michała S., odbierając mu zegarek i 120 zł. Podejrzanych o napad zatrzymano.
* Wypadek. Przy zbiegu ul. Boh. Westerplatte i Chrobrego, autobus MPK najechał przechodnia. Ofiarę wypadku przewieziono do szpitala.
* Kradzieże. Z podwórza domu przy ul. Sienkiewicza 19 skradziono beczkę drewnianą wartości około 500 zł. Ze strychu budynku przy ul. Wrocławskiej 44 skradziono ok. 2 kg wełny.
* „Zajęcie”. Stanisław P., zam. przy ul. Łużyckiej, zgłosił w milicji kradzież kozy. Okazało się jednak, że kozy nie skradziono. Została jedynie „zajęta” przez właściciela ogródka, gdzie weszła aby się posilić. Właściciel zapłacił odszkodowanie za zniszczone warzywa i koza wróciła do domu.
* Porachunki. W nocy z soboty na niedzielę banda chuliganów wszczęła awanturę na Wzgórzu Braniborskim. W ruch poszły butelki, stołki i stoły. Młodzi chuligani nie ujdą odpowiedzialności karnej.
* Puszki. W sklepie chemicznym przy ul. Boh. Westerplatte schwytano na kradzieży 12 puszek farby nitro, nieletniego J.R.
(na podstawie „Gazety Zielonogórskiej”)
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz