Panie kochany! Gdzie pan kupił te grabie? - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 508 (1.097)

- Czyżniewski! Ja stawiam, że to szczęśliwy kupujący. Przecież sprzedawca nie niósłby towaru na plecach. Kupujący tak - mojej żony przez kilka dni nie było w domu. Jeszcze nie wie, jaki zastanie stan rzeczy. Nic nie mówi o patelni. Stąd zainteresowanie grabiami.
Fot. Bronisław Bugiel. Targowisko przy Owocowej - przebudowa kanalizacji w 1988 r.
60 lat temu przy Owocowej
Zdjęcie mężczyzny z grabiami ukazało się w „Gazecie Zielonogórskiej” równo 60 lat temu - 15 czerwca 1963 r. - Wytrawni znawcy specyfiki i atmosfery targowej przychodzą albo bardzo wcześnie, albo bardzo późno - pisała Irena Kubicka. - Rano nie wszyscy sprzedający porozumieli się jeszcze co do cen. Koło południa wytarmoszony kogut traci na wartości i szybko przechodzi z rąk do rąk. W wiaderkach i cynkowych wanienkach więdną kwiaty. Kobiety rozsiadają się na pogawędkę. Wyciągają kromki chleba. Ktoś chrupie rzodkiewki z ostatniego, niesprzedanego pęczka. Smakowały, ale trzeba zapisać je po stronie strat.
Tekst ilustruje kilka zdjęć, w tym pana z grabiami. Red. Kubicka nie wspomina o nich.
Targowisko przy ul. Owocowej funkcjonowało już od kilku lat. Wcześniej rolnicy z okolicznych wsi mogli sprzedawać swoje towary na Placu Wielkopolskim (później przemianowanym na Plac Powstańców Wielkopolskich). Umiejscowienie tam targowiska było jedną z pierwszych decyzji nowych, polskich władz po przejęciu rządów nad miastem w czerwcu 1945 r. Jednak z biegiem lat furmanki stojące w środku miasta, obok kościoła Matki Bożej Częstochowskiej, stanowiły coraz większy problem.
Fot. Bronisław Bugiel. Mężczyzna z grabiami - czerwiec 1963 r.
Budujemy nowe targowisko
Postanowiono to zmienić. 1 września 1955 r. ruszyły prace na nowym placu. Wykonawcą została poznańska firma Zjednoczenia Robót Inżynieryjnych. W grudniu brygada Antoniego Nowaka układała już nawierzchnię z bruku. Na przykład miejsce dla koni wyłożono kostką kamienną. - Cała powierzchnia targowiska będzie miała 10 tys. mkw. - pisała „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 6 grudnia 1955 r. - Termin ukończenia nawierzchni przewidziany jest na grudzień tego roku. W przyszłym roku obok placu zostanie rozpoczęta budowa hali targowej.
Z halą nie poszło tak łatwo. Prace się przeciągały. Wykonywało je zielonogórskie Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Budowlanych, robotników wciąż przerzucano na różne budowy. Do postawienia było sześć kiosków murowanych, czyli 12 stoisk, przewidzianych do sprzedaży mięsa. Oprócz tego wybudowano osiem kiosków do sprzedaży artykułów spożywczych i przemysłowych. Całość uzupełniało 40 otwartych, zadaszonych stoisk. Elegancja. Założono nawet nagłośnienie. Termin otwarcia zapowiadano na1 stycznia 1957 r.
Ze zbiorów Roberta Klingera. Na targowym stoisku - lata 70.
Wreszcie otwieramy
Ostatecznie na placu stanęło 28 kiosków należących do firm państwowych i spółdzielni oraz sześć kiosków prywatnych. Styczniowego terminu nie dotrzymano.
- W piątek otwarcie placu targowego - informowała „Gazeta Zielonogórska” w środowym wydaniu z 15 maja 1957 r. - Z Placu Wielkopolskiego znikną budki i stragany. Handel zostanie przeniesiony do estetycznie urządzonych kiosków i stoisk wybudowanych na nowym targowisku.
Budowniczy placu słowa dotrzymał. W piątek handel przeniósł się na ul. Owocową.
- W ubiegły piątek - jak nigdy dotąd w dzień targowy - ul. Żeromskiego wcale nie była zatłoczona. Na Placu Wielkopolskim panował spokój. Przyczyną tego było przeniesienie placu targowego na ul. Owocową - opisywał Antoni Łusiak w poniedziałkowym wydaniu „Gazety Zielonogórskiej” z 20 maja 1957 r. - Na nowym placu handel „szedł na całego”. Sprzedawcy, jakby wstąpił w nich nowy duch, starali się być nawet bardziej uprzejmi. (Może zresztą to mi się tylko zdawało).
Dziennikarz odnotował, że kupującym i zwiedzającym podobały się pawilony wykładane kafelkami i murowane stoiska.
I tak plac funkcjonuje do dzisiaj. Bez kiosków z epoki. Nadal korzysta z niego wielu zielonogórzan.
- Mieszkałem na Fabrycznej 8 od 1959 do 1970.Rynek był za płotem od naszego podwórka - wspomina na Facebooku Robert Klinger, który przesłał zdjęcia z targowiska. - Pamiętam te furmanki, te kobiety ze wsi sprzedające nabiał na zielonych, drewnianych straganach koło wejścia z Owocowej. Trochę inna atmosfera była wtedy, ale czas nie stoi w miejscu, nastąpiły więc zmiany. Ale nadal jest fajnie. Bywam tam raz w tygodniu, trochę z sentymentu, trochę na zakupach.
Fot. Bronisław Bugiel. Kwitła sprzedaż ze skrzynek - lata 80.
Oto inne wspomnienia z FB.
Wiktor Turczyński: - Te furmanki, które jeszcze pamiętam z lat 70., jak dziś patrzę, miały swój niepowtarzalny urok i tworzyły klimat.
Arleta Zalewska: - Moja mama mówiła, jak koń zadbany, to dobry gospodarz, u takiego kupuj w ciemno.
Iwona Krzy: - Chodziłam na targ przy Owocowej z mamą, sąsiadką i jej córką. Raz w tygodniu. Pamiętam te furmanki i konie.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz