Ptaki brodzące w stawie i fontannie - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 418 (1006)
- Czyżniewski! Na pewno nie są to kurczaki, po których ślady zostawiłeś na nieumytej patelni - moja żona chyba nie jest w najlepszym nastroju, skoro rzuca takie komentarze. - Fontannę pamiętam, stawiam na flamingi - dodała.
Ja zawsze mylę flamingi z pelikanami i potrzebuję trochę czasu na zastanowienie, by dobrać sylwetki tych ptaków do nazw. Zamiast się wymądrzać, postanowiłem zapytać u źródła.
Fot. Czesław Łuniewicz/zbiory Archiwum Państwowego w ZG
- To są zwykłe ptaki. Nie mają nazwy. Jednak wzorowałam się na flamingach. Wykonałam je ponad 40 lat temu. Dlaczego pan o nie pyta? - odpowiedziała mi Halina Kozłowska-Bodek, autorka rzeźby.
Dzisiaj (piątek, 3 września), o 17.30, w dawnym krematorium a obecnym Centrum Pomocy stowarzyszenia „Warto jest pomagać” odbędzie się wernisaż wystawy „Dawna Zielona Góra”, na której zobaczycie 30 zdjęć Zielonej Góry sprzed pół wieku (autorstwa Bronisława Bugla i Czesława Łuniewicza). Niektóre z nich są starsze, niektóre młodsze, ale wszystkie pokazują miejsca, które w większości się zmieniły.
Wśród nich jest fotografia przedstawiająca nieistniejącą fontannę na os. Wazów. Dzisiaj opowiem historię tego miejsca. Dawno, dawno temu… czyli 100-140 lat temu, w ówczesnej wschodniej części miasta (dziś okolice dawnej Politechniki) funkcjonowało kilka cegielni. Wielkie wyrobiska ciągnęły się wzdłuż szpitala, zaczynając się koło dzisiejszego wjazdu na ul. Zyty aż do nowego szpitala covidowego przy ul. Waryńskiego. Końcówka przechodziła na drugą stronę ulicy, kończąc się w okolicach SP 10 (dzisiaj siedziba OHP). I to ten ostatni fragment postanowili zachować budowniczowie osiedla Wazów, którego wznoszenie rozpoczęło się na przełomie lat 50. i 60. XX wieku.
Fot. Czesław Łuniewicz/zbiory Archiwum Państwowego w ZG
- To miejsce zawsze nazywane było „stawkiem”. Nawet dzisiaj moja mama mówi „a na stawku to…” - wspomina na Facebooku Jacek Rabuliński. - Kiedyś puszczało się łódki z kory i papierek z loda jako żagiel. Z okna mojego pokoiku widok był niezapomniany.
Staw ogrodzono, by nikt przypadkiem nie wpadł do wody, zwłaszcza, że tuż obok powstała szkoła podstawowa nr 10. Miejsce było wciąż odwiedzane przez mieszkańców osiedla. Pojawili się tu nawet miłośnicy wędkarstwa.
- Kilka lat temu do małego stawu na osiedlu Wazów ktoś wpuścił kilka rybek - pisała „Gazeta Zielonogórska” w maju 1963 r. - Wyrosły, rozmnożyły się i teraz w pogodne dni nad brzegiem stawu z wędkami czekają młodzi rybacy na t-a-a-a-k-ą rybę.
Materiał ilustrowało zdjęcie kilkunastu wędkarzy nad brzegiem akwenu.
- Moje osiedle Wazów, ul. Buczka, obecnie Klementowskich, ul. Zamenhofa. Moje dzieciństwo i obok szkoła podstawowa nr 10, oddana do użytku w 1962 roku - wspomina na FB Wanda Wrześniewska. - Byłam pierwszym rocznikiem. A obok stawek. Przy stawku rosły wierzby. Wiosną z baziami. Nawet miałam kąpiel w stawku, kiedy sięgałam po te bazie.
Po kilku latach władze uznały, że nie jest to dobre rozwiązanie i postanowiły zlikwidować, według nich, cuchnące bajoro. To był rok 1973. - Osiedle Wazów II otrzyma na Dni Zielonej Góry ładny prezent, w postaci pięknego skweru z basenem - brodzikami i fontannami - pisała w sierpniu „Gazeta Zielonogórska”. W części prac pomagali mieszkańcy osiedla. Całość uzupełniało kilkanaście ławeczek i lampy oświetlające teren.
W 1977 r. w Zielonej Górze zorganizowano spotkania rzeźbiarskie. Artyści swoje propozycje przedstawili podczas wystawy w BWA. Prace zatwierdzone przez komisję, jako dar zielonogórskich instytucji i firm, miały upiększyć ulice i skwery. I tak np. Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej sfinansował stojące obok Palmiarni „Wzrastanie II” Marka Przecławskiego. Zielonogórska Fabryka Mebli i urząd miasta sfinansowały stojące nieopodal Zawady „Grono” Magdaleny Więcek.
Fot. Czesław Łuniewicz/zbiory Archiwum Państwowego w ZG
- Właśnie przyjechałam do Zielonej Góry po studiach na krakowskiej ASP. Postanowiłam wziąć udział w spotkaniach. Zaakceptowane zostały trzy dzieła. Dwa do dzisiaj stoją w mieście, to „Winiarka” przy ul. Jedności i „Ptaki” (fundator Transbud - przyp. red) na os. Wazów. Zrobiłam też płaskorzeźbę, ale projekt nie został zrealizowany - opowiada H. Kozłowska-Bodek, która do dzisiaj mieszka i tworzy. Zmieniła jednak dyscyplinę – z rzeźbiarstwa na malarstwo. Jej dziełem jest np. większość portretów rektorów, prezentowanych w sali senatu Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Prace przy rzeźbie rozpoczęły się pod koniec 1978 r. W maju 1979 r. „Gazeta Lubuska” pisała: - Ptak - dziwadło i straszydło, stojący na czterech nogach w basenie przy ul. Waryńskiego ledwo zipie i niebawem padnie z pragnienia.
Wodę napuszczono, fontanny trysnęły, a zielonogórzanie… nie przejęli się opinią „GL” o rzeźbie i szybko ją zaakceptowali. Do dzisiaj mocno reagują na zdjęcia „Ptaków” prezentowane na FB.
- Uroczo było. Fontanny nie ma, ale na szczęście ptaki wciąż tam stoją - skomentowała Karolina KuKo.
- Pamiętam jeszcze staw, który potem zasypano, ale on nie dał za wygraną. Woda wychodziła z gruntu i zalewała fontannę, aż do pamiętnej zimy w 1985 roku - pisze Beata Białek. - W grudniu, tydzień przed świętami, woda wyrwała podłogę w pobliskiej szkole (widać ją na zdjęciu) tuż obok tablicy rozdzielczej. Wyłączyli wtedy prąd dla całej ulicy Zamenhofa. Ja tam wtedy mieszkałam. Od tego momentu zaczęła się degradacja tego miejsca. Już nigdy nie puszczono wody.
Dzisiaj fontanny już nie ma. „Ptaki” stają wśród zieleni.
Fot. Zbiory prywatne Fontanna jeszcze bez rzeźby - połowa lat 70.
WYSTAWA
„Dawna Zielona Góra”
Centrum Pomocy „Warto Jest Pomagać”
park Tysiąclecia, ul. Wazów 3.
Otwarcie: piątek, 3 września, godz. 17.00
*od 6 do 10 września, w godz. 12.00-18.00
* później do końca września od poniedziałku do piątku w godz. 11.00-19.00
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz