Putta na belce z matki zielonogórskich beczek - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 516 (1.105)

- Czyżniewski! Zwykła beczka? Przecież prawie przed nią klęczałeś a przewodniczka musiała cię z tej piwnicy prawie wyciągać za uszy, tak się nie mogłeś od niej odkleić – moja żona czasami lekko przesadza z ekspresją. Nie klęczałem – tylko zatkało mnie z wrażenia. Nikt mnie z uszy z piwnicy nie wyciągał – tylko wychodziłem ostatni i przewodniczka uprzejmie czekała aż się ogarnę. I… patelnie na Morawach wyglądają podobnie jak w Zielonej Górze – też trzeba je umyć.
Gigant i Mikulova
Podczas wakacji odwiedziłem południowe Morawy, które słyną z wielu winnic. Trafiliśmy m.in. do Mikulova, nad którym góruje wielki zamek przez wieki należący do rodu Dietrichsteinów. To na ich zlecenie, w 1643 r. mistrz bednarski Krzysztof Specht zbudował gigantyczną, pięknie zdobiona beczkę. Powstała w celach podatkowych – służyła do przechowywania podatków, bowiem miejscowi winiarze płacili podatki w naturze – winem. Prace nad nią trwały 270 dni. Beczka robi niesamowite wrażenie. Jej średnic po środku wynosi 524 cm i ponad 6 metrów długości i waży 26 ton. Może pomieścić 101 400 litrów wina. Podobno służyła tylko przez niespełna 30 lat. Po prostu w latach nieurodzaju zabrakło odpowiedniej ilości trunku do jej wypełnienia, a wiadomo pusta beczka wysycha i nie nadaje się użytku. Dietrichsteinowie beczkę jednak zachowali i od wieków służy jako ozdoba zamkowej piwnicy.
fot. Tomasz Czyżniewski. Beczka z Mikolova mogła pomieścić 101 tys. litrów wina
Zielonogórska „matka beczek”
101,4 tys. litów2 wina to jakieś 130 tys. butelek z alkoholem. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić ile zajęłyby półek sklepowych. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym zaraz nie pomyślał o Zielonej Górze. Ile razy mniejsza była największa z naszych beczek?
- Jakieś 2,5 razy mniejsza – bez chwili zastanowienia odpowiada Tomasz Kowalski z naszego muzeum, prywatnie miłośnik win. – Tu mam pocztówkę z końca lat 60. XX wieku. I opis „kufa matka” pojemność 39 150 litrów. Właśnie pracujemy nad ekspozycją winiarską.
Natychmiast maszeruję do muzeum.
- Tyle z niej zostało. Na czas rozbudowy muzeum była schowana, teraz właśnie ją umieściliśmy na ekspozycji w muzeum wina – pokazuje Arkadiusz Cincio, szef działu winiarskiego. Niestety nie mamy odpowiednio dużej ściany by ja powiesić.
fot. Tomasz Czyżniewski. Fragment największej zielonogórskiej beczki
Patrzymy na dębową konstrukcję, która w pierwszej chwili może się skojarzyć z barem. Nic bardziej mylnego – to jeden z najcenniejszych winiarskich zabytków – pozioma belka z największej beczki, która stała w dawnej wytwórni Gremplera przy ul. Moniuszki (powojenna Lubuska Wytwórnia Win). Pięknie zdobiona ma ponad 150 lat. Beczka, której były elementem prawdopodobnie powstałą w połowie XIX wieku. Z racji wielkości nazywano ją „matką beczek” lub „królową beczek”. Beczka spoczywała na sześciu profilowanych łożach, bogato zdobionych.
fot. Tomasz Czyżniewski. Putta zdobiący front beczki
Poziome belko były również bogato zdobione elementami winiarskimi i zwierzęcymi, a na pionowych słupach prezentowały się putta żartobliwie nazywane przez pracowników winiarni „winnymi duszkami”. Jeden taki duszek, odwrócony do nas plecami, przetrwał. Drugi zniknął.
Przepadła pół wieku temu
Jeszcze w latach 70. Beczka stała w winiarni i pracowała. Fotografowali się przy niej różni ważni goście. Niewątpliwie była atrakcją.
- Jak wspomina jeden z ostatnich bednarzy z LWW, wielka kufa „trzymała się dość dobrze” i była stale używana do kupażowania win – Mirosław Kuleba opisywał sytuację w „Winiarzu Zielonogórskim”. – Do czasu, kiedy jeden z dyrektorów wytwórni zapragnął maderyzować zgromadzone w „Królowej”: wino przy pomocy gorącej pary; tego zabiegu naczynie nie wytrzymało i beczka popękała.
Zostały po niej tylko resztki przechowywane w muzeum – prezentowane belki i bogato zdobiony rygiel. Beczki z winiarni przy Moniuszki zniszczono. Do dzisiaj zachowały się kufy z dawnej wytwórni Raetscha przy ul. Sulechowskiej. Kilka z nich prezentowanych jest w Sali Szeptów. Maja po 3-5 tys. litrów pojemności. To mikrusy w porównaniu z gremplerowską „matką beczek”. Z mikulovska już nie porównując.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz