W 1960 r. dworzec PKS działał w centrum miasta - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 506 (1.095)

- Czyżniewski! Przecież SB robiło dokumentację ludzi biorących w rozruchach. Na ich podstawie identyfikowano i skazywano demonstrantów. Ty natomiast pokazujesz puste ulice - moja żona potrafi być bardzo drobiazgowa. O dziwo, po powrocie od babci nawet nie sprawdziła stanu kuchni, zmywaka i patelni…
Wielkie zamieszki
Oczywiście ma rację. W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej znajduje się kilkadziesiąt zdjęć dokumentujących przebieg starć i wizerunki ludzi biorących w nich udział. Przypomnijmy: 30 maja 1960 r. doszło do największych starć w powojennej historii miasta. Komuniści postanowili zabrać Kościołowi Dom Katolicki (dzisiaj gmach filharmonii). Sprzeciwili się temu parafianie. Doszło do wielogodzinnych zamieszek, w których w sumie (według SB) wzięło udział ok. 5 tys. zielonogórzan. Zakończyły się wieczorem po przybyciu do miasta oddziałów ZOMO sprowadzonych z Poznania. Walki toczyły się głównie w rejonie pl. Powstańców Wielkopolskich i ul. Kasprowicza, gdzie znajdowała się Komenda Miejska Milicji Obywatelskiej. Po tych wydarzeniach skazano ponad 200 osób.
Stan miasta
W IPN znajdują się również inne zdjęcia, pokazujące miejsce wydarzeń. Dzięki temu wiemy, jak 63 lata temu wyglądał plac Powstańców Wielkopolskich i ul. Kasprowicza. Na pewno był to teren o wiele bardziej zielony, zwłaszcza na fragmencie placu przed głównym wejściem do kościoła Matki Bożej Częstochowskiej. Tutaj korony drzew prawie dotykały ścian świątyni. Demonstranci mieli się za czym schować.
Wówczas było to bardzo ruchliwe miejsce, bo nieopodal znajdował się dworzec PKS. Tu codziennie przyjeżdżały setki ludzi do pracy i stąd wracały do podzielonogórskich miejscowości. Chcąc nie chcąc, po pracy musieli trafić na plac.
Ze zbiorów IPN. 1960 r. Widok na kościół Matki Bożej Częstochowskiej.
Dworzec PKS
Dworzec mieścił w dawnej szkole fryderycjańskiej przy ul. Szkolnej (dzisiaj Lisowskiego). Pasażerowie mieli tutaj do dyspozycji poczekalnię i bar. Autobusy startowały z pięciu stanowisk umieszczonych za budynkiem. Pod koniec lat 50. plac nie był utwardzony, w deszczowe dni pasażerowie musieli uważać na błoto. W 1963 r. dworzec przyjmował i odprawiał ponad 500 autobusów na dobę.
- Od 26 maja, z chwilą wprowadzenia letniego rozkładu jazdy, liczba odprawionych i przyjmowanych autobusów zwiększy się do 611 - pisała „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 10 kwietnia 1963 r.
Plac manewrowy miał ok. 250 mkw. powierzchni.
- Na dworcu było bardzo ciasno - wspominał Ireneusz Huszcza, wiceprezes PKS-u, który w firmie przepracował kilkadziesiąt lat. - Przystanki były między drzewami, a w budynku znajdowały się dwa okienka kasowe, dyżurka i niewielka poczekalnia. Od strony ul. Szkolnej, czyli dzisiejszej Lisowskiego, autobusy stały czekając na kurs, a pasażerowie wsiadali tam, gdzie dziś jest pasaż Meteor.
- Na stanowisko wjeżdżało się tyłem - wspominał kierowca Józef Jaworski, który przepracował w firmie ponad ćwierć wieku. - Podjeżdżało się na uliczkę przed dworcem i z niej, po łuku, tyłem trzeba było wjechać na plac manewrowy i później trafić na odpowiednie stanowisko.
W 1960 r. w PKS królowały angielskie leylandy. Zachodnie autobusy we flocie to był epokowy przeskok. - Od ubiegłej soboty, zamiast wysłużonego „Stara”, na trasie Gorzów - Zielona Góra kursuje nowy autobus pospieszny „Leyland” - pisała „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 14 marca 1958 r. - Wóz jest zradiofonizowany i ogrzewany. Warunki jazdy komfortowe. Co najważniejsze, czas przejazdu dzięki temu autobusowi zostanie skrócony do 2 godzin i 15 minut. Dla porównania, zwykły autobus pokonuje tę przestrzeń w przeciągu prawie czterech godzin.
Ze zbiorów PKS. Parada autobusów leyland - 1 maja 1959 r.
Regularną linię uruchomiono podczas wakacji. Takich pojazdów trafiło do województwa ponad 30. PKS był tak z nich dumny, że leylandy wzięły udział w pochodzie 1 maja 1959 r. Mieszkańcom bardzo się podobały.
Dworzec przy Kasprowicza przestał działać w 1963 r. - 22 lipca pierwsze autobusy wyruszyły z nowego punktu przy ul. Dworcowej, który funkcjonuje do dzisiaj.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz