Wiadukt jak widownia, a w tle sklep Kogucik - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 449 (1037)
- Czyżniewski! Byłam przekonana, że zaserwujesz nam jakiś świąteczny kawałek. W końcu mamy Wielkanoc! A tutaj żadnych bazi, zajączka czy kurczaczka z jajkiem. Nikt się nawet delikatnie nie polewa wodą - moja żona właśnie skończyła pracę przy świątecznych ciasteczkach (ja zawsze wygniatam ciasto). Na szczęście nie używa do tego patelni.
Jednak nie do końca ma rację, mówiąc o braku świątecznego akcentu na stronie…
- Tylko mi nie mów, że ci młodzieńcy na wiadukcie to ekipa szykująca się do śmigusa-dyngusa i będą polewać przechodniów - małżonka spojrzała na mnie podejrzliwie.
Nie wiem! Znaczy się - długo nie wiedziałem, po co chłopcy zgromadzili się w tym miejscu.
Archiwum Państwowe w Zielonej Górze. Projekt z 1930 r. przedstawiający budynki na rogu ul. Głowackiego i Kożuchowskiej
Kiedy pół roku temu pokazałem główne zdjęcie na Facebooku, tylko na mojej tablicy polubiło je 327 osób, wpisując 87 komentarzy.
- Na pewno lany poniedziałek - stwierdził Marcin Murzyński. - Idealne miejsce do ataku.
- Idąc do miasta i z miasta musiałam przechodzić pod wiaduktem - napisała Wiola L. Kaminski i opisała sklep na rogu: - Najpierw był z tradycyjną obsługą, dopiero później samoobsługowy. Nazwa „Kogucik” przetrwała do dzisiaj. Chodziłam do niego prawie codziennie i na przerwie. Po prawej stronie było małe stoisko, gdzie pani nalewała mleko z dużych baniek. Jajka były prześwietlane na żądanie. Przy schodach na zaplecze stał młynek do samodzielnego mielenia kawy. Za nim był gablota chłodnicza.
- Często chodziliśmy tym mostem na żużel. W tym czasie pewnie była jeszcze zwrotnica kolejowa od strony ul. Kukułczej - uzupełnił Tomasz Kowalski. - A z tyłu słynny „Kogucik”, kiedyś nawet samoobsługowy z koszami z… wikliny.
- Na co patrzą młodzieńcy? - swoją teorię wysnuł Bogusław ZG. - Wysłali jednego, który dostał dowód osobisty, po napój na „j” - jedną krzynkę piwa?
- Do „Kogucika” po oranżadę w proszku się latało na przerwach. Albo oranżade w worku foliowym ze słomką, wszyscy pili, nikt nie chorował - wspominała Agnieszka Literska-Karzek.
- To był dyngus, a ten z prawej to ja! - Mariusz Podgórski rozpoznał się na zdjęciu. Podobnie jak Marek Zachubin.
- Superfotka! Pamiętam ten dzień. Na moście stoję ja i moja ferajna - dołączyła się Agnieszka Wojciechowska.
Fot. Bronisław Bugiel. Styczeń 1990 r. Wiadukt nad ul. Kożuchowską.
Prezentowane zdjęcie wykonano w 1986 r. - Do starej tradycji lanego poniedziałku najchętniej wracają dzieci - opisywała „Gazeta Lubuska” z 1 kwietnia 1986 r. - Na zdjęciu jedno ze „stanowisk” na wiadukcie przy ul. Kożuchowskiej. Chłopcy lali wodę prosto na głowy przechodniów.
Wtedy lepiej było nie chodzić pod wiaduktem…
Konstrukcja funkcjonowała przez 90 lat. Kiedy we wrześniu 1911 r. uruchamiano prywatną Kolejkę Szprotawską, jednym z jej ważnych elementów był pokazywany na zdjęciach wiadukt kolejowy. To tędy jeździły pociągi do Szprotawy. I tędy dowożono towar do zielonogórskich firm, np. do pobliskiego browaru. Linia do Szprotawy przestała działać tuż po wojnie, jednak jeszcze przez kilkadziesiąt lat pociągi woziły towar. Wiadukt został rozebrany na początku XX wieku. W 2018 r. zastąpiła go kładka rowerowa na trasie Zielonej Strzały.
Oprócz kwestii z jakiej okazji młodzieńcy zebrali się na wiadukcie, mnie na głównym zdjęciu zaciekawiły jeszcze neony. Dwa koguty i WPHS Lubusz… Żałuję, że fotoreporter Bronisław Bugiel nie wpadł na pomysł, by sfotografować je nocą i w kolorze. Te nastroszone pióra musiały świetnie wyglądać. Sklep w tym miejscu funkcjonuje od 90 lat. Pomyśleć, że mogło go nie być. Budynki postawiła w 1930 r. spółka budowy mieszkań non-profit - w jej domach w tym rejonie zamieszkało kilkadziesiąt rodzin. W teczce policji budowlanej znajduje się rysunek z niezrealizowanej propozycji zabudowy. Domy mają spadziste dachy, a na narożniku Głowackiego i Sikorskiego jest pusta przestrzeń - sklepu nie uwzględniono. Zrealizowano jednak inny projekt - z parterowym sklepem łączącym dwa budynki. Jak widać, takie rozwiązanie funkcjonuje do dzisiaj.
Ze zbiorów Bartłomieja Gruszki. Lata 30. Młodociana ekipa na hulajnogach przed wejściem do sklepu.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz