Wiśniowa - restauracja na skraju parku - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 469 (1058)
- Czyżniewski! Wkurzę cię - jak myślisz, dużo mieli tam patelni? Mógłbyś się wykazać przy ich myciu… - nie wiem, czym sprowokowałem żonę do takich pytań, ale na razie wolę nie zaglądać do domowej kuchni. Na pewno lokal przy Wiśniowej musiał mieć sporo sprzętu do smażenia, bo zaprojektowano go dla 126 klientów wewnątrz budynku. Natomiast na letnim tarasie od strony parku przewidziano 80 miejsc.
Otwarto go na początku września 1972 r. 1 września lub 5 września. Te dwie daty pojawiają się w różnych wydaniach „Gazety Zielonogórskiej” z tego miesiąca. Na pewno działo się to równo pół wieku temu.
- Jest to z całą pewnością najpiękniejszy lokal gastronomiczny w mieście, dzięki estetycznemu wystrojowi, którego autorem jest mgr R. Czyżewski a wykonawcą Zakład Doskonalenia Zawodowego. Należą się im słowa uznania - pisała „Gazeta” podkreślając, że obiekt budowany przez ZPB oddano cztery miesiące przed terminem. Miał trzy sale - każdą z innym wystrojem i 126 miejsc stałych. Obsługa składała się z 30 osób.
Fot. Bronisław Bugiel. Widok jednej z trzech sal gastronomicznych w dniu otwarcia
- Ambicją tej załogi jest rywalizacja o palmę pierwszeństwa pod względem obsługi i jakości potraw z tak renomowanym lokalem, jakim jest dotychczas w mieście tylko „Polan” - opisywała „GZ”. Początkowo restauracja była czynna od 12.00 do 22.00. Później czas pracy miał zostać wydłużony.
Z biegiem lat miejsce zmieniało swój charakter i… nazwę. Zamiast „Wiśniowej” pojawiła się nazwa „Witebsk”, zapewne nawiązująca do sąsiedniej ul. Witebskiej, która powstała w czerwcu 1973 r. Na ostatniej sesji, w miniony wtorek, w związku z wojną w Ukrainie, miejscy radni postanowili zmienić nazwę ulicy - nie chcieli, by białoruskie miasto było jej patronem.
Gdy na Facebooku pokazałem zdjęcia z tego lokalu, pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Wszyscy nazywali w nich lokal „Witebska” a nie „Witebsk”. Tak mówiło się dawniej i, jak widać, tę tradycję nazewniczą pielęgnujemy do dziś… Izabela Taraszczuk tak wspominała restaurację: - Jako mała dziewczynka chadzałam do „Witebskiej” z rodzicami na obiady. Kelner nalewał zupę do talerza z blaszanego, półlitrowego kubka (mniam). Potem w latach 90. zainstalowano tu dyskotekę. W 1995 r. tańczyliśmy z przyjaciółmi w rytm przeboju Liroy’a „Scyzoryk”.
Hanna Łuczak: - Też to pamiętam, ale dlaczego zupa była nalewana z tych blaszanych kubków, do dzisiaj nie wiem. Wtedy miałam 16 lat, wydawało mi się, że jest to szczyt luksusu i elegancji.
- Oczywiście, że chodziło się z rodzicami na obiady do „Wiśniowej”, a potem na piwo do „Witebskiej” - komentował Jarek Jarek.
Fot. Bronisław Bugiel. Od strony parku zaplanowano letni ogródek na 80 miejsc
Powspominajmy.
Dan Stef: - Moja siostra się zaręczyła i zabrała mnie do „Witebskiej”, żeby uczcić swoje szczęście. Tam osobiście poznałam mojego obecnego męża.
Mieczysław Szałaj: - Dla naszej grupy, z którą wspólnie zdawaliśmy na prawo jazdy, miejsce „obowiązkowej” imprezy zakończeniowej z udziałem szkoleniowców.
Barbara Siwak: - Serwowali tam pyszne ziemniaczki z kwaśnym mlekiem.
Aleksandra Jonsson: - W tej restauracji pod nazwą „Wiśniowa” miałam przyjęcie weselne. Pamiętam, że było tam bardzo zimno. Ogrzewanie wysiadło.
Janina Kania: - Na dancingach tam bywałam. Pamiętam drzwi wahadłowe, jak w westernie... Jak ktoś „zasłużył”, wypadał przez nie z hukiem.
Bogusław ZG: - Pamiętam, jak otwierały się do środka, za Chiny nie mogę sobie przypomnieć, jak w drugą stronę.
Wojciech Nowicki: - Grałem tam w latach 1982-85, było super. Pozdrawiam bywalców z tamtych czasów.
Barbara Strażyńska: - Ja także, w lutym 1987 r., miałam tam wesele, które bardzo miło wspominam, była bardzo fajna zabawa i pyszne jedzonko.
Maciej Kryda: - Moje dzieciństwo wiąże się z tym miejscem. Tam jadałem obiady na tzw. bony, w latach 70. Tam były moje ukochane lody cassate. Uwielbiam je do dzisiaj.
Dorota Szymańska: - Byłam z przyszłym mężem na studniówce.
Grażyna Siadul: - To wspaniałe, że poprzez te stare zdjęcia zabiera nas Pan do lat młodości.
Dzisiaj w tym miejscu jest sklep.
Fot. Bronisław Bugiel. Lokal po zmianie nazwy z neonem: restauracja Witebsk
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz