Zagadkowe gejzery na ulicach miasta - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 398

Wodę do miasta zaczęto pompować ok. godz. 14.00. Kilkadziesiąt minut później dotarła do miejskiej sieci. Tryskające „gejzery” były wielką atrakcją dla dzieci. Wodę do miasta zaczęto pompować ok. godz. 14.00. Kilkadziesiąt minut później dotarła do miejskiej sieci. Tryskające „gejzery” były wielką atrakcją dla dzieci. fot. Bronisław Bugiel
Gdybym był kilkulatkiem, na pewno próbowałbym wbiec w taki wodotrysk albo… przynajmniej włożyłbym w niego rączkę. Im bardziej mokro, tym lepiej! Podobnego zdania były dzieci z osiedla Wazów. Taka atrakcja. Tajemnicza. Z maja 1966 r.  

- Czyżniewski! To chyba rodzinne. Twój syn w środku zimy tak skutecznie badał głębokość kałuży, że mu się woda nalała do kalosza i trzeba było go z niego wyszarpywać. Mycie patelni wam też identycznie nie idzie - moją żonę wzięło na rodzinne wspomnienia. Powiedzcie jednak, tak z ręką na sercu, czy w dzieciństwie bajoro - po deszczówce lub jakiejś awarii - nie było świetnym miejscem zabawy?

W kolejnym odcinku Spacerownika jesteśmy na skrzyżowaniu ul. Wyspiańskiego i Staszica. Dwa tygodnie temu pisałem o budowanym tutaj Osiedlu Biurowym, a przed tygodniem o rajdzie Monte Carlo, którego uczestnicy w 1971 r. zatrzymali się na chwilę przed hotelem Polan.

Dalej pozostajemy w tym miejscu. Jeszcze do niedawna nie wiedziałem, co to za dziwny gejzer widać na zdjęciach. Dlaczego woda tryska z sieci wodociągowej? Awaria?

- Przepłukiwanie hydrantów. Kiedyś takie operacje robiono cyklicznie. Dziś cyklicznie tylko syreny alarmowe włączają, jakby to miało uratować ludzi i mienie - ocenił na Facebooku Bogusław ZG.

- Raczej jest to odpowietrzanie sieci. Gdy do pustej sieci wpompowuje się wodę, trzeba wypchnąć z niej powietrze. Przez otwarte zawory widać, dokąd dotarła woda. Bywa to widowiskowe - tłumaczy Jan Markowski, współautor monografii o historii zielonogórskich wodociągów.

Nieoceniony Witold Łukomski skierował mnie na odpowiednie tory, przesyłając wycinek z „Gazety Zielonogórskiej” - ze zdjęciem dzieci przy wodotrysku.

To było 17 maja 1966 r. Wielka uroczystość, choć zorganizowana nad wyraz skromnie. Kilkunastu dygnitarzy zgromadziło się na chodniku nieopodal skrzyżowania Wyspiańskiego ze Staszica. Inżynier J. Zakrzewski złożył meldunek przewodniczącemu Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Władysławowi Nasiadkowi (odpowiednik dzisiejszego prezydenta miasta) o zakończeniu inwestycji i gotowości puszczenia wody. Podobny meldunek złożył I sekretarzowi KW PZPR Tadeuszowi Wieczorkowi. Towarzysz sekretarz meldunek przyjął, strzelił krótką przemowę i dał sygnał do otwarcia. Długoletni pracownik wodociągów - Franciszek Pochylski - zaczął odkręcać zasuwy. Woda trysnęła!

- Byliśmy tam, drużyna „Wazów”, szukam na zdjęciu znajomych i siebie wśród dzieciaków!!! To była niezwykła atrakcja, nikt suchy do domu nie wrócił - wspomina Roma M. Matuszewska. - Dzieciaki zawsze wiedziały, co się dzieje na osiedlu. Jeden zobaczył i reszta biegła za nim. Pamiętam dwa prysznice, ten na rogu Wyspiańskiego i drugi na dawnej ul. Buczka, z tyłu poczty. Rodzice pracowali, kto by się przyznawał do kąpieli, zanim wrócili do domu, zdążyliśmy się wysuszyć.

Na początku lat 60. XX wieku Zielona Góra zmagała się z problemem niedoboru wody, której w wielu miejscach wciąż brakowało. Liczba mieszkańców była dwa razy większa niż przed wojną, a źródeł wody niewiele więcej. A miasto wciąż rosło i rosło. Powstawały nowe firmy, budowano wielkie osiedla Wazów i Morelowa.

- Bilans wody jest zachwiany. Z istniejących ujęć pompujemy więcej niż można. Maksymalna oszczędność wody jest koniecznością - pisała „Gazeta Zielonogórska” w czerwcu 1963 r., argumentując, że z pustego i Salomon nie naleje, a wodociągi nie są w stanie zwiększyć ciśnienia. Miasto dzielono wówczas na dwie strefy. Dolna, na północ od ul. Krośnieńskiej, Jedności, Drzewnej i Chrobrego, była zasilana w wodę przez całą dobę, z tym że od godz. 9.00 do 18.00 ciśnienie było słabe. Strefa górna - na południe od wymienionych ulic - zasilana była w wodę od godz. 6.00 do 20.30 z wyłączeniem osiedli Wazów I i Wazów II, które otrzymywały wodę od 6.00 do 10.00 i od 15.00 do 18.00.

Rok później „GZ” donosiła, że z powodu upałów miasto jest od 24 godzin pozbawione wody. Natychmiast wprowadzono różne ograniczenia, m.in. zakazano podlewania ogródków.

Jedynym ratunkiem było stworzenie nowego ujęcia w pradolinie Odry. - Zdecydowano się je wybudować w Zawadzie. Budowa centralnego ujęcia wody i magistrali do Zielonej Góry rozpoczęła się w 1962 r. - opowiada J. Markowski. - Całość gotowa była w 1966 r., bez stacji uzdatniania wody. Pompowano wodę wydobywaną ze studni. To wystarczyło na kilka lat. Trzeba było sięgnąć po wodę z Obrzycy. W 1975 r. powstało ujęcie w Sadowej, skąd do dzisiaj dostarczana jest woda do miasta.

Wróćmy jednak do 1966 r. Zawada zaczyna pracę. Dlaczego dygnitarze otworzyli zasuwy akurat na rogu Wyspiańskiego i Staszica? Po pierwsze: na sąsiednim osiedlu niedobory wody były olbrzymie. Po drugie: tutaj właśnie biegła główna rura wodociągowa o średnicy 500 mm zasilająca ten rejon miasta. To ona doprowadzała wodę do wybudowanych w tym samym czasie dwóch zbiorników przy ul. Lubuskiej. Funkcjonują one do dzisiaj.

Wodę puszczono, ale nie było możliwości przepłukania sieci. - Należy otwierać krany i wypuszczać wodę do kanalizacji - instruowała mieszkańców „GZ”, jednocześnie informując, że nadaje się ona do picia jedynie po przegotowaniu. I apelowała, żeby wychodząc z domu do pracy, jednak krany zakręcać. Woda miała charakterystyczny rdzawo-czerwony kolor. Trzeba było tygodni, żeby przepłukać sieć i sytuację doprowadzić do normy.

Tak sytuację w żartobliwy sposób opisywała Zofia Chajnowska w felietonie „Listy z winnicy” (wyd. z 28 maja 1966 r.).

- Coś taki brudny? - zapytałam niedawno kolegę, który mieszka na os. Wazów.

- A bo się bez przerwy kąpię - odparł z dumą.

- Jakoś nie widać.

- A bo na razie leci z kranów błoto. Ale po przegotowaniu nadaje się nawet do picia. Bo brud jest tylko szkodliwy na surowo. Ugotowane bakterie nie szkodzą. (…)

- A co jecie skoro woda taka brudna?

- Na obiad przeważnie pomidorową. To najprostsza potrawa w naszych warunkach.

- Dlaczego najprostsza?

- Bo koło południa przestaje lecieć z kranu błoto, a leci woda w kolorze ceglastym. Wystarczy dodać makaron i obiad gotowy.

Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz
luty 03, 2023

Hurra! Możemy oglądać II program telewizji - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 489 (1078)

To było wydarzenie medialne dekady – równo pół wieku temu,…
grudzień 23, 2022

Tak, ta ulica to jest centrum Zielonej Góry - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 485 (1074)

- Oj, jak mnie korciło, żeby pokazać starą pocztówkę, bez…
październik 21, 2022

Zaglądamy do młyna burmistrza Semmlera - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 476 (1065)

Pomyśleć, że zabudowania starego młyna w Dolinie Luizy były tam…
lipiec 29, 2022

Z panią Anną wieczorem wędrujemy świętować - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 464 (1053)

To była wielka wyprawa – zabrałem żonę na wieczorną wędrówkę…
czerwiec 24, 2022

Toncoloriusz w świecie starych telewizorów - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 459 (1048)

Mamy go! 63. Bachusik zagościł na ścianie domu przy Starym…

W 1960 r. dworzec PKS działał w centrum miasta - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 506 (1.095)

We wtorek obchodziliśmy 63. rocznicę Wydarzeń Zielonogórskich. Z tej okazji sięgnąłem po zdjęcia zrobione przez…

Wielka piwnica braci Mannigiel znowu działa - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 505 (1.094)

Robi wrażenie wielkością - niestety nie zobaczymy jej podczas czerwcowych Dni Otwartych Piwnic Winiarskich. W…

Więzienie wybudowane obok winnic na skraju miasta - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 504 (1.093)

To nie pomyłka, chodzi o areszt przy ul. Łużyckiej, który powstał tuż obok winnicy. Fakt,…

Urok starych, archiwalnych filmów o naszym mieście - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 503 (1.092)

Cyk - skanuję QR kod i już mogę wędrować po Grünbergu z lat 20. XX…

Pomnikowe drzewa dla Alberta, Georga i Friedricha? - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 502 (1.091)

- Skoro w tym miejscu wkrótce stanie pomnik Winiarki Emmy, to pomnikowym drzewom wokół niej…

Co ma wspólnego odrzutowiec z Piastowską? - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 501 (1.090)

Pewności nie mam, jedynie podejrzenia - weseli klienci restauracji Piastowskiej hałasowali nie tylko w pobliżu…

 

 

Na skróty

 

   

 

  Uniwersytet Zielonogórski

Do góry

 

Wiadomości Zielona Góra

Wszelkie prawa zastrzeżone

Redakcja serwisu Wiadomości Zielona Góra nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń ani nie zwraca niezamówionych materiałów. Redakcja Wiadomości Zielona Góra zastrzega sobie prawo skracania i redagowania tekstów oraz ich tytułów.

Na podstawie art. 25 ust.1 pkt 1b prawa autorskiego, redakcja zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów w tym zdjęć opublikowanych w serwisie Wiadomości Zielona Góra jest zabronione.