Zbudujmy sobie piękne kino letnie Warszawa - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 415 (1003)
- Czyżniewski! Założę się, że terminu nie dotrzymali. To mi trochę przypomina twoje obietnice w sprawie umycia patelni: zaraz, za chwilę, już idę… - nie wiem, dlaczego moja żona miesza bogate życie społeczne naszego miasta z jakimiś domowymi, niezbyt istotnymi zajęciami. Ja tu o budowie kina, a ona o… patelni. Tydzień w tydzień. Zaczynam się robić fanem wychowania w cnotach niewieścich. Ugotowałaby, pomyła i jeszcze po plecach poskrobała...
Niestety, przegrałbym zakład. Rzeczywiście, termin nie został dotrzymany, przecież wydawało się, że jest tuż- tuż. Budowę prowadziło Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Budowlanych.
Ul. Chopina w 1958 r. Po lewej stronie wejście do kina letniego Warszawa - Archiwum SP 13
- Załoga budująca kino, która przygotowuje na razie fundamenty pod jego część frontową, to w większości młodzi robotnicy. Wszyscy oni wykazują wiele zapału do pracy i chcą, aby na święto Winobrania na pewno można było pójść obejrzeć ciekawy film do „Warszawy” - pisał W. Nodzyński. - Wierzymy, że dotrzymają słowa. Jest tylko jedno „ale”… chłopcy użalają się i słusznie na niedostateczną ilość narzędzi do pracy.
Okazało się, że na budowie jest tylko jedna taczka i dwa młotki, które robotnicy wypożyczają sobie nawzajem.
W tym czasie w Zielonej Górze można było oglądać filmy w kinie Nysa, oraz latem w kinie letnim Zacisze przy ul. Reja. Nieregularnie prezentowano je w sali przy ul. Strzeleckiej, gdzie urządzono kino Gwardia.
Uroczystość szkolna na terenie kina letniego - Archiwum SP 13
Teraz miało powstać pierwsze w mieście kino zbudowane po 1945 r. od podstaw. Jako teren wybrano plac przy ul. Widok - dzisiaj w tym miejscu stoi budynek ABW przy ul. Chopina. Ponieważ kino powstawało z nadwyżek finansowych Wojewódzkiego Komitetu Odbudowy Warszawy, nazwano je kino Warszawa.
Projekt opracował, jak podawała „GZ”, Włodzimierz Tymczyi. W budynku od strony ulicy miały się mieścić kasy, zaplecze, kabina operatora. Widownię na 540 miejsc ustawiono na klepisku, a całość zamykała scena z ekranem.
Niestety, przy pomocy jednej taczki i dwóch młotków projektu nie udało się zrealizować. Roboty wznowiono w kwietniu następnego roku. Zakładano, że kino będzie gotowe na 1 maja - jedno z najważniejszych świąt w PRL-u. Termin okazał się zbyt optymistyczny. Wyznaczony nowy - na Dzień Oświaty, 20 maja. Okazała się realny. W sobotę, 19 maja 1956 r. wyświetlono pierwszy film - „Cień” w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. To trzy opowieści odnoszące się do tajemniczego mężczyzny, który wyskakując z pociągu ginie, masakrując sobie twarz. Nie sposób go zidentyfikować. Kim był ten Cień?
Młodzieńcy przed wejściem do kina - Ze zbiorów Zbigniewa Miadziołko
M.in. o tej zagadce opowiadał na spotkaniu z widzami Adolf Chromnicki, odtwórca jednej z ról.
Słuchać go chciał tłum ludzi. Dorośli tłoczyli się przy wejściu, a dzieci i młodzież usiłowały sforsować mur ogradzający widownię.
Organizatorzy nie trafili z pogodą. Zaczęli za wcześnie. Najpierw przemówieniami. Później widzów zabawiał Mieczysław Walewski i chór Czejanda. Kiedy skończyli, wciąż było za jasno. Zarządzono półgodzinną przerwę. Część widzów wyszła. Ci wytrwalsi doczekali się.
- Na ekranie zaczęło coś migać. Ukazała się za kierownicą auta ładna blondynka, obok niej młodzian - opisywała „GZ”. - Widać było, że otwierają usta, próbują do nas przemówić, ale niestety… dźwięku nie było. Poza tym kilka razy przerywano film.
Tylko najbardziej wytrwali widzowie doczekali do spotkania z Chromnickim, który zdradził parę tajników filmowej kuchni. M.in., że wypadający z pociągu człowiek to kukła.
Kino letnie działało nie tylko w wakacje. Wyświetlano filmy aż do końca października. Wykorzystywane było również do innych uroczystości za dnia. Rok szkolny zaczynała w nim pobliska szkoła podstawowa nr 3 – dzisiaj SP 13.
Przypomnieli mi o tym Czytelnicy na Facebooku.
Bogumiła Semenec-Jędzura: - Zakończenie nauki/roku szkolnego w Szkole Podstawowej nr 3 mieliśmy w kinie letnim Warszawa. Dawno to było...
Dorota Rodzik-Szczupaczynska: - Pamiętam. Uczniowie szkoły podstawowej z ul. Chopina w tym kinie mieli zakończenie roku szkolnego.
Lucja Talejum: - Pamiętam to kino, ale po co było kupować bilet, jak fragment filmu można było obejrzeć z murku oddzielającego od szkoły. Ale to była radocha!!!
Leszek Hermanowicz: - Dość dawno w tym kinie oglądałem „Noc generałów”.
Kino Warszawa funkcjonowało prawie 20 lat. Ostatnim obrazem, który tutaj wyświetlono, 30 września 1975 r., był amerykańsko-japoński film „Tora! Tora! Tora!”.
Uroczystość szkolna. Ekran był ustawiony na scenie - Archiwum SP 13
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz