Awans nie dla Sparty
Był fotel lidera, punkt przewagi nad drugim zespołem i ostatni mecz sezonu na własnym boisku. W teorii to idealny scenariusz, by po końcowym gwizdku świętować awans. W praktyce już pierwsza akcja gości skończyła się golem Szymona Barskiego, a po kwadransie Sparta przegrywała już 0:2. Gospodarze napierali, szukali swoich szans, a Błękitni zdobywali bramki. Przed przerwą strzelili jeszcze raz i na wyczekiwaną przerwę, przy temperaturze 35 stopni, schodzili na prowadzeniu 3:0. Kacper Piaskowski jeszcze dwukrotnie pokonał rezerwowego bramkarza Sparty, Kevina Więckowskiego (Grzegorz Dacewicz nie zagrał z powodu kontuzji). - Nie wychodzimy od początku na mecz, tracimy szybkie bramki, jak zwykle po swoich błędach - irytował się Patryk Jaśkiewicz, kapitan Sparty.
Po przerwie miejscowi nadal napierali, ale bezskutecznie. Nie pomogła nawet czerwona kartka dla strzelca pierwszego gola. S. Barski opuścił boisko w 51. minucie, ale obrazu meczu to nie zmieniło. Bramki dla Sparty padły dopiero w samej końcówce spotkania. W 88. minucie trafił Wojciech Lehmann, minutę później okazałego gola zdobył jeszcze Mateusz Czarny, ale na więcej zabrakło już czasu. - Liczyliśmy, że nam się uda, ale to początek spotkania zadecydował. Mieliśmy swoje sytuacje, ale troszkę nas ciężar tego meczu przerósł - mówił Maciej Wysocki przy akompaniamencie fajerwerków, o które zadbali kibice Sparty. Miały być na świętowanie awansu, pozostało zdetonowanie ich na smutno.
Tym bardziej, że nawet punkt za remis wystarczyłby Sparcie, żeby zameldować się w okręgówce. Jak się okazało, tracąca punkt do łężyczan Cargovia Kargowa przegrała swój ostatni mecz. Awans wywalczyła więc Pogoń Wschowa, która ostatnie spotkanie wygrała. W tabeli Sparta i Pogoń zakończyły sezon z 49 punktami, ale wschowianie byli lepsi w dwumeczu.
mk-łz