Coś z tym trzeba zrobić! [FELIETON]
![Coś z tym trzeba zrobić! [FELIETON]](/media/k2/items/cache/1b1494707be8eb2e494ad91ce2d7e88b_XL.jpg)
Mam nadzieję, że po kilku dniach, kiedy emocje opadły i można spojrzeć na sprawę chłodnym okiem, przestaniemy za brak awansu obwiniać wyłącznie sędziego. Niemal równo z ostatnim biegiem pojawiły się takie komentarze, momentami wyglądało to jak zbiorowy napad histerii. Prawda, że kilka decyzji sędziego było dość kontrowersyjnych, ale nie da się ukryć, że jeśli się mylił, to w dwie strony. Ten mecz dowodzi, że mamy nieżyciowe, momentami zaskakujące i bywa, że nieprzystające do powstałych na torze sytuacji przepisy. Sędziowie je tylko stosują, jedni dość restrykcyjnie, inni mniej. W sprawie mikroruchów zawodników na starcie pisałem już wielokrotnie. Zgadzam się z kapitanem, a dziś już dyrektorem sportowym Falubazu, Piotrem Protasiewiczem. Jeśli zawodnik przez trzy sekundy wykonał ów minimalny ruch, ale potem przez kolejne trzy lub cztery, zanim taśma poszła w górę, stał nieruchomo, a sędzia przerywa bieg gdy objechano już okrążenie, coś jest nie tak. Podobnie jest przy kolizjach i upadkach, kiedy sędzia musi kogoś wykluczyć (a czasem to bardzo trudne), bo nie można zarządzić powtórki w pełnym składzie. Podobnie jest z upadkami na pierwszym łuku. Tu często widać zatrważający brak konsekwencji. Coś z tym trzeba zrobić. Uważam, że środowisko żużlowe powinno - i to jednym głosem - domagać się, jeśli nie zmiany, to nowej interpretacji starych przepisów, by dostosować je do dzisiejszych realiów. Zrobiono to w futbolu, wprowadzając szereg zmian, dlaczego nie można w speedwayu, skoro serce tej dyscypliny bije w Polsce?
Piotr Protasiewicz zakończył karierę. Pamiętam jego pierwszy mecz w ekipie seniorskiej, jeszcze w barwach Morawskiego, robiłem z tego spotkania relację do „Gazety Lubuskiej”. Znaliśmy się już wcześniej z turnieju piłkarskiego dla dzieci i młodzieży, który miałem przyjemność prowadzić i sędziować. Zawsze był waleczny, nieustępliwy i nie było dla niego straconych piłek. Gdyby postawił na futbol, mógłby zrobić karierę. Wybrał żużel i te cechy, które pokazywał na boisku piłkarskim, prezentował na torze. Śledziłem jego karierę, trzymałem kciuki, także wtedy, kiedy występował w innych klubach. Uważam, że będzie bardzo dobrym dyrektorem sportowym. Zna ten sport jak mało kto. Jest kompetentnym, fajnym i otwartym człowiekiem o szerokich horyzontach. To przecież bardzo potrzebne w tej robocie. Powodzenia!
Koszykarze Enei Zastalu BC zaczęli sezon od wysokiej porażki we Włocławku z Anwilem. Nie włączę się do chóru tych, którzy już piszą, że nie mamy szans i będziemy wegetować na dnie tabeli. Jestem także daleko od tych, którzy mówią, że będzie bardzo dobrze i nich się nas inni boją. Poczekajmy do kolejnych spotkań.
Chyba po raz pierwszy, odkąd pamiętam, postawiłem na oglądanie żużla, gdy na innym kanale był futbol. Finał ekstraligi Motor - Stal był tak emocjonujący, że kiedy zaczynał się mecz Walia - Polska, postanowiłem zostać przy żużlu. Nic nie straciłem, bo jak przełączyłem kanał, na tablicy widniało 0:0 i na boisku niewiele się działo. Potem było nie lepiej. Wygraliśmy i to była najlepsza informacja z tego wszystkiego, bo w ostatnich minutach tylko wybijaliśmy piłkę z własnego pola karnego. Wiem, że mecz meczowi nierówny, ale już dziś się boję, jak to będzie z Meksykiem i Argentyną...
Andrzej Flügel