Czekam na sałatkę mamy
- Ciężko się trenuje, jak się nie ma motywacji startowej – mówi Filip Prokopyszyn, kolarz Tarnovii Tarnowo Podgórne, wychowanek Trasy Zielona Góra.
Jeszcze nie tak dawno trenował indywidualnie, jeżdżąc na rowerze. Dziennie pękała „setka”, ale teraz nawet treningi przeniósł do domu. – Jest dosyć ciężko, bo w tym okresie już bym startował – mówi kolarz. W połowie marca miał wziąć udział w tzw. zawodach sześciodniowych, w Manchesterze. – Na lotnisku dowiedziałem się, że są odwołane – wspomina. Miał wybór: wracać do kolegów z drużyny, którzy przebywali na obozie w Hiszpanii lub udać się do domu. Wybrał to drugie i dzięki temu uniknął też obligatoryjnej dwutygodniowej kwarantanny.
Niedługo później dowiedział się, że Igrzyska Olimpijskie w Tokio odbędą się w przyszłym roku. Informację przyjął z zadowoleniem. – Z roku na rok mocno się rozwijam. Myślę, że ten dodatkowy czas zwiększy i moją motywację, i moją szansę na sukces. Mam nadzieję, że ciężkie treningi dadzą efekty i za rok zamelduję się w Tokio – wyznaje zawodnik, który w ubiegłym roku sięgnął m.in. po brązowy medal mistrzostw Europy seniorów w kolarstwie torowym.
Pozostając w sportowym zawieszeniu, cieszy się już na wizję świąt z najbliższymi. To czas, gdy pozwala sobie też na nieco więcej przy stole. - Bardzo lubię, gdy moja mama przyrządza swoją specjalną sałatkę, którą uwielbiam i tylko czekam aż usiądziemy do stołu. Jest to czas, w którym mogę się wyciszyć i spędzić więcej czasu z rodziną – kończy utalentowany kolarz.
(mk)