Do Tokio pojedzie dopiero za rok
Lata pomiędzy Igrzyskami Paraolimpijskimi miał dobre, ale to w czasie igrzysk notował iście olimpijską formę. Piotr Grudzień olimpijski medal miał na koncie wcześniej niż… dowód osobisty.
Na pierwsze Igrzyska Paraolimpijskie tenisista stołowy Startu Zielona Góra poleciał jako 17-latek, do Pekinu. Igrzyska w Chinach zrobiły na nim największe wrażenie. Nie dlatego, że pierwsze, ale przez wzgląd na rozmach, którym Chińczycy bili po oczach na każdym kroku. Piotr Grudzień porównanie ma, bo cztery lata później był w Londynie, a cztery lata temu w Rio de Janeiro. Nigdy nie wracał z pustymi rękoma, zawsze z medalami. Choć przyznaje, że na pierwsze zmagania pod olimpijską flagą jechał jako… maskotka reprezentacji. Wrócił ze srebrnym medalem. – Nie nastawiałem się na nic, a udało mi się dojść do finału – wspomina P. Grudzień. Cztery lata później przywiózł z Londynu złoty „krążek”, a kolory medali skompletował w 2016 roku w Brazylii, gdzie dwukrotnie stał na najniższym stopniu podium.
Po kolejne sukcesy miał udać się w tym roku do Tokio. Paszport miał już w kieszeni, jednak Igrzyska Paraolimpijskie, podobnie jak Igrzyska Olimpijskie, zostały przesunięte. Zmagania sportowców z niepełnosprawnościami odbędą się od 24 sierpnia do 5 września 2021 r. – Przygotowania przeciągną się o rok. Pozostaje czekać. Każdy jest świadomy, w jakiej sytuacji się znajdujemy – dodaje 28-latek.
Jak wyglądają jego treningi w czasie epidemii? Przyznaje, że stara się utrzymać ciało „pod prądem”, by cały czas być fit. Posiłkuje się ćwiczeniami, które online podsyłają trenerzy. – Mimo, że motywacja spadła, to trzeba zachować formę, aby w chwili powrotu do prawdziwych treningów być gotowym i nie ruszać do hali z kanapy – przyznaje.
Pozostają wspomnienia, a te, zwłaszcza z igrzysk, Grudzień ma bogate. I tak jak u wielu jego kolegów olimpijski znicz powodował drżenie rąk i nóg, u reprezentanta Startu był zawsze elementem motywującym. – Kluczowe było przygotowanie mentalne. Głowa zawsze mi wytrzymywała. Zobaczymy jak będzie w Tokio – kończy zielonogórzanin.
(mk)