Jeśli chodzi o żużlowców. Rzeczywiście, wygranie wszystkich spotkań w lidze to sprawa, która zdarza się raz na kilkadziesiąt lat. Wielka w tym zasługa dyrektora sportowego Piotra Protasiewicza, bo stworzył zespół, któremu nikt się nie oparł. Podobnie jest teraz, w czasie montowania składu na ekstraligę. Biorąc pod uwagę nazwiska, jakie pojawiają się w kontekście jazdy w Falubazie w 2024 roku, możemy być chyba spokojni, że nie powtórzy się sytuacja z ostatnich lat, kiedy beniaminkowie po roku wracali do pierwszej ligi. Tak więc super, że był czas radości, momentami tak wielki, jakby zespół zdobył tytuł mistrza Polski, a nie wygrał drugi poziom rozgrywek, ale nie ma sprawy. Poradowaliśmy się i teraz trzeba skupić się na tym, co przed zespołem. Wierzę, że będzie dobrze.

Wracając do koszykówki. Wielu osobom, w tym i mnie wydawało się, że po sytuacji, w której zakontraktowani Amerykanie nie mogli grać jesteśmy już w czarnej dziurze. Pojawiały się smutne scenariusze i raczej nie spodziewano się światełka akurat z tej strony.

A tu proszę! Prezydent miasta zaskoczył wszystkich, bo nie uwierzę, że wyciągnięcie ręki Stelmetu do klubu odbyło się bez jego udziału. Wielkie brawa należą się firmie, pod której nazwą klub zdobył wszystkie tytuły mistrzowskie. Fajnie, że jakoś można było z jednej strony - jeśli nie zakopać, to chociaż przysypać i jakoś ominąć animozje. Z drugiej - dostrzec, że przecież klub grający na najwyższym szczeblu w tak popularnej grze, jaką jest koszykówka, dobrze mówi o naszym mieście.

Oczywiście nie zakładam, że nagle po okresie wielkiej smuty, konfliktu, wzajemnych oskarżeń, wytaczania ciężkich dział nagle wróci zrozumienie, akceptacja i sielanka. Tego chyba nikt nie oczekuje. Uznano po obu stronach, że klub to ważna sprawa i jego upadek nie przysłuży się nikomu, a przecież kibice muszą i powinni mieć fajną ofertę, kiedy żużlowcy zjadą do boksu. Tak czy inaczej, niezależnie od intencji (bo pewnie pojawiły się rozważania kto komu i co udowodnił) cieszę się, że pojawiło się światełko, a właściwie światło. I oby pod wpływem starych błędów nie zgasło! Tego sobie i fanom koszykówki życzę!

Futbol zajmował nas ostatnio nie z racji fajnych spotkań naszych zespołów, ale tego, co się zdarzyło w Alkmaar. Jeżeli Holendrzy uważają się za wzorową demokrację, w której prawo jest na pierwszym miejscu, a aresztowali dwóch piłkarzy Legii pod zarzutem pobicia ochroniarza (na razie jest słowo przeciwko słowu, bo zawodnicy mówią, że ochroniarz był agresywny i został odepchnięty), to dlaczego nie został zatrzymany facet w kamizelce, który strzelił z liścia prezesa warszawskiego klubu? No właśnie, dlaczego?

Zielonogórska Lechia wygrała w lubuskich derbach w Gorzowie z Wartą i wskoczyła na trzecią pozycję. I bardzo dobrze! Przed zespołem jeszcze kilka spotkań u siebie tej jesieni. A skoro już jest po sezonie żużlowym, może pojawią się na stadionie przy ul. Sulechowskiej ci, dla których futbol jest ponoć też ważny? Na czele z prezydentem?

Byłoby miło...

Andrzej Flügel