Jest dobrze, ale…
Po ostatnim meczu w tym roku pozostał niesmak. I-ligowy PKM Zachód AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego na półmetku plasuje się na siódmym miejscu.
Lokata zdaje się w pełni odzwierciedlać potencjał podopiecznych Ireneusza Łuczaka. Wszyscy, którzy są nad AZS-em w tabeli, w konfrontacji z akademikami zwyciężali. Najdobitniej uczyniła to Siódemka Miedź Legnica, która była ostatnim w tym roku rywalem zielonogórzan. AZS uległ 28:37, najwyżej w całym sezonie. – Albo gramy twardo i nie dajemy się bić, albo złóżmy szable – mówił zły po meczu trener AZS-u, którego zdaniem ostatnie spotkanie rzutuje na ocenę całej rundy w wykonaniu jego zespołu. Czasu na poprawę tego co nie działa będzie sporo. Runda rewanżowa w I lidze rusza dopiero 8 lutego. – Musimy grać bardziej zdecydowanie, zważywszy, że kibice przychodzą na nasze mecze, a naszą postawą zniechęcamy ich do tego – dodał I. Łuczak.
W pierwszej rundzie akademicy pokonali wszystkie drużyny plasujące się pod nimi, z wyjątkiem Olimpu Grodków, z którym przegrali po rzutach karnych. – Miejsce w tabeli jest w porządku. Brakuje jakiegoś zwycięstwa z kimś, kto jest w górnej części tabeli. Inaczej by to wyglądało – ocenił Adrian Franaszek, szczypiornista akademików. Na koncie zielonogórzan także mecze-horrory, które rozstrzygali w ostatnich sekundach na swoją korzyść. Tak było w Piekarach Śląskich, gdy grali z Olimpią oraz u siebie w starciu z Anilaną Łódź. – Na pewno przyda nam się ta przerwa zimowa. Wiosną będziemy cieszyć kibiców i piąć się w górę – zapewnił zawodnik.
(mk)