Lechia walczy o imprezę masową
Piłkarze napisali historię na boisku, eliminując w rundzie jesiennej jednego pierwszoligowca i dwa zespoły z PKO BP Ekstraklasy. Spotkania kolejno z: Podbeskidziem Bielsko-Biała (rozegrane na „dołku), Jagiellonią Białystok i Radomiakiem Radom mogło oglądać maksymalnie 999 kibiców, bowiem nie były imprezą masową. Teraz zielonogórzanie walczą o więcej fanów na trybunach. Największym wyzwaniem jest dostosowanie obiektu lekkoatletycznego przy ul. Sulechowskiej do wymogów ustawy, która zakłada m.in. monitoring i ewidencję kibiców. Legia to prestiż, ale przede wszystkim wyzwanie. Nie tylko sportowe, ale zwłaszcza kibicowskie. Regularnie odbywają się w tej sprawie robocze spotkania, także ze służbami – policją i strażą pożarną. Kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa.
– Bardzo dużym wyzwaniem będzie wyznaczenie przestrzeni naszej imprezy. Musimy to zabudować płotami. Musimy mieć drogi rozejścia – mówi Krzysztof Stacewicz, dyrektor zarządzający Lechii Zielona Góra, który liczy, że spotkanie będzie mogło zobaczyć 5 tys. kibiców. To frekwencja już po zabezpieczeniu obiektu i wydzieleniu stref buforowych. Telefony do klubu w sprawie biletów rozdzwoniły się niemal tuż po losowaniu. Lechia chciałaby organizacyjnie wszystko zapiąć do końca grudnia, choć ewentualna sprzedaż wejściówek na mecz ze stołeczną ekipą ruszy najpewniej po nowym roku. Na razie klub rozpoczął sprzedaż kilkuset karnetów na rundę wiosenną. Ich kupno także uprawni do obejrzenia meczu z Legią, którego rozegranie planowane jest w dniach 28 lutego-2 marca.
(mk) - łz