Mistrzowie horrorów
Nie trzy, a dwa „oczka” zainkasowali zielonogórzanie za ostatni mecz z Realem Astromalem Leszno. Powód to wygrana, ale nie w regulaminowym czasie, tylko po rzutach karnych 4:3. Po 60 minutach był remis 29:29. - Nie powinny, tylko musiały być trzy punkty. Byliśmy dwukrotnie na 6-bramkowym prowadzeniu i sami sobie strzeliliśmy w dwa kolana. Później już była nerwówka - stwierdził Jakub Jaszczuk, gracz akademików, którego zdaniem zespół w końcówce opadł z sił. Miał do tego prawo, bo zielonogórzanie - trapieni kontuzjami - w tej części sezonu najczęściej występują w 12-osobowym zestawieniu. Ławka jest wąska, ale wola walki duża. W rzutach karnych decydującym trafieniem popisał się Robert Góral, chwilę później interwencją na wagę triumfu wykazał się bramkarz Jakub Siedlecki. - Wygrała drużyna, a mi ręka nigdy nie drży - uśmiechał się po meczu R. Góral.
AZS w tej rundzie wygrał zatem wszystkie trzy spotkania, jest piąty w tabeli i w sobotę, 12 marca, w roli faworyta jedzie do rywala zza miedzy. Zielonogórzanie zagrają z UKS-em Trójką Nowa Sól, która uległa na wyjeździe Szczypiorniakowi Gorzyce Wielkie 23:31 i w tabeli I ligi jest przedostatnia. W tej rundzie nowosolanie jeszcze nie wygrali. Początek meczu o 17.00.
mk-łz