Olimpijskie odloty [FELIETON]
Z pierwszych dni igrzysk w Pekinie najbardziej ubawił mnie komentator TVP Przemysław Babiarz. Podczas inauguracji, która wypadła imponująco (Chińczycy potrafią błysnąć), wykonywany był wspaniały, ponadczasowy, niosący uniwersalne przesłanie o równości, pokoju i braterstwie utwór Johna Lennona ,,Imagine”. Babiarz dostrzegł w nim... komunistyczny i antyreligijny przekaz. Potem odleciał równie daleko, kiedy połączył zdobycie medalu przez Dawida Kubackiego z transmisją konkursu przez telewizję publiczną, która - jak wiadomo- przegrała walkę o transmisje Pucharu Świata w skokach z wrażą TVN. To, że ,,dobra zmiana” prostuje fałdy dziennikarzom prorządowych mediów, ostatnio także niektórym z gazet lokalnych, wykupionych przez państwowy koncern, to jasne. Ale, że ulegają już temu dziennikarze sportowi, którzy nie muszą pisać i mówić tylko przychylnie o władzy, to już jest dramat...
Wracając do wydarzeń na arenach igrzysk. Słysząc o odległych miejscach polskich zawodników, zawsze zastanawiam się, czego nam brakuje (bo przecież nie gór i śniegu), że zajmujemy tak odległe lokaty w klasycznych dyscyplinach. I skąd komentatorzy potrafią wykrzesać z siebie radość i przekonywać nas o tym, że 16. miejsce polskiej biegaczki jest dobre, a 20. biathlonistki nie najgorsze...
Wszelkie plebiscyty uważam za fajną i nieszkodliwą zabawę. Tak też traktuję ostatni piłkarski, choć pewnie wielu powie, że wybieranie najlepszych w najsłabszym regionie w Polsce wypada nieco komediowo. Zazwyczaj bywa ciekawie, szczególnie kiedy bal się już rozkręci, a działacze piłkarscy - znani z szerokich przekrojów gardeł - opróżnią już kilka oszronionych butelek schłodzonej. Wiem co piszę, bo brałem udział w kilku takich wypasach.
Tym razem imprezę uświetnił sam szef PZPN. Prezes już trzeci raz po wyborze nawiedził tę piłkarską pustynię, jaką jest Ziemia Lubuska. Ciekawe czy to jakiś znak czasów i coś na tym zyskamy? Na razie, co już było widać w mediach społecznościowych, cała rzesza działaczy zrobiła sobie z prezesem selfie. Pewnie wielu będzie potem opowiadać, jak to wspólnie z włodarzem przegryzali szaszłyczka, stukali się kieliszkami, a najwięksi fantaści wspomną nawet o brudziu. Te opowieści z ,,mchu i paproci” też są jakąś częścią piłeczki, a skoro do naszego futbolu wraz z nowym kierownictwem wraca styl biesiadny, to nie ma sensu narzekanie. Tylko błagam, nie podkreślajcie ciągle, że nasz region słynie z dobrej pracy z młodzieżą! To pewnie jest prawda. Tyle, że praca z młodzieżą polega na przygotowaniu dobrych zawodników na czasy seniorskie. Nasze kluby i akademie szkolą więc dla obcych, bo przecież na Ziemi Lubuskiej najwyższym szczeblem rozgrywek jest trzecia liga...
Koszykarze Enei Zastalu BC jak zwykle zaskakują. Potrafią przespać mecz i przegrać z przeciętnym zespołem jakim jest, na przykład, MKS Dąbrowa Górnicza, by kilkanaście dni później powalczyć i zwyciężyć w Warszawie Legię - zespół, który w tym sezonie ma wielkie ambicje. Taka huśtawka nastrojów czeka nas już zapewne do końca sezonu. Nie narzekajmy więc, nie ustawiajmy się w roli faworyta, a wtedy łatwiej będzie nam znieść ewentualne wpadki. Oby było ich jak najmniej...
Andrzej Flügel