Oto zielonogórscy dominatorzy!
U naszych kickbokserów złoto szło do złota. W miniony piątek znakomite wieści nadchodziły z Włoch regularnie. Najpierw, przed południem, po mistrzowski tytuł sięgnął Rafał Gąszczak, który w finale zmagań w formule kick light +94 kg pokonał reprezentanta Słowenii, Blaza Potocnika. Walka zakończyła się przed czasem, choć to nie finał - zdaniem mistrza - był najtrudniejszy, a pierwszy pojedynek. - Zawsze te premierowe walki są najcięższe. Reprezentant Niemiec postawił mi mocne warunki, był bardzo zdeterminowany i właśnie ta walka zapadła mi najbardziej w pamięć - stwierdził popularny „Gonzo”, który we Włoszech był zdecydowanie najbardziej zapracowany, bo rywalizował jeszcze w formule light contact. Z tej rywalizacji przywiózł brązowy medal. Sztuka tym większa, że obie formuły niemal nachodziły na siebie.
Tego samego dnia ze złota cieszył się Kacper Frątczak. „Chini” też obronił tytuł sprzed dwóch lat. Rywalizował w formule low kick, w kat. 86 kg. W ostatniej rundzie finałowego starcia z Turkiem Turgutem Dagdaganem doprowadził rywala do liczenia. - On wyglądał, jakby chciał mi odciąć głowę! - śmieje się K. Frątczak. - W finale każdy chce oddać wszystko co ma, żeby tylko zdobyć mistrzostwo. Myślę, że zaważyły nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim serce. Wydaje mi się, że ja chciałem bardziej niż on.
Dla K. Frątczaka ten rok jest jak ze snu. Rekord gonił rekord. Wygrał wszystkie 23 walki w różnych zmaganiach. Został też pierwszym zawodnikiem w historii kickboxingu, który zdobył sześć seniorskich tytułów mistrza Polski w jednym roku. - To był rok konia, ale najważniejsza była obrona tytułu. Jestem z siebie dumny, choć jeszcze to wszystko do mnie nie dociera - przyznaje „Chini”.
Mistrzostwa we Włoszech, zdaniem trenera Tomasza Paska, stały na bardzo wysokim, dawno niewidzianym poziomie. - Ludzie bardzo stęsknili się za rywalizacją, którą mocno w ostatnim czasie ograniczyła pandemia. Jest zasada „bij mistrza” i nie ukrywam, że przed każdą walką mocno się denerwowałem. Nowi czempioni rodzą się przecież w salach - zaznacza trener ASW Knockout.
To właśnie trenerowi swój tytuł zadedykował Kacper Frątczak. „Chini” walki amatorskie przeplata już od dłuższego czasu z konfrontacjami zawodowymi. Tylko w tym roku zdobył też pas Zawodowego Mistrza Polski K1 na gali Makowski Fighting Championship. W kierunku zawodowego ringu spogląda również Rafał Gąszczak, który dotychczas mierzył się tylko w pojedynkach amatorskich. - Są bardzo ciekawe propozycje, szczególnie dla Rafała. Zarówno on, jak i Kacper przykładają bardzo dużą uwagę do techniki i taktyki. Myślą w ringu, co pozwala prowadzić kariery przez wiele lat. Inaczej niż ci zawodnicy, którzy bazują tylko na sile - tłumaczy trener zielonogórzan.
(mk) - łz