Paryż? Jedziemy dalej!
- Medalista igrzysk paraolimpijskich. Brzmi dumnie!
Tomasz Jakimczuk: - Oczywiście, że tak. Pierwsze igrzyska, pierwszy medal. To życiowy sukces, tak bardzo upragniony. Zrealizowałem marzenia, ciężko na to pracowałem. Jestem megaszczęśliwy.
- Zapowiadał pan przed wyjazdem, że w drużynie z Rafałem Czuperem jesteście mocni.
- Potwierdziły się te słowa. Z Rafałem Czuperem jesteśmy mocnym duetem w świecie. Sięgaliśmy po medale igrzysk europejskich, mistrzostw świata, no i teraz najważniejszy medal w karierze. Medal historyczny, bo pierwszy wywalczony dla Polski przez osoby z niepełnosprawnościami na wózkach inwalidzkich.
- Jakie emocje towarzyszyły występowi w Tokio?
- Dla mnie to pierwsze igrzyska i wiadomo, było trochę stresu i nerwów. Muszę jednak powiedzieć, że to niesamowita impreza. Do końca życia będę ją miło wspominał. Było ciężko, to jasne, ale co mieliśmy zrobić, zrobiliśmy.
- A był moment zwątpienia? Czy to w singlu, czy w drużynie?
- W grze pojedynczej miałem ciężko. Moja grupa była bardzo trudna. Miałem złotych i brązowych medalistów z Rio de Janeiro. Ciężko było zacząć. Wierzyłem jednak, że w drużynie osiągniemy sukces. I to zrobiliśmy.
- Co teraz? Wakacje? A może koniec kariery, bo jest pan na tyle spełniony, że już wystarczy?
- Nie zamierzam kończyć kariery. W niedzielę wróciliśmy z Gorzowa z mistrzostw Polski. Tam zdobyłem podwójne wicemistrzostwo kraju - w singlu i deblu. Przed nami Paryż za trzy lata, a to nie jest dużo czasu. W tym roku jeszcze czekają mnie dwa turnieje międzynarodowe - we Włoszech i Francji. Nie spoczywam na laurach, jedziemy dalej! Cały czas trening, czyli robię to, co lubię!
- Dziękuję.
Marcin Krzywicki-łz