Potrzebujemy (tylko) 36 punktów
Były głosy optymistów, że Falubaz jest w stanie wypracować sobie niezłą zaliczkę przed rewanżem, ale niewielu prognozowało, że zielonogórzanie będą w stanie zbudować aż 20-punktową przewagę! W miniony piątek gospodarze systematycznie powiększali prowadzenie, pozwalając gościom na zaledwie dwa drużynowe zwycięstwa w całym meczu.
Cieniem na spotkaniu położył się fatalny upadek Adriana Miedzińskiego. Australijczyk Max Fricke, który też groźnie upadł, pozbierał się szybko i kontynuował zawody, zaś żużlowiec Polonii z poważnymi obrażeniami, m.in. głowy trafił do zielonogórskiego szpitala, gdzie toczy się walka o jego powrót do zdrowia.
- Najważniejsze jest zdrowie Adriana, wierzymy w to, że wróci szybko cały i zdrowy. To jest priorytet - zaczął podsumowanie meczu Piotr Protasiewicz. - Pojechaliśmy dobre zawody. Młodzieżowcy zrobili różnicę - dodał kapitan. Zielonogórscy juniorzy, obaj wywodzący się z Leszna, zdobyli razem 10 „oczek” z bonusem. To zdobycz, którą ta formacja osiągnęła łącznie w trzech wcześniejszych meczach.
Czego spodziewamy się w rewanżu? Zdobyczy, która da finał. Zielonogórzanie, którzy są tego bliscy, pokornie podchodzą jednak do meczu w Bydgoszczy. - Jest zapas. Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy, ale w żużlu przez 32 lata widziałem różne czary i różne cuda. Należy zachować czujność - zaznacza P. Protasiewicz.
- Trzeba podejść do meczu z pełnym skupieniem. Tu nie będzie żadnego luzu. To są kolejne zawody, które chcemy dobrze odjechać - wtóruje kapitanowi Tomasz Szymankiewicz, menedżer Stelmetu Falubazu.
Polonia też nie składa broni. Za Adriana Miedzińskiego nie będzie mogła zastosować zastępstwa zawodnika (ma czwartą średnią), ale wypożyczyła z PSŻ-u Poznań 21-letniego Benjamina Basso. Duńczyk jest jedną z rewelacji tegorocznych mistrzostw świata juniorów. W klasyfikacji generalnej plasuje się na trzecim miejscu, za Janem Kvechem. Nad Brdą karmią się historią. I to wcale nieodległą. Dwa lata temu w finale 2. ligi bydgoszczanie mierzyli się w finale z poznaniakami. Przegrali pierwszy mecz 31:59, by w rewanżu wygrać 61:29, a jednym z bohaterów był startujący na zasadzie gościa Mateusz Tonder. Zielonogórzanie w tym sezonie w meczach wyjazdowych zdobywali średnio 44,7 pkt.
mk - ŁZ