Przed nami arcyciekawy sezon w I lidze
Niemal od pierwszych chwil - gdy stało się jasne, że zielonogórzan po raz pierwszy od 15 lat zabraknie w gronie najlepszych - patrzono uważnie na ręce działaczy. Zielonogórzanie szybko zakończyli budowę składu. Stelmet Falubaz od początku, mimo odejścia Patryka Dudka, był nazywany murowanym faworytem do awansu. Finisz transferowych dokonań był jednak imponujący w wykonaniu Polonii Bydgoszcz. Zakontraktowanie tercetu: Matej Žagar, Kenneth Bjerre i Adrian Miedziński, zaprawionego w ekstraligowych bojach sprawiło, że Polonia urosła do miana głównego rywala Falubazu. - Uważam, że potencjał drużyny zielonogórskiej na dziś jest mocniejszy niż drużyny bydgoskiej, ale dajmy sezonowi to zweryfikować - uważa Wojciech Domagała. Prezes Falubazu niewielką przewagę dostrzega w każdej formacji. - Polska formacja seniorska Piotr Protasiewicz - Krzysztof Buczkowski jest silniejsza niż Adrian Miedziński - Daniel Jeleniewski. Porównanie Rohana Tungate’a - Maxa Fricke’a? Nasi stranieri są silniejsi od Mateja Žagara i Kennetha Bjerre. Junior Wiktor Przyjemski jest bardzo dobry, natomiast uważam, że nasi juniorzy Dawid Rempała i Fabian Ragus też są silniejsi, podobnie jak zestawienie w formacjach U-24. Całość delikatnie na plus, ale oczywiście wszystko rozstrzygnie się na torze, podczas bezpośrednich spotkań - zaznacza W. Domagała.
W zielonogórskim klubie pozostał też Jan Kvech, który mimo kontraktu zawodowego otrzyma od klubu wsparcie logistyczne, by być lepiej przygotowanym do spotkań w Polsce. Na pozycji U-24 w Falubazie tłok, bo zostali też Mateusz Tonder i Damian Pawliczak. - Naszym założeniem jest postawienie na początku sezonu na jednego zawodnika, tak żeby mógł się rozwijać. Co do pozostałych - będziemy decydować na bieżąco w trakcie sezonu - dodaje W. Domagała.
Na Falubaz ręce podniosą chętnie nie tylko bydgoszczanie, ale pozostali pierwszoligowcy, jak choćby Wilki Krosno, które w poprzednim sezonie dotarły do finału, gdzie w dwumeczu musiały uznać wyższość ostrowian. Niemal każdy zespół ma w swoich szeregach żużlowców zaprawionych w meczach o wysoką stawkę, z medalami DMP włącznie. Do Łodzi powędrował Niels Kristian Iversen, jego rodak Michael Jepsen Jensen pojedzie w Gnieźnie, a wychowanek Falubazu Grzegorz Zengota w ROW-ie Rybnik. - To może być ciekawy i ciężki sezon. Znacznie trudniejszy niż ten, który w I lidze miał Apator, który nie miał fazy play-off. Porównania obu drużyn na zapleczu ekstraligi powinniśmy więc odłożyć na bok - podkreśla sternik Falubazu, który liczy, że - o ile na przeszkodzie nie stanie pandemia - na trybunach licznie zasiądą kibice. - Za nami dwa sezony obostrzeń covidowych. Działania, które mogliśmy robić poza przestrzenią publiczną, nadal są robione. Nie wracamy już do przeszłości, myślimy tylko o przyszłości. Skoncentrujemy się, żeby dobrze odjechać I ligę. Zapraszam kibiców, żeby przychodzili na stadion. Magia Falubazu jest tworzona przez nich. My, jako klub, dodajemy wisienkę na torcie. Aurę magiczną tworzyli i tworzą jednak fani, a my chcemy docierać zwłaszcza do nowego pokolenia kibiców.
Wielu z nich tęskni jednak za Patrykiem Dudkiem. Lider Falubazu po raz pierwszy w karierze założy plastron innego klubu. Pojedzie w silnym Apatorze Toruń, gdzie ma być jedną z gwiazd. - Rozstaliśmy się w założeniu takim, że odchodzi, aby nie stracić ze swojej wartości sportowej i żeby tę wartość rozwijać na poziomie ekstraligowym. Ustaliliśmy, że gdy Zielona Góra odbije ekstraligę, wówczas Patryk do nas wróci. Powiedział nam: montujcie mocny skład, bo chcę w przyszłym roku być w Zielonej Górze - kończy prezes klubu.
mk - ŁZ