Przyjaźń z lodowatą wodą nie ustaje
Zielonogórzanin w tej odmianie pływania na otwartym akwenie debiutował rok temu, podczas mistrzostw świata w Głogowie. Z Odry „wyłowił” wtedy dwa medale - złoto na 50 m stylem motylkowym i srebro na 50 m grzbietem. Teraz, w jeziorze Lac aux dames, czyli Jeziorze Panieńskim, dorobek podwoił. Obronił mistrzostwo na 50 m motylkiem, ponadto był drugi na 100 m dowolnym oraz dwukrotnie trzeci na 50 m dowolnym i 50 m grzbietem. Wyniki klasyfikowano też w kategoriach wiekowych. Zielonogórzanin, który startował w kat. 25-29 lat sięgnął po trzy złota (50 m grzbiet., 50 m mot. i 100 m dow.) oraz dwa srebra (50 m dow. i 100 m mot.). Ponadto wyniki na 50 m motylkiem oraz 100 m dowolnym są nowymi rekordami świata w tej kategorii wiekowej. - Klimat Alp robił wielkie wrażenie. Jezioro, w którym zbudowano basen, było piękne. Czysta woda i ten krajobraz górski sprawiły, że będę miał piękne wspomnienia - przyznaje mistrz świata, który o medale walczył w wodzie, która miała… trzy stopnie! - Ciężko, żeby była jeszcze n, bo zimniejsza, bo nawet gdy jezioro jest skute lodem, to pod nim ta temperatura już nie spada - zaznacza F. Kołodziejski. Nie może być też cieplej, bo gdy temperatura wody jest wyższa niż pięć stopni, nie jest to już lodowe pływanie.
Zielonogórzanin trenuje na co dzień w basenie, zajęcia wzbogaca siłownią, a zimą pływa w jeziorze w Dąbiu. Tam oswaja się z lodowatą wodą i jest z nią coraz bardziej „zaprzyjaźniony”. - Na plaży mam odliczone metry i wiem, ile przepływam. Im więcej trenuję w takiej wodzie, tym lepiej zachowują się moje mięśnie, nie sztywnieją. Dyscyplina cały czas się rozwija, przybywa zawodników, którzy wykręcają coraz lepsze czasy - zaznacza. Marzenie? By ta odmiana pływania pojawiła się w programie zimowych igrzysk olimpijskich i by „dopłynął” do tej imprezy jako czynny zawodnik. - Organizacja działa mocno w tej sprawie - podkreśla pływak.
- Kołodziejski pływania uczył się w Kornerze Zielona Góra, zna smak medali mistrzostw Polski na basenie, ale teraz to rywalizacja na otwartych akwenach i w lodowatej wodzie „kręci” go najbardziej. Oprócz medali pływak zyskuje też zdrowie, bo hartowanie sprawia, że zimę udaje się przejść bez infekcji. - Na odporność nie narzekam - uśmiecha się zielonogórzanin, który w tym sezonie rozważa jeszcze jeden start, w lutym, w Gdyni.
mk-łz