Stłuczone lustra [FELIETON]
Patrząc na oficjalny protokół meczowy, spotkanie z MKS-em oglądało 1.771 widzów. Wcześniejszy mecz, z Czarnymi Słupsk - 1.500. Moim zdaniem dużo za mało. Szczególnie teraz, kiedy żużlowcy mają przerwę, a na piłkę - poza wyjątkami, jakim jest Puchar Polski - chodzi bez zmian od trzystu do pięciuset osób. Tak więc absolutnie popierając to, co mówił trener Vidin o atmosferze na trybunach i wielkiej pomocy kibiców w zbożnym dziele zwycięstwa - zaje... będzie wtedy, kiedy ludzi w hali CRS pojawi się jeszcze raz tyle co podczas pojedynków z Czarnymi i MKS-em. Mam nadzieję, że tak się stanie.
Żużlowcy odpoczywają, ale w klubach wiele się dzieje. Umowy „na gębę” dokonane w lecie, bo formalnie i oficjalnie można je podpisywać od listopada, w niektórych przypadkach okazują się nieważne. Bo znalazł się klub, który przebił wcześniejszą ofertę. W takich przypadkach zawodnicy wolą nie spoglądać w lustro, a liczyć forsę. „Kasa, Misiu, kasa” - powiedzenie z futbolu ma piękne zastosowanie w żużlu. Inna sprawa, to przebijanie się stawką za podpis i zdobyte punkty, które bywa na szalonym poziomie i trwa od lat w najlepsze. Prezesi klubów żużlowych w różnych wywiadach podkreślają, że coś z tym trzeba zrobić. Nie robią nic i co sezon mamy doniesienia o przebijaniu sufitu właśnie przez nich. Kiedy usłyszałem, ile w Krośnie ma dostawać za podpis i punkty Jason Doyle, wcześniej dogadany z Unią Leszno, zrozumiałem, dlaczego Australijczyk porozbijał swoje lustra... Tak więc dzieje się. I pewnie jeszcze będzie się działo.
Na koniec osobista refleksja. Przez ponad trzydzieści lat byłem dziennikarzem „Gazety Lubuskiej”, przez prawie trzydzieści kierownikiem jej działu sportowego. Przyznam, że kiedy usłyszałem o uroczystej gali z okazji 70-lecia „GL”, na którą nie dostałem zaproszenia, podobnie jak byli naczelni i ludzie, którzy włożyli w nią swoją solidną cegiełkę, pomyślałem że to dramat, wstyd i żenada. Jakoś pięknie kojarzy się z metodami ze starych i słusznie minionych czasów, dziś popieranymi przez aktualną władzę. Wtedy zgodnie z nowymi politycznymi wytycznymi wycinano ze wspólnych starych zdjęć ludzi aktualnie nieakceptowanych, a z korytarzy instytucji usuwano portrety dawnych szefów.
Źle się panowie bawicie!
Andrzej Flügel